Selas wyszarpnął z trupa sztylety i z obrzydzeniem popatrzył na resztki starca. - Niech Teria zatrzyma Cię w swych ramionach i poprowadzi przez swe królestwo aż na sam skraj w ciemność i cierpienie. - splunął na starucha, po czym wytarł ostrza o łachmany, w które było owinięte ciało. Nie zwracając na jęki rannego podszedł do więźnia i zaczął oceniać jej stan. Dziewka okazała się wychudzona i brudna, ale pomimo to urodziwa. Spróbował ją ocucić policzkując lekko, ale gdy nie przyniosło to efektu przerzucił sobie ją przez ramię i dopiero teraz ruszył w stronę towarzyszy.
Położył bezwładną dziewczynę i począł oceniać stan Thorgara. Ocena była szybka i rzeczowa. - Chyba chłopie już po tobie. - pomyślał i pomacał sztylet - Te rany i poparzenia... Tu Ci nie pomożemy, a podróży nie przetrwasz. Rozejrzał się za Revellisem. Zobaczył go nieopodal rozpaczającego na kałużą dziwnej, świecącej cieczy.
Wyciągnął sztylet z zamiarem ulżenia Thorgarowi. - Terio przyjmij tego mężnego wojownika pod swoją opiekę. - zaczął szeptać. |