Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2010, 22:21   #4
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Wewnętrzny zegar miał to do siebie, że działał niezależnie od okoliczności. W tym fachu po prostu trzeba było się nauczyć spać w dowolnym miejscu, w dowolnej pozycji i w dowolnych okresach czasu. Po prostu – trzeba było. Kiedy Igan otworzył oczy przez chwilę patrzył w sufit. Zabawa na podwórcu karczmy trwała w najlepsze, więc jednak nie padało. I dobrze.
Przez chwilę zastanawiał się nad tym czy rozsądnym było wciąganie chłopaczka w całą tę rozgrywkę... Jednak... Gdyby za każdym razem miał mieć wyrzuty sumienia... Wstał i przeciągnął się zakładając koszulę i kamizelkę. Szybko ubrał karwasze i sprawdził ekwipunek... Był gotowy...


Schodząc bocznymi schodami do sali jadalnej przez okno mężczyzna zauważył nawet, że zabawa się rozkręcała, jak zwykle pod wieczór, kiedy w karczmie było znacznie więcej gości – wystawiono nawet grilla i pierwsze opieczone kawałki mięsa wylądowały już na talerzach.






*****


Igan musiał swoje odczekać na zamówiony posiłek; ruch był bowiem naprawdę spory. Kiedy siedział przy końcu jednego ze stołów czekał, a potem zajadał zapiekankę popijając herbatą ziołową rozlewaną z dużego dzbana; usłyszał ciekawą rozmowę toczoną przez w dalszej części stołu. Rozmowę dotyczącą rzepy i jej zalet.






Gnom rozprawiający z zacięciem o rzepie i tym co można z niej zrobić, przeplatając swą wypowiedź wspominkami rodzinnymi i mało ważnymi wtrąceniami, co każdego doprowadziłoby do załamania nerwowego nawet człowieka… Krasnolud, do którego bezpośrednio zwracał się gnom, był nadzwyczaj cierpliwy lub może zajęty bardziej swoim piwem niż gadką gnoma. Chłopak z chęcią poczekałby na rozwój wydarzeń – w końcu nic tak nie urozmaicało imprezy jak jakaś nawalanka; zwłaszcza w wykonaniu krasnoludów… Niestety trzeba było się zbierać nad rzekę…



Igan wrócił do pokoju i zabrał torbę pełną sucharów i resztę wyposażenia. Spod szerokiej, dłuższej kamizelki, nie było widać sztyletów, a specjalnie szyte karwasze dobrze maskowały shirukeny. Zszedł na dół i podążył na spotkanie. Czasu nie było wiele, a zarywanie kolejnej nocy niespecjalnie mu się uśmiechało.


Dzielnica nadrzeczna przypominała doki, w których mężczyzna się wychował. Niechętne spojrzenia, ludzie poukrywani w rozwalających się budynkach znikający przed każdym obcym i każdym spojrzeniem. Chlupot wody również był znajomy, zbyt znajomy. Mięśnie chłopaka ponapinały się bez jego woli. Dla postronnego obserwatora może i wyglądał naturalnie, niebezpiecznie naturalnie. Nie każdy potrafiłby o tej porze wejść w taką dzielnicę i nie ukazywać strachu. Ręka pozornie spoczywała na torbie – jakby chroniąc jej zawartość przed chciwością innych – jednak w rzeczywistości była przygotowana do wyciągnięcia i rzucenia broni…


*****






Do spotkania z chłopaczkiem doszło przy rozwalającej się ruderze. Miejsce było średnio odpowiednie – zmysły Igana oceniły możliwości ukrycia w samym budynku i na jego dachu, oraz, oczywiście, w najbliższej okolicy… Nie było dobrze, ale ciężko było wymagać, aby mały wiedział gdzie należy się spotykać, a gdzie nie…


„Cholera!” – przemknęło przez głowę chłopaka, kiedy dzieciak wspomniał coś o nagrodzie, którą otrzymał – „To popełniłeś duży błąd, może i ostatni w swoim życiu”


- Idiota… - skwitował na głos patrząc na osuwające się ciało dziecka. „W takich dzielnicach przetrwają tylko mądrzy… Przykro mi mały.”

- Wyznawcy Bhaala tolerują zdrajców, jednak głupota, to inna sprawa. Teraz zaś, czy ty także jesteś głupi, czy raczej preferujesz zdradę?

- Zdradę? - powiedział Igan po chwili milczenia jakby zastanowienia, może zdziwienia - Nie wiesz kim jestem i co tutaj robię, więc nie mów mi o zdradzie. Jakbyście nie spierdolili, to by mnie tu nie było... Jednak jestem. Co mam powiedzieć tym, którzy mnie tu przysłali? - sytuacja może nie była najlepsza, ale póki co walka czy ucieczka nie były opcją. Igan liczył na to, że nikt go nie widział z resztą... Zresztą - zawsze mógł powiedzieć, że ich szpieguje... Trzeba było ugrać na tym jak najwięcej. "To spotkanie już miało wysoką cenę" - pomyślał.
- Ooo, koleś chce pogadać? - parsknął śmiechem mężczyzna z naprzeciwka. Tak oceniając tych, co wyszli na placyk oraz kryli się w cieniu, była ich co najmniej piątka. - Dobrze, możemy chwilę porozmawiać, ale sam rozumiesz, nie warto specjalnie zwlekać zanim się ubije kogoś, kogo się chce ubić - zadrwił przeciwnik ignorując uwagę Igana na temat jego całego posłannictwa. Albo wyczuł blef, albo był po prostu zwykłym siepaczem, którego interesowało głównie zabijanie. - Chyba chłopcze, że znasz jakiś dobry powód, żebyśmy tego nie zrobili. Naprawdę dobry - cóż, jednak głupim bandziorem chyba nie był, choć Igan widział, jak się oblizywał spoglądając na leżący pod jego stopami zezwłok, który jeszcze niedawno był młodym chłopczykiem.

Cel został połowicznie osiągnięty - panowie wyszli z cienia i przynajmniej było wiadomo ilu ich jest oczywiście - Igan zakładał jeszcze obecność co najmniej dwóch, może trzech pozostających w ukryciu... Siedmiu, może ośmiu, na jednego to też nie dawało zbyt dobrych rokowań... Jakiś głuchy odgłos i chwilkę później głośne chlupnięcie gdzieś w okolicy wywołało zdziwienie nie tylko u Igana, ale i u bhaalitów... Wykorzystał ten ułamek sekundy zaskoczenia na nieznaczne przesunięcie obu rąk...

- Kto tam! - wrzasnął nagle wyznawca Pana Mordu rozglądając się niepewnie.
- Tylko ja - ciemność mroku spowijająca powietrze nie pozwalała widzieć pochylonej twarzy, ale to było dziwne, spomiędzy ruder wyszła na placyk mała dziewczynka, na ramieniu której siedział kruk.
- Szlag! Kolejny bachor. Rimtim trzaśnij ją, my zaś chłopaczku wrócimy do naszej rozmowy. To co? Co wolisz?

Pojawienie się dziewczynki o tej porze w tym miejscu było co najmniej sporym zaskoczeniem. Zaskoczeniem, które tylko nieznacznie polepszyło sytuację Igana. Liczył na jakieś większe zamieszanie... Jednak kiedy dziewczynka... Tia... Taka była z niej dziewczynka jak z Igana chłopaczek... W każdym razie, kiedy dziewczynka trzasnęła Rimtima i sprowadziła go do parteru w sposób co najmniej popisowy lewa ręka Igana przesunęła się po karwaszu wyciągając z ukrycia gwiazdkę, która ułamek sekundy później poszybowała w kierunku twarzy jednego z Bhaalitów. Drugą ręką wyszarpnął nóż i odskakując w bok na odlew ciął stojącego zbyt blisko napastnika. Jeszcze jeden odskok... Gdzieś słychać było jakiś hałas, jednak zmysły Igana nie miały czasu na analizę. Powstało bowiem spore zamieszanie, które szybko przerodziło się w bijatykę pełną gębą. Chłopak dostał dwu przeciwników z puli zauważając, że na polu walki pojawił się postawny wojownik; a przez chwilę wydawało mu się nawet, że to towarzysz kapłanki Sune... Uchylił się przed nadlatującym mieczem i wsadził sztylet w udo napastnika. Wykonał przewrót, ciągle trzymając sztylet w nodze przeciwnika. Ten zawył z bólu, kiedy nóż pod naporem ciął mięśnie praktycznie wykrawając je z nogi. Drugi z oprychów nie próżnował i szczęściu lub dzikiej zręczności Igan zawdzięczał, że jego cięcie ześlizgnęło się po ramieniu chłopaka poza z niszczoną koszulą i praktycznie zadrapaniem nie czyniąc żadnych szkód. W następnej chwili jednak los się odwrócił - najwidoczniej zajęty obserwacją reszty pola walki - i sztylet Igana poszybował w przestrzeń o dłoń mijając klatkę napastnika. “Cholera” - pomyślał chłopak odskakując do tyłu i wyszarpując z karwasza kolejne shirukeny. Kątem oka obserwował resztę pola walki, jednak wszystko tonęło już wieczornych cieniach i ciężko było rozpoznać dokładne sylwetki walczących, dodatkowo ciągle przemieszczających się i zmieniających pozycje. Śmiertelny gulgot człowieka duszącego się własną krwią z poderżniętego gardła rozległ się gdzieś obok Igana... Każdemu podniosło by się coś z żołądka... Ponownie odskoczył do tyłu zyskując kolejne półtora metra i okazję do kolejnego rzutu. Bhaalici mieli problem z zauważaniem tych niewielkich latających przedmiotów w coraz ciemniejszym miejscu, więc kolejne gwiazdki Igana zadawały im kolejne obrażenia, może nie poważne czy głębokie, ale denerwujące... A zdenerwowany przeciwnik to łatwiejszy przeciwnik. Chłopak liczył zresztą na wykrwawienie się tego z napastników, którego potraktował nożem. Nie mógł on dotrzymać kroku Iganowi, ale i tak Igan miał znów dwu przeciwko sobie... “Szlag by to trafił... Głupi dzieciak...”

Chwila dekoncentracji kosztowałaby wiele, jednak nóż przeciwnika zablokował się na sucharach, których Igan miał pełną torbę i tylko drasnął bok chłopaka; ten błyskawicznie obrócił sztylet w dłoni i z pełnym impetem umieścił go w szyi przeciwnika. Krew trysnęła ochlapując skrytobójcę... Ciało osunęło się bezwładnie kiedy się uchylał przed kolejnym wściekłym cięciem. Ten był dobry i na dodatek miał długi miecz, którym całkiem dokładnie odgradzał się od Igana. Shirukeny zostały trzy i to była żelazna rezerwa, której chłopak nigdy nie wykorzystywał. Tyle, że ile można było się uchylać i uskakiwać przed ciosami?!? Bhaalita potknął się na czymś, ale odzyskał równowagę na tyle szybko, że Igan zdążył tylko doskoczyć do przeciwnika i momentalnie odskoczyć przed ciosem z rękojeści. Kusza! Mężczyzna potknął się o kuszę najwidoczniej odrzuconą wcześniej przez kogoś innego... Kilkanaście skoków i uników dało wreszcie pożądany efekt - kusza znalazła się w rękach Igana. Oprych roześmiał się, ale jednocześnie pokazał, że jest zmęczony wymachiwaniem kawałem żelastwa. Igan wcale nie zamierzał zajmować się ładowaniem kuszy... Odskoczył do tyłu podpuszczając przeciwnika do szarży i chwycił nóż w zęby. Kusza powędrowała w dwie ręce i sparował nią kolejny atak odrzucając zaskoczonego przeciwnika pół kroku do tyłu. Chwilę później kusza rozsypała się na głowie Bhaality. Igan odrzucił resztki drewna i chwycił nóż w rękę; rozejrzał się po najbliższej okolicy, ale nie było już kolejnych chętnych na rozróbę.

Odsapnął.
 

Ostatnio edytowane przez Aschaar : 28-08-2010 o 00:01. Powód: uzupełnienie
Aschaar jest offline