Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2010, 14:39   #8
Elthian
 
Elthian's Avatar
 
Reputacja: 1 Elthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodze
Człowiek słuchał Aranona z mieszanką zdziwienia i niedowierzania na twarzy. W większości tego drugiego.

- Kłamiesz! - krzyknął. - Nie muszę ciebie słuchać, ty i tak nic o nim nie wiesz! Co mnie obchodzi jakiś Kelemvor? Nic! Ja...
Urwał nagle, jakby coś sobie przypomniał - spojrzał wtedy na Bareda, który znów zaczął "głośno myśleć".

- Dobra! Dobra! - powiedział po chwili. - Szpiegowałem was, niech będzie. Miałem dopilnować, byście zabili tego orka! Zadowoleni?!
- Więc po takiegoś grzyba poszedł - zaszydziła z niego Cerre. - Ale mam wrażenie, że nie tylko po to... - dodała ciszej, bardziej to siebie. Nadal miała na głowie kaptur, mimo iż w izbie przecież nie padało.

-To twoja decyzja. Nie musisz wierzyć w me słowa, chociaż są prawdą. Widzę, że mało wiesz o tym, co znajduje się poza tym planem. Nie wiesz nic o bogach. Nawet o Cyricu. Nie na darmo został on bogiem kłamstw i zdrady.

Mężczyzna wyglądał na zdecydowanie przerażonego - pot perlił mu się na czole w niesamowitym tempie, nerwowo wodził oczami po każdym z was po kolei, jakby nie wiedział co go czeka... w najbliższej przyszłości. Przełknął głośno ślinę.

- Nic nie możecie już zrobić! - powiedział nagle. - Wszystko już zrobiliśmy! Rytuał już się dopełnił! Możecie teraz tylko usiąść i płakać nad swoim losem, bo moi towarzysze wkrótce przyzwą potężnego sługę samego Cyrica! Potężnego demona, który najpierw zniszczy was, a potem opanuje całą tą krainę w imieniu swojego Mistrza!

Po tych słowach człowiek zaczął się śmiać jak opętany. Było to tak irytujące, że ktoś go uderzył w twarz, żeby przestał. Jednak mimo to chichotał pod nosem, zaś jego twarz zdradzała, że był co najmniej... upośledzony.
Okazało się, że to Cerre uderzyła go w twarz, jednak tym razem bardzo silnie.
- Wystarczy nam tych pierdół. Możemy go w końcu ładnie i grzecznie zabić? Wkurwia mnie.

- Lepiej nie - przerwał wojownik. - Każdego da się złamać, a on może nam wyjawić informacje o swoich towarzyszach i ich rytuale - zniżył głos - co jak co, ale myślę, że to czas by zacząć się poważnie martwić. Powiadomcie mnie, jeżeli będziecie chcieli zacząć obcinać mu palce - Kane rzekł to już dość głośniej. - Bardzo chętnie popatrze, sam jednak nie mam do niego pytań.

- W porządku... - [b]Cerre[b] uśmiechnęła się wrednie. - Ja mogę mu nawet kończyny wyrywać, jeśli mogło by mu pomóc się dowiedzieć prawdy o tamtej stronie życia.

- Może przerobimy go na dziewczynkę? - spytał spokojnym tonem Bared. - Zawsze chciałem coś takiego na kimś wypróbować, a tu proszę... Okazja sama wlazła mi w ręce.

-On już nam za wiele nie powie. Był prawdopodobnie najniższy stopniem, a do tego jego wiara w Cyrica nie jest czysta... Myślę, że możemy go posłać na tamten świat. Kolejna dusza wtopi się w materię Ściany Niewiernych.

- Zgadzam się. Najwyższa pora - odezwała się kobieta. Wtenczas spadł kaptur z głowy Cerre, zaś pojmany i skazany na śmierć mężczyzna ujrzał twarz Cerre w jej całej krasie. - Zgadnij, kotku, kto po ciebie przyszedł? - diablę uśmiechnęło się szelmowsko i zanim ewentualnie jeniec zaprotestował kobieta pociągnęła jego związane ręce i silnie kopnęła go w kręgosłup.

- Nie! NIE! - krzyknął jeniec w reakcji na słowa Kane'a, lecz chwilę później upadł na ziemię dzięki Cerre. Przez chwilę leżał na brzuchu, po czym podniósł głowę i próbował się podnieść.

- Powiem... wszystko... co chcecie wiedzieć... litości!
- Zatem gadaj wszystko albo będziesz zdychał! - poprzez nieprzyjemny i warczący głos Cerre pokazała swoje drugie oblicze. Jedna noga była gotowa do ostatecznego ciosu.

- Ale... co chcecie wiedzieć?! Smok przed domem jest iluzją! Już wkrótce zaczną, może nawet jutro! Ja nic więcej nie wiem! - mężczyzna był bliski płaczu.
- Kto zacznie i gdzie? - Cerre spytała zimnym głosem. - Jaki smok i przed jakim domem? Gdzie zabiliście albo zamierzacie zabić tych ludzi?

- Za...zabiliśmy już wszystkich... których trzeba było. - mężczyzna zaczął szybko oddychać, wręcz dyszeć. Prawdopodobnie ze strachu. - Przed domem stoi smok... nieduży... czerwony... To tylko iluzja, nie dajcie się nabrać! Ta mapa, którą mi zabraliście... tam jest zaznaczony ten dom!

- Więc postanowiliście zabijać niewinnych wieśniaków, żeby przyzwać na nasz plan potężnego demona? - Dantowi chciało się śmiać - Gdyby to było takie proste, każdy durny czarodziej czy kapłan masowo zabijałby wieśniaków i mielibyśmy w Faerunie wojnę demonów... Głupia ta wasza sekta... Ale niebezpieczna. - dodał po chwili.

- Niechaj zatem przyjmie cię Ściana Niewiernych i pochłonie - Cerre otworzyła bramy śmierci niebezpiecznemu wariatowi. - Idź w cholerę, amen - chwyciła jeńca za głowę i przekręciła mu ją błyskawicznie.
 
Elthian jest offline