Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2010, 22:11   #5
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Darios spojrzał na niziołka mówiąc.- Bo jest kieszonkowcem...także.
Greenbo zareagował na te słowa spojrzeniem na elfa i wzruszeniem ramion.
Jednak w przypadku tropu niziołek miął więcej do więcej powiedzenia.- Tropy worgów i wilków, obciążone. Dużo jeźdźców...z dziesięciu.
Po czym wskazał palcem kierunek.
A Wygnaniec dodał.- Zna się na swojej robocie.
I ruszyli we trójkę, przy czym niziołek tropił, a elf paplał. Przez pewien czas zdawało się półorkowi, że ci dwaj pozamieniali się na rozumy. Bowiem skupiony Greenbo był jakiś mało niziołkowaty, a wesoły Darios był gadatliwy. Co więcej, chętnie odpowiadał na zadane pytania ( o ile nie dotyczyły bezpośrednio niego).
Niemniej Ur’Thog miał wrażenie że elf jest...dziwny. Od czasu do czasu jego spojrzenie wydawało się być...nienormalne. Czasami ton jego głosu pełny był szalonej ekscytacji.
Za to niziołek, był mrukliwy...może dlatego, że skupił się na tropieniu. I nie lubił gdy mu ktoś zawracał głowę przy robocie.
Trop prowadził doliny wyżłobionej i przecinanej przez rzeczkę, niezbyt zresztą głęboką.


Dolinę ukrytą wśród gór, dolinę idealną dla małej społeczności , która chciała się odciąć od świata. I rzeczywiście.


Wkrótce napotkali pierwsze ruiny domów. Które od razu wzbudziły zainteresowanie Dariosa, biegał od jednych ruin do drugich z wyraźną fascynacją w spojrzeniu.
A Ur’Thog...półorkowi wydawało się, że coś słyszy. Cichy szept, pełen słów których nie rozumiał.
Ale nie potrafił powiedzieć skąd ten szept dochodzi. I jak się okazało, tylko on go słyszy.
Lecz nie było czasu na roztrząsanie tego. Niziołek zakomunikował cicho.- Są już blisko.
I gestami nakazał by członkowie grupy trzymali się blisko i byli cicho.
Niziołek skulił się, choć nie miał pewnie powodu...Niemniej elf postąpił tak samo, jak i półork.
Przedzierali się przez krzaki by dojść do kotliny do której to wpadała rzeczka.
Kotliny którą Darios ocenił słowami.- Nie powstała w sposób naturalny.
Kotlina ta otoczona była otoczona rozpadającym się obecnie kamiennym murem, a w jej centrum stała również rozpadająca się olbrzymia budowla. Na pewno nie dom...coś znacznie większego.
Na resztkach kamiennej bramy, kiedyś broniącej drowi wjazdowej do kotliny siedziały obecni jej władcy.


Jeden kolekcjoner oręża i jeden „dzikus”...siedzieli na trzymetrowej kamiennej bramie i mieliby dobry widok na okolicę, gdyby nie była ona tak zarośnięta.
Dużo drzew i gęste poszycie, zasłaniało pole widzenia wartowników.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline