Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2010, 19:54   #2
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Kate wyszła na werandę. Poza kawą i śniadaniem na stoliku czekał jak zawsze świeżutki numer dziennika, który zwykła przeglądać o poranku.


Tego dnia wstała wyjątkowo wcześnie. Wskazówki wiszącego przy wyjściu zegara pokazywały kwadrans przed dziewiątą. Tak, dla niej to było wcześnie. Nie była rannym ptaszkiem. Nocą czuła się zdecydowanie lepiej. Wtedy wszystko było piękniejsze, ciekawsze i owiane koszącą nutką tajemnicy. Poza tym, nocą było niebezpiecznie... no, przynajmniej twierdzą tak niektórzy.

Mimo tak wczesnej pory humor jej dopisywał, miała przeczucie, ze to bedzie dobry dzień.
Upiła łyk mocnej, gorzkiej kawy i sięgnęła po gazetę.

- Pierdoły, pierdoły, pierdoły - powtarzała pod nosem przerzucając leniewie kolejne strony dziennika.

Jej uwagę przykuł artykuł znajdujący się mniej więcej w połowie brukowca. Gdzieś pomiędzy zdjęciami majtek Paris Hilton, a migawką z koncertu kolejnego, sezonowego idola nastolatek, którego imie zapomną szybciej, niż zapamiętały. "Safe City" -taki tytuł nosił nagłówek. Pod nim kilka podpisanych fotek i relacja z "imprezy".
Czytała wypociny jakiegoś marnego dziennikarzyny zastanawiając się, czy sam to sobie wymyślił, czy ten tłusty burmistrz i policja naprawdę mówili to wszystko.

Safe City. No pięknie to sobie wymyśliliście - prychnęła w myślach z nieskrywaną złością. - Ja już wam urządzę pieprzone Safe City.
Cholera, a dzień zapowiadał się tak dobrze...

- Kate, list do Ciebie -usłyszała za sobą znajomy, ciepły głos starej pokojówki.


Nie wiedzieć czemu miała słabość do tej kobiety. Poza tym, była jedną z niewielu osób, której względnie ufała. I szanowała.
Mary położyła na stół ładną tłoczoną w złote wzorki kopertę koloru kości słoniowej.


- No, no- Powiedziała ze szczerym uznaniem. - Stylowo, nieprawdaż?

Pokojówka z aprobatą pokiwała głową - Nie ma co, całkiem elegancko. Od kogo? - zapytała zaciekawiona.

- Nie mam pojęcia - powiedziała przecinając kopertę nożykiem do papieru przyniesionym przez starszą kobietę. - Nie znam nikogo, poza mną - uśmiechnęła się podnosząc wzrok na Mary - kto wysyłałby listy.
- I kto do cholery zna ten adres? - zapytała nie licząc na odpowiedź.

- I co? - chwilę po tym, jak Kate zaczęła czytać list dało się słyszeć zniecierpliwiony ton.

- Dalej nie mam pojęcia - odpowiedziała uśmiechając się z nad koperty - ale drań ma gest - przeciągnęła palcami po drogim papierze przyglądając się starannie wypisanym literom. - Wie o mnie więcej niż powinien.

Mary wzruszyła bezradnie ramionami. - Zjedz coś wreszcie - rzuciła na odchodne.

- Tak, tak - powiedziała niedbale zabierając się na śniadanie.

To chyba jednak będzie dobry dzień.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline