Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2010, 05:34   #2
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Agrhh!...- krzyknął półork budząc się nagle. Ciało jego było gęsto pokryte kroplami potu mimo iż noc była zimna. Słońce jeszcze nie wstało i szarawe niebo dopiero się rozjaśniało, żegnając ostatnie, najwytrwalsze gwiazdy. Otarł nadgarstkiem czoło. Po ognisku pozostał jedynie dogasający okrąg w czarno-pomarańczowym kolorze. Nie wiedział, dlaczego koszmary nie dają mu spokoju. Wcześniej, przed bitwą z krasnoludami takich nie miewał. Chyba. Wstał i wysikał się na żarzące się jeszcze kawałki drewna, gasząc je. Żył z naturą w zgodzie. Nie chciał by z jego winy coś się wydarzyło. Pożar nawet zimą był wielkim niebezpieczeństwem. Odkąd półorka nawiedzały koszmary sypiał mało. Kładł się jak najpóźniej i wcześnie wstawał budzony za sprawą koszmarów. Mieszaniec pozbierał swoje rzeczy i spakował do plecaka, powiesił na sznurze łuk i podniósł topór, opierając go drzewcem o ramię. Ruszył w dalszą drogę.
Był niezbyt przystojny, choć jeszcze dość młody. Nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia lat. Ciało jego miało odcień szarości, twarz była charakterystyczna dla przedstawiciela rasy mieszańca. Z żuchwy wyrastały dwa kły, będące dziedzictwem orczej linii jego przodków. Bujne, czarne włosy, skryte były pod poszarpanym kapturem jego płaszczu. Choć było dość chłodno, on nie był jakoś specjalnie, grubo ubrany. Trudno było pod wierzchnim ubraniem dostrzec jego lekką zbroję. Wielkie piwne oczy uważnie lustrowały okolicę. Bacznie szukał wszelkich niebezpieczeństw. Był gotowy na wszystko. Kilka dni wcześniej napotkał dorosłego dzika i tylko los szczęścia, który się do niego uśmiechnął pozwolił mu przeżyć i zwyciężyć trudną walkę z rozjuszonym zwierzem. Na szczęście zadrapania i rany zrekompensowało pyszne mięso upieczone nad ogniskiem.
Wędrówka jego trwała już kilka godzin, on zaś nie zrobił sobie żadnej przerwy. Uznał w końcu, że najwyższy czas zjeść i dać nogom odpocząć. Z plecaka wyciągnął zawinięte w szmatę kawałki mięsa z wspomnianego dzika, które zabrał ze sobą. Niska temperatura wokół na szczęście sprzyjała noszeniu z sobą mięsa w wszelakiej postaci. Ledwie odgryzł kawałek i zaczął rzuć, gdy uwagę jego przykuły dwie sylwetki wędrujące nieopodal. Zaintrygowali go. Niziołek oraz elf. Nigdy nie spotkał niziołka, z elfami też miał niewiele do czynienia, raz tylko jego klan został napadnięty przez grupę elfów o grafitowej skórze, jednak grubo się przeliczyli i choć udało im się za sprawą zatrutych bełtów zabić kilku orków, ostatecznie to zielonoskórzy triumfowali, zabijając mężczyzn i gwałcąc jedyną w schwytanej grupie kobietę.
Półork obserwował kilka dłuższych chwil podróżników. Wahał się. Nie rozmawiał z nikim od dawna. Jednak ciekawiło go, czym się kierowali, zapuszczając się w te dość niebezpieczne rejony. Przez myśl przeszło mu nawet to, że może w okolicy jest gdzieś jakaś osada. Warto było spytać. A że elf miał do płaszcza zawieszoną masę kolorowych płynów w flaszkach, to też Thog pomyślał, że może ma przy sobie coś co rozgrzeje go zimnymi wieczorami. Wartko wrzucił na ramię plecak i oparł swój topór o drugie ramię jak miał w zwyczaju po czym wyszedł z krzaków ostatecznie się ujawniając. W jego mniemaniu było to najlepsze rozwiązanie.
-A czegoż to dwójka wędrowców szuka w tych niebezpiecznych regionach?- rzekł głośno, by dobrze go słyszeli.
-Roi się tu od dzików i czarnych kotów, które jednym zamachem łapy potrafią kark swej ofiary rozpruć.- dodał po chwili. -Nie wyglądacie na takich, co znaliby się na tajnikach dziczy i przetrwaniu na jej łonie.- kontynuował podchodząc w ich stronę wolno, celowo nie robiąc żadnych agresywnych ruchów. Broń jego jedynie mogła budzić mieszane uczucia, jednak topora takich gabarytów nie sposób było nigdzie schować, to też zawsze nosił go na wierzchu. Miało to też i dobre strony, bo zawsze był przygotowany na walkę. Półork zatrzymał się kilkanaście metrów od dwójki mężczyzn spoglądając na nich z zainteresowaniem. Nie zapomniał języka w gębie, jak wcześniej się obawiał a i wspólna mowa nie była dla niego niczym trudnym, choć na co dzień korzystał z dialektu orków.
 
Nefarius jest offline