Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2010, 21:52   #1
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
[FR 4E / ST] Twierdza Upadłych Władców - I - Spotkania.

Cruar's Cove było ośmiotysięcznym portem znajdującym się w jednej z licznych zatok południowego wybrzeża Morza Spadających Gwiazd. Leżało na nadmorskim szlaku w miejscu jego rozdzielenia. Początkowo było więc tylko stanicą dyliżansu i strażnicą wojskową; później szybko się rozrastało i zdobywało znaczenie.



Jednak teraz miasto swoje najlepsze najlepsze lata z ponad trzystuletniej historii miało już za sobą; będąc teraz tylko cieniem nie tak dawnej świetności, kiedy było ważnym, prawie szesnastotysięcznym portem, liczącym się na żeglarskich mapach; kiedy było dużym centrum handlowym. Jednak zależność od portu i szlaków kupieckich w połączeniu z chciwością okazały się zgubne dla miasta. Wystarczyło, że Lord Dirren, którego ród władał miastem od samego jego założenia; podniósł opłaty portowe i cła, aby żeglarze praktycznie z dnia na dzień zmienili swoje trasy, a kupcy zwinęli stragany. Miasto pozbawione zostało dochodów, a ludzie - pracy. Cruar's Cove szybko podupadało i wyludniało się. Nawet próby powrotu do poprzednich stawek nie przyniosły skutku - nikt nie chciał ryzykować kolejnych zmian i strat. Obecnie większą część miasta zajmowały slumsy i dzielnice biedoty. Zniszczona i opuszczona część portu i zrujnowana stocznia sprawiała bardzo złe wrażenie z morza; więc niewiele nowych statków zawijało do portu. Dla tych kilkunastu w tygodniu, które zawijały był to bardziej pośledni przystanek na trasie niż port docelowy. Kiedyś potężny targ obecnie straszył pustkami i powoli stawał się kolejną dzielnicą slumsów. Część miasta pomiędzy byłym targiem a Drogą Północną sprawiała lepsze wrażenie. Była to dzielnica drobnych przedsiębiorców, handlarzy i wszelakich ciułaczy, którzy w tych niekorzystnych warunkach usiłowali przetrwać.



Tak zwane Stare Miasto, odgrodzone od reszty dodatkowym murem dalej było bogate, dobrze utrzymane i bardzo dobrze strzeżone. Zamieszkiwali je tylko najbogatsi mieszczanie i poplecznicy władcy. Wszyscy tutaj woleli nie widzieć tego co dzieje się za murem - żyjąc w swoim idealnym i niezmiennym świecie. W tej części miasta było co prawda kilka gospód, ale ich ceny potrafiły zbić z pantałyku nawet bogatszych podróżników. Przyjezdnych zresztą tutaj nie lubiano za bardzo; w każdym węsząc szpiega, złodzieja, albo zdrajcę... Średniozamożna część miasta, broniąca się zaciekle przed zalewem biedoty na linii Drogi Północnej była najnormalniejszą dzielnicą Cruar's Cove. Znacznie bardziej dostępna dla przyjezdnych, otwarta, a jednocześnie w miarę bezpieczna. Zarówno ceny, jak i standard tutejszych przybytków karczmianych nie odstawały zbytnio od tych ogólnie przyjętych w tej części Faerunu. W tej części miasta znajdowała się również największa miejska świątynia poświęcona w większości Iounowi, choć kilka mniejszych kapliczek „oddano we władanie” innym bogom. Przy świątyni znajdował się szpital i uniwersytet, obecnie stanowiący bardziej zbiór mieszkań mędrców i badaczy niż ośrodek szkolnictwa i nauki...


*****


Nie mówiło się o tym głośno, ale tajemnicą poliszynela było, iż wielu podejrzewa Lorda Dirrena i kilku z najznaczniejszych obywateli o związki z czarną magią, przynależność do tajnego kultu lub utratę zmysłów. Lub wszystko razem, rzecz jasna.


*****




Cruar's Cove na pewno nie było celem samym w sobie, nie było tu nic co mogłoby przyciągać ludzi do tego miasta i zachęcić do pozostania na dłużej. Wielu jednak przez nie przejeżdżało czy przechodziło, traktując je jako przystanek na drodze do celu. W mieście zdecydowaną większość stanowią ludzie, choć elf, czy krasnolud nie robią wielkiego wrażenia.


*****


Dyliżans – jeden z tych gorszych, ale za to tańszych – zatrzymał się na placu przed karczmą „Cichy Zakątek” i upchani jak snopki w stodole podróżni wysypali się na zewnątrz nie kryjąc zadowolenia z możliwości rozprostowania kości. Woźnica nie przejmował się specjalnie i z jednakowym zacięciem zrzucił z dachu zarówno zniszczoną skórzaną torbę młodego mężczyzny, jak i zdobiony kuferek strojnej damy. Kobieta co prawda usiłowała zaprotestować, ale w końcu – gdy zobaczyła, że woźnica zupełnie ją ignoruje – podniosła bagaż z ziemi i podążyła do karczmy. Przepchnęła się przez ciżbę do kontuaru i szybko uzyskała klucz do pokoju i potrzebne informacje. Zaniosła bagaż na górę i zdjęła kapelusz i pelerynę. Ręką rozczesała włosy i zeszła na dół zwracając na siebie spojrzenia niektórych mężczyzn na sali. Podążyła do piwnicy i przez chwilę rozglądała się po pełnej sali.



W końcu dostrzegła mężczyznę, który pasował do opisu jaki otrzymała dwa dni wcześniej.
- Przepraszam, pan Dietlov? - zapytała kiedy stanęła przy stoliku.
- Może – odparł znad kufla mężczyzna – A ty jesteś?
- Pani – zaakcentowała siadając – pani jest Amanda de Vellunn. - Obcojęzyczna składnia zadźwięczała w zdaniu - Rozumiem, że możemy porozmawiać...






Technikalia sesyjne:

Staż na forum nie ma żadnego znaczenia, podobnie jak to czy ktoś u mnie grał czy nie. Nie będę nikomu wmawiał, że jestem obiektywny – bo nie jestem. Nie całkowicie, bo się nie da; po prostu.

Jako GM jestem wredny, złośliwy, ciemny jak tabaka w rogu, czepiam się szczegółów, zupełnie nie znam systemu, w którym chcę prowadzić i, oczywiście, zawsze mam rację oraz wiem lepiej. Fajnie, że sobie to wyjaśniliśmy. A wszystkie plotki, które o mnie chodzą są prawdopodobnie prawdopodobną prawdą.

Mam szczerze dosyć graczy, którzy zgłaszają się do sesji, nawet piszą karty, po czym zapominają o sesji logując się jednocześnie na forum, czy ogólnie znikają z forum. Również mam dość graczy, którzy mając tydzień na napisanie posta w ostatniej chwili wstawiają siedem linijek z dwoma błędami ortograficznymi i pięcioma interpunkcyjnymi. Nie trzeba przebijać Nałkowskiej czy Reymonta w opisach, albo Knootza czy Norton w biegłości akcji, ale... uważam, że strona A4 maszynopisu to rozsądne minimum per turę. Jeżeli ktoś woli to można zamieścić kilka postów krótszych zamiast jednego długiego, ale niech to wszystko ma sens i posuwa akcję do przodu. Nie mam nic przeciwko graczom nowym na forum, ale jeżeli nie wiesz czy potrafisz napisać stronę A4 w tydzień, albo nie wiesz czy będziesz miał czas, aby pisać - to zaoszczędź sobie i mnie czasu straconego na przygotowanie postaci i uzgodnienie karty. Stosuję zasadę: Trzy opuszczone pod rząd tury to wypad z sesji; podobnie jak dwie opuszczone tury w ciągu pierwszych 7 tur.

Mam również dość Graczy, którzy nie myślą i liczą na to, że DM poda wszystko na złotej tacy.

*****

Sesja sama jako taka jest pomyślana jako "zestaw side'ów" dziejących się w jednym miejscu (w jednym mieście). Mogłoby to być równie dobrze kilka sesji indywidualnych, ale... prościej jest to zmieścić w jednej sesji i doprowadzić do jakichś ciekawych interakcji pomiędzy postaciami. Z tego powodu ciężko byłoby ją poprowadzić w "realu". Scenariusz sesyjny obejmuje właściwie jeden ciąg zdarzeń, reszta natomiast będzie bezpośrednio wynikać z działań i historii postaci.

Jest to również mały eksperyment. Gdyż z założenia ma to być początek dłuższej kampanii, ALE nie zamierzam kłaść scenariusza przez Graczy, którzy wypadają z sesji i trzeba kombinować z ich zastąpieniem, zastąpieniem ich wątków, albo "logicznym usunięciem" postaci albo rekrutacjami dodatkowymi (które moim zdaniem niczemu, a już na pewno sesji nie służą). Dlatego wstęp jest „dziką sesją”. Na miejsce każdego gracza, który wypadnie z sesji może wejść kolejny pod zwykłymi warunkami rekrutacji. Mam nadzieję, że to pozwoli zarówno Graczom na poznanie mojego stylu prowadzenia, jak i mnie na poznanie Graczy.

Dlaczego tak? Ze względu na specyfikę LI. Która jaka jest każdy widzi...


*****

Jakich postaci oczekuję? Ciekawych, mówiąc w skrócie. Sesja będzie w dużej mierze opierała się na tym co gracze napiszę w swoich kartach (będzie rozwinięciem wątków z historii postaci). Oczekuję więc, że historia postaci da się rozwinąć... Postacie, które nie mają wrogów, przyjaciół, nikogo nie znają i nie mają żadnego interesu w mieście z góry odpadają. Nad postaciami z charakterami złymi (zwłaszcza chaotami) będę się bardzo mocno zastanawiał.

Motywów przybycia do Cruar's Cove jest mnóstwo, więc nie sądzę, aby to był problem. Podobnie jak napisanie ciekawej historii. Historia będzie głównym kryterium przyjęcia do sesji - niech jest próbką możliwości pisarskich i pomysłowości Gracza.

Postacie są na poziomie 7 i mają do wydania 17 500 sztuk złota na wyposażenie. Jestem przeciwnikiem "udziwnień i eksperymentów", co nie znaczy bynajmniej, że postać ma być podręcznikowa, czy sztampowa. Jednak z góry ostrzegam, że konstrukto-licze i inne tego typu akcje wylatują z marszu...

Mechanika. Przy tworzeniu postaci obowiązuje pełna mecha D&D4E. Jeżeli ktoś jej nie zna to można zapoznać się z materiałami w dziale D&D i zrobić tyle ile się da i ile się potrafi, a ja pomogę skończyć. Tak, trzeba coś zrobić i pokazać, że człowiekowi zależy na sesji...

W sesji mechaniki praktycznie nie będzie (storytelling), choć może się zdarzyć, że porzucam przed monitorem czy w kostnicy (aby określić wynik akcji, czy starcia). Nie mam jednak problemu z tym, aby Gracze sami testowali cechy (kiedy chcą) czy rzucali.

Częstotliwość postów: 7+3, znaczy siedem dni dla graczy, po czym trzy dni dla mnie na odpisanie. Oczywiście, te trzy dni dla mnie to górna granica (przy założeniu, że wszyscy gracze postanowią odpisać w ostatniej możliwej chwili). Liczę podczas gry na inwencję graczy i kreowanie akcji, zamiast czekania na decyzje prowadzącego, jego opisy i "łaskawe" składanie deklaracji działania. Uważam również, że tydzień na odpisanie jest całkowicie wystarczającym okresem - ma się i weekend i dni robocze, więc nie przyjmuję tłumaczeń, że ktoś może pisać tylko w soboty, albo tylko w środy po północy... i w tym tygodniu ten dzień wypadł i nie mógł.

Do sesji finalnie przyjmę minimum 5, a maksimum 9 graczy. Rekrutacja wstępna otwarta jest trzy tygodnie (chyba, że wcześniej wszystkie miejsca zostaną zajęte). Nie znaczy to, że decyduje kolejność zgłoszeń, jednak jak dostanę dobre karty to nie będę czekał na lepsze. Każda karta zostanie przeze mnie przeczytana i subiektywnie (siłą rzeczy) oceniona. Jeżeli nie będę miał pytań to gracz dostanie odpowiedź czy postać (i styl pisania) mi odpowiada, czy nie.
Po rozegraniu wstępu z graczy, którzy zostaną (jeżeli zostaną) wyłonię 5 graczy, którzy zagrają już jako drużyna właściwy scenariusz.


Pytania i wątpliwości, skargi i zażalenia via PW, GG, maila: aschaar@o2.pl; karty postaci via mail ewentualnie PW.

Czas start – maksymalnie trzy tygodnie – czyli do 29 sierpnia 2010 włącznie.


PLUS dwa tygodnie z okazji "problemu z backupem forum"...
 
Aschaar jest offline