Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2010, 10:30   #3
lectral
 
lectral's Avatar
 
Reputacja: 1 lectral nie jest za bardzo znany
- Zielono, dalej zielono, ciągle zielono... lasy... krasnoludy nie powinny chodzić po lasach. Miejsce krasnoluda jest w górach, no przy najmniej na wyżynach. A najlepiej w kopalni… chociaż w moim wypadku to nie jest najbezpieczniejsze rozwiązanie... -
Idąc przez las Ignius mruczał do siebie jak to zwykle miał w zwyczaju idąc przez miejsca których nie lubił. Ale ostatecznie cel jego podróży był jak najbardziej upragniony. Wiedział że zbliża się do niego.
- *No, jeszcze trochę. Wyczuwam już to miejsce. Może wreszcie pozbędę się tego.. tego.. uczucia* - Tak.. ta pustka. Od jakiegoś czasu odczuwał dziwne wrażenie że coś jest nie tak. Czy dotyczyło to świata, jego boga, czy też jego samego tego niestety nie wiedział. Zaczynał obawiać się o swoją wiarę, zadawać pytania czy popełnił gdzieś błąd. Może Bóg próbował mu coś powiedzieć?
- * Na Elrath'a, miejmy nadzieje, że tam znajdę ukojenie*

***

Nie minęło nawet pół dnia, kiedy w końcu dotarł do miejsca swojej wędrówki. Sam stał na lekkim wzniesieniu a starożytna świątynia Elrath'a rozciągała się przed nim. Nie była gigantyczna, to prawda. Lecz miała w sobie “to coś”. Zarośnięte ogrody, bluszcz porastający białe ściany. I wielki posąg samego Kowala Dusz w jej centrum. Sama świątynia była opuszczona, nie licząc kaplanów i paladynów którzy od czasu do czasu pielgrzymowali tutaj by medytować.
- *Uhuhu, kawał chatki* - Ignius z uśmiechem przyglądał się otoczeniu. Postanowił że wejdzie boczną bramą, przy okazji zaglądając do zabudowań żeby znaleźć najlepsze miejsce dla siebie na nocleg. - * Wyspałbym się, ale nie zamierzam próżnować, już dzisiaj podejmę próbę zjednoczenia moich myśli z Ojcem*.
Kiedy już znalazł odpowiednie miejsce, to jest niewielką chatkę która kiedyś zapewne służyła za jakiś budynek gospodarczy, zjadł niewielki posiłek ze swoich zapasów i kiedy już zabierał się do wyjścia uznał że się jeszcze umyje i wyczyści tarczę, młot i zbroję bo w końcu nie wypada rozmawiać z bóstwem będąc hmm… bardzo nieczystym.
Po skończonej kąpieli wziął się za czyszczenie pancerza. Z nim poszło mu dojść szybko. Nosił na sobie niepełną zbroja płytową z skórzanymi elementami, a część piersiowa była pokryta dodatkowo kolczugą dla wzmocnienia.
Dalej zabrał się za tarczę. Był to piękny kawałek uzbrojenia o owalnym kształcie ozdobiony złotymi ornamentami. Na środku był symbol Elratha - młot opleciony cierniem. Otrzymał ją w prezencie kiedy został paladynem.


Następny przedmiotem który wymagał czyszczenia był młot bojowy. Miał on prosty wygląd i jedną niezwykłą właściwość. Cały czas jarzył się lekkim niebieskim blaskiem. Nie pamiętał już kiedy go dokładnie zdobył ale było to zaraz po jednym ze starać z orkami. Znalazł go w gruzowisku zrujnowanego obozu przeciwników. Okazał się całkiem wytrzymały i dobrze wyważony mimo prostej budowy. Dawał go do zbadania magom czy aby ten niebieski blask to nie jakieś złożony czar ale oni nic nie stwierdzili. Było to proste zaklęcie które powodowało że przedmiot się świeci.



***

Mijały kolejne godziny spędzone na modlitwie. Potem dni. Z każdym dniem wracał pod posąg i z każdym dniem czuł coraz większą ulgę.
-* To miejsce... jego aura jest niesamowita. Sprawia takie wrażenie jakby sam Elrath tu mieszkał...* -
Nagle słychać ciężkie kroki uderzające o bruk.
-* Ktoś w tym miejscu? Kto to może być?* - myślał szybko. - * Żadnego plugastwo nie ośmieliło by się wejść za mury tego miejsca. Więc kto to?*. W momencie kiedy usłyszał głos instynktownie sie obrócił. Stał przed nim krasnolud. Krasnolud paladyn jak można wywnioskować z wyglądu i młota. -* Na dodatek paladyn tego samego boga co i ja* -
Paladyn opowiedział mu że będzie potrzebny, opowiedział mu o jakimś problemie i o tym że ma wziąść udział w jakiejś przygodzie i zdobyć chwałę ku czci Elrath'a i tym podobne rzeczy. Dał mu też woreczek z dziwnym proszkiem z instrukcją, że ma go sobie wyspać na głowę, jeśli zdecyduje się w tym wziąć udział, po czym oddalił się bez słowa. Kiedy paladyn zniknął w najbliższym zaułku Ignius stał jak wryty. Zastanawiał się, gdzie się podziały wątpliwości które jeszcze niedawno mu tak doskwierały. Skądś była w nim wewnętrzna pewność, że należy zaufać temu krasnoludowi.

***

Ingius postanowił przemyśleć to wszystko i ewentualną decyzję przełożyć na jutro. Rozważał wszystkie za i przeciw. Z jednej strony doskwierał mu brak zajęć – od kilku lat nie wydarzyło się w jego życiu nic godnego większej uwagi. Z drugiej nie wiedział czy był gotowy na zadanie, które najwyraźniej było dojść trudne. I na dodatek ten paladyn – nie wyglądał na pierwszego lepszego. - * Muszę się z tym przespać * - uznał, po czym nakrył się kocem i zapadł w sen.
Jednakże, kiedy obudził się następnego dnia nie wechał się ani chwili, zebrał swój ekwipunek, założył sakwę – „W końcu jestem paladynem samego Elratha, i to na dodatek nie takim najgorszym. Cokolwiek na mnie czeka – niech się przygotuje bo Ignius Cinnabar nadchodzi!” - po czym rozerwał woreczek obsypując proszkiem swoją głowę.

***
 

Ostatnio edytowane przez lectral : 26-08-2010 o 16:44.
lectral jest offline