Juliusz spojrzał na przeciwnika. "Z tym nie będzie tak łatwo"- pomyślał. Marine dzierżył potężny młot energetyczny, którym mógł siać zniszczenie. Hendrix postanowił go powstrzymać.
Wróg rzucił się na Juliusza. Ten natomiast zrobił szybki unik. Szybko przystąpił do kolejnego ciosu. Hendrix obronił się przed szarżą odskakując w lewą stronę. Wyjął piło-miecz, skupił się na okolicach brzucha przeciwnika i zaatakował. On jednak zdążył uskoczyć, a ciosy "Brzytwy" przecinały jedynie powietrze. Potężny młot znów zaczął się zbliżać do Juliusza, który skutecznie unikał ciosów, starając się kontrować. Piło-miecz jedynie drasnął kilka razy pancerz wroga. "Piło-mieczem nic nie zdziałam z takim przeciwnikiem. Muszę znaleźć na niego inny sposób"- pomyślał. Juliusz zrobił jeszcze kilka uników, w międzyczasie obmyślając taktykę. W końcu wpadł na pomysł żeby załatwić go granatem. Wyjął jedną sztukę, odbezpieczył i czekał, aż przeciwnik ponownie zaatakuje. Gdy był on dostatecznie blisko, a granat za chwilę miał eksplodować podrzucił go lekko i rzucił się w przeciwną stronę. [b]Hendrix otworzył oczy i spojrzał w stronę wybuchu. Z przeciwnika został jedynie młot. W Juliusza uderzyło kilka odłamków, jednak doznał tylko lekkiego skaleczenia, w okolicach ramienia, z którego odpadł naramiennik. Skaleczenie przez chwilę krwawiło, jednak po chwili przestało, a rana sama się zasklepiła. Kilka odłamków wbiło się też w pancerz na piersi, lecz nie było to groźne. Juliusz rzucił się na pomoc konsyliarzowi, do którego zmierzały kolejne fale wrogów. Hendrix zaczął strzelać z karabinu plazmowego. W jego oczach widać było chęć zabicia jak największej liczby przeciwników. |