Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2010, 22:58   #6
Aegon
 
Reputacja: 1 Aegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwu
Nagle usłyszęliście głośny krzyk “Chodźcie tu!”. Każdy z was znał ten głos, a należał on do Bareda. Czyżby łotrzyk miał jakieś problemy z kapłanem?
- Idźcie to sprawdzić. - polecił wam kapitan. - Ja zajmę się dziewczyną. Jutro rano będziecie mogli się z nią spotkać.
Dant, Turion, Aranon i Kane poszli w stronę kapliczki. Po drodze dostrzegli pewien... kształt. Ciemny, bardzo szybko poruszający się kształt. Po chwili dziwny obiekt wybiegł z wioski wschodnim wyjściem i... tyle z niego było.
Kiedy zaś weszli do kapliczki, ujrzeli Bareda stojącego w bezruchu przy samym wejściu. Z niewiadomych powodów zastygł jakby w pozycji obronnej. Jednak to nie była jedyna niespodzianka - pomieszczenie było całe we krwi, zaś na podłodze było jej źródło: martwy kapłan Pelora.
Jakby tego było mało, na ołtarzu znajdującym się po drugiej stronie komnaty, zamiast symbolu boga słońca, był symbol Cyrica - czaszka bez szczęki na tle czarnego słońca.
- Dancie - głos elfa był spokojny i opanowany - biegnij, proszę, po kapitana Greive’a. Kane, wyprowadź stąd Bareda i nikogo nie wpuszczaj. Turionie, masz jakieś pomysły na pozbycie się obecności Cyrica w tym przybytku? - Z ostatnimi słowami elf zaczął wymawiać krótką modlitwę do Corellona Larethiana, którą pamiętał jeszcze z dawnych czasów.
- Raczej ‘wynieś’ - odezwał się Bared. - Nie zrobię ani kroku. Ale chyba w tym miejscu nikomu nie zawadzam. Poza tym tu jest sucho, a na zewnątrz pada.
Dant natychmiast pobiegł wypełnić prośbę elfa, bez oglądania się do tyłu.
- Kapitanie - zawołał zdyszany, gdy już dotarł na miejsce - w świątyni zaszły wypadki, o których... na pewno chcesz wiedzieć. Chodź, proszę, szybko za mną.
Chwilę po zakończeniu modlitwy Aranon zaczął wypowiadać o wiele bardziej tajemnicze słowa, które niewielu potrafiłoby zrozumieć. Efekt był dość prosty: promień fioletowej energii wystrzelił z palców elfa prosto w symbol Cyrica, na którym natychmiast pojawiło się duże pęknięcie.
Słysząc trzask pękającego symbolu Bared odruchowo chciał odwrócić głowę. I zaskoczony stwierdził, że może się poruszyć.
- Minęło...
Poruszył rękami by się przekonać, czy nie ulega złudzeniu.
- Niech to szlag... Ale miłe uczucie...
-Co się stało?
- Niech to szlag... - powiedział Bared innym tonem. Nie wdawał się w tłumaczenia. - Zaraz tu będzie kapitan. Muszę coś znaleźć...
Jeszcze w czasie gdy mówił podszedł do ciała kapłana. Niestety, ten nic przy sobie nie miał, prócz nieprzydatnego dla Bareda symbolu Pelora. Był z pozłacanego brązu, ale nawet gdyby był z czystego złota to i tak zabieranie go, choć kapłanowi był jeszcze mniej potrzebny, byłoby przesadą.
- Gdzie on to... - wymruczał pod nosem Bared. Skierował się w stronę najbardziej prawdopodobnego miejsca ukrycia wartościowych przedmiotów - do ołtarza.
Dla wprawnego oka znalezienie skrytki nie było zbyt trudne, podobnie jak dla wprawnych palców jej otwarcie. Nim do kaplicy dotarł zasapany nieco kapitan, w plecaku Bareda znalazły się cztery flakoniki pełne tajemniczych mikstur, dwa bukłaki z cieczą, zapewne wodą święconą, niepozorny, srebrny pierścionek i wydająca miły dla ucha dźwięk i obdarzona miłą wagą sakiewka.
Kane tymczasem polecił duszę zmarłego kapłana Kelemvorowi. Bared nie potrzebował już pomocy w opuszczeniu świątyni, co było widać po jego determinacji w przeszukiwaniu dóbr kościelnych.
- Smutna sprawa... Wygląda na to, że ktoś zawsze nas ubiega o krok. Ciekaw jestem, czy idąc przesłuchać więźnia nie spotkają nas jeszcze większe niespodzianki - mówił spokojnie, jak gdyby niewzruszony brutalną scenerią świątyni.
Po chwili do kaplicy wpadł Dant z kapitanem Greive. Kiedy tylko ten drugi zobaczył pomieszczenie, zakrył usta dłonią i z trudem powstrzymał odruch wymiotny.
Kiedy tylko zorientował się dokładniej w sytuacji, wezwał swoich żołnierzy żeby zabrali ciało kapłana i posprzątali w kaplicy.
- A wy. - zwrócił się do was. - Powinniście przesłuchać tego z którym przyszliście. Jestem pewien, że poznamy kilka interesujących odpowiedzi na... to wszystko.
- Zabierzmy go do stajni - zaproponował Bared. - Tam nikomu jego obecność nie będzie przeszkadzać. I, mam nadzieję, nikt nie wściubi zbyt długiego nochala w nasze sprawy.
- Ciekaw jestem także, jak mała wiejska społeczność zareaguje na śmierć kapłana... - wtrącił wojownik. - Wprawdzie mi to niewiele przeszkadza, jednak ludzie przerażeni morderstwami to niezbyt pozytywny aspekt naszego śledztwa.
- Moja w tym głowa, żeby ludzie to... zrozumieli. - odparł kapitan, po czym wyszliście.
 
Aegon jest offline