Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2010, 18:41   #173
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Nie było czasu na zastanawianie się i analizowanie sytuacji. Trzeba było działać. Jarento zbliżał się nieustannie do skulonej pod ścianą dziewczyny. Nikt nie wiedział co mag ma zamiar zrobić. Być może miał zamiar zabić dziewczynę, albo zniknąć wraz z nią w chmurze magicznego dymu. Nie można było mu na to pozwolić.

Selas wyciągnął sztylet i skulony, pędem ruszył wprost w kierunku czarownika. O dziwo, mimo tak dużej szybkości poruszał się niemal bezszelestnie. Ciemne ubranie, w jakie był odziany doskonale go kamuflowało w mrokach jaskini. Był niczym więcej niż ciemniejszym cieniem, cichym i zabójczym.

Okaryjczyk nie posiadał finezji Selasa. Z wzniesionym toporem biegł wzdłuż ściany, niezbyt bacząc na to czy zostanie zauważony czy nie. Miał zamiar dopaść maga i pozbawić go życia, zanim ten dosięgnie dziewczyny. Zignorował słowa Revellisa, wzywające do pojmania Jarento żywcem. Nie zależało mu zbytnio na wyciąganiu zeznań z maga, bo i po co. Liczyło się to, że znaleźli dziewczynę. Bo zakładał że skulona w kłębek istota, to Julietta, córka barona Pirry.

Również Revellis, z obnażonym orężem skierował się ku magowi. Wykreślił w powietrzu symbol boga. Jego przekonanie o tym, że jako gorliwy wyznawca Adan Adariego jest chroniony przed splugawioną mocą magii, było stuprocentowe. Chciał pojmać maga żywcem. W przeciwieństwie do Thorgara zależało mu na dowiedzeniu się dlaczego Jarento przetrzymuje tu dziewczynę. Ważne było też przykładne ukaranie czarownika i być może, przed śmiercią skierowanie jego zbłądzonej duszy na właściwe tory. Revellis znał sposoby nawracania. Ogień oczyszczał, zwłaszcza w ostatnich sekundach życia.

Niestety, żaden z nich nie dotarł do dziewczyny przed Jarento. Starzec podbiegł do swojej ofiary i bez słowa spuścił kostur na jej głowę. Dziewczyna jęknęła i osunęła się na posłanie. Legła tam nieruchomo, a magus odwrócił się twarzą w kierunku napastników.



- Stójcie, głupcy! - krzyknął. Jego głos nie przypominał w tym momencie, tego jakim posługiwał się przed jaskinią. Był silny i władczy. Wszyscy niemalże posłuchali rozkazu. Zawahali się, taką siłą dysponował mag. Oczy Jarento płonęły bielą, całe ciało emanowało delikatną poświatą. Szaty i broda starca powiewały na niewyczuwalnym dla innych magicznym wietrze. - Umrzecie, tu i teraz! Zły los skierował was do tej jaskini. Ona jest moim źródłem i nikt nie odbierze mi jej mocy! Rozumiecie! Zabiję ją i was, jeśli taka będzie konieczność! Gińcie!

Nim ktokolwiek zdążył zareagować, z ust i oczu maga wytrysnęło białe światło, rozświetlając jaskinię niczym tysiąc słońc. Promienie magicznej, palącej energii popędziły w kierunku Revellisa i Thorgara. Okaryjczyk zasłonił się toporem, który eksplodował mu w rękach, a odłamki powbijały się w jego twarz i pierś. Krwawiący i oślepiony, z płonącym ciałem runął na podłogę, wrzeszcząc i szarpiąc rękami raniące go odłamki. Revellis, z imieniem boga na ustach, również zasłonił się trzymanym w rękach orężem. Smuga magicznej energii omiotła go i cisnęła daleko w tył. Jednak nie odniósł on zbytnich obrażeń, miecz pochłonął większość magii. Teraz leżący obok jęczącego i wstającego na nogi nidaryjczyka, miecz błyszczał magicznym światłem i topił się. Już po chwili pozostała z niego tylko kałuża błyszczącej cieczy.

Selas najwidoczniej przez maga nie został zauważony. Nie zważając na krzyki Thorgara dopadł do jaśniejącego magią starca i skoczył na niego, starając się zagłębić oba sztylety w jego ciele. Uderzenie magicznej energii, na jaką natrafił odrzuciło go wstecz, lecz oba ostrza ugrzęzły w ciele maga. Teraz przez dziury, jakie uczyniły wydobywało się takie samo światło jak przez usta i oczy Jarento. Mag zaczął zapadać się w sobie a poświata zaczęła powoli zanikać.
- Nie zabijecie mnie... - wydusił z siebie słabym głosem. - Nie tak... Być może przestaję istnieć tu i teraz, ale... wrócę... Dopadnę...

Jego ciało opadło na posadzkę tuż obok wciąż nieprzytomnej dziewczyny. Ponad nie uniosła się blada kula, która poszybowała w górę, ku stropowi jaskini i zniknęła w mroku. Zapanowała cisza przerywana jękiem ciężko poranionego, lecz żyjącego Thorgara.
 
xeper jest offline