Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2010, 17:08   #7
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
W dniach poprzedzających ich zmagania z wielkim remorhazem Kaldor nie mógł się przemóc, by porozmawiać z Nelanną choć raz.
W końcu jednak, kiedy wraz z całą armią byli już w cieplejszych okolicach, tropiciel wpadł na pewien pomysł.

Zerwawszy ładny, biały kwiat na polanie na której aktualnie obozowali, tropiciel podszedł wieczorem do Nelanny, która siedziała przy ognisku i wręczył jej go.
- Przepraszam. – powiedział. – Że sprawiałem ci tyle kłopotu. Postaram się już nie sprawiać ci trudności… w naszych wyprawach.
Po tych słowach odszedł, lecz jakby wolniej niż należało – chodem, który sugerował „zatrzymaj mnie”.

Kapłanka lekko oniemiała z zaskoczenia i przez parę dłuższych chwil wpatrywała się w podarunek, gdy wreszcie jeden z siedzących nieopodal wojaków odchrząknął głośno, przywracając cały realny świat dookoła.
- Ja tam bym za nim poszedł... - mruknął, trącając kijem palenisko - Przynajmniej będzieta mieli trochę radości.
Nelanna nie chciała nawet pytać o jaką 'radość" żołnierzowi chodziło, jednak wstała prędko i zawołała za Kaldorem, choć nie do końca jeszcze pewna, co miała zamiar mu powiedzieć.

Tropiciel zatrzymał się i odwrócił ku kapłance patrząc na nią mętnym, jakby nieobecnym, wzrokiem.
Nelanna przez moment sprawiała wrażenie, jakby żałowała tego, że w ogóle ruszyła się z miejsca, szybko jednak odzyskała gardę i uśmiechnęła się lekko, wciąż trzymając w dłoni podarowany jej kwiat.
- Um... Dziękuję za...podarunek, Kaldorze - zaczęła nieco niezgrabnie.

Tropiciel uśmiechnął się słabo.
- Wiem, że składałaś pewne śluby... w swoim zakonie. - powiedział. - I za to też cię przepraszam... na łodzi.
- oh...tamto... To... Znaczy, nie masz za co przepraszać... - mruknęła, zaczynając bezwiednie układać swe długie włosy w warkocz. - Technicznie rzecz biorąc... Śluby nie zabraniają nam się...całować...

Tym razem Kaldor spojrzał na kapłankę z politowaniem.
- Dobrze wiesz, że gdyby to trwało, to na całowaniu by się nie skończyło. - westchnął ciężko. - Najlepiej będzie zostawić sprawy takimi, jakimi są.
- Możemy utrzymać to w sekrecie - powiedziała, niż zdążyła wogóle pomyśleć, jednak gdy znaczenie tych słów doń dotarło zasłoniła usta swymi dłońmi. Wyglądała na lekko wystraszoną.

Kaldor uniósł prawą brew w lekkim zdziwieniu.
- Przed kim? Raczej nie ukryjesz tego przed swoim bóstwem... Ilmater, prawda? A ja nie ukryję tego przed... swoim sumieniem.
Nelanna otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, jednak szybko zaniechała. Spuściła głowę i… odeszła.

Przez kilka następnych dni tropiciel był nieco… markotny. Zamknięty w sobie, nieskory do rozmowy.
Stan ten utrzymywał się u Kaldora aż do portowego miasta Mulmaster. Po jego ulicach tropiciel chodził pospiesznie i możliwie oszczędnie – zwiedzanie miast było ostatnią rzeczą, którą „lubił” robić.

W tak ponurym i nieprzewidywalnym nastroju przyszło Kaldorowi ścierpieć „potrącenie” przez jednego z marynarzy. Wyraz czystej wściekłości zagościł na jego twarzy, a ręka samoistnie ułożyła się w pięść. Gdyby nie został powstrzymany przez Amirila, który stał obok, zapewne by się nie powstrzymał.

- Chuje… – splunął na bok, przełknąwszy zawiść. Ucieszył się jednak chwilę później, kiedy otrzymali od generała trochę wolnego czasu, zaś wskazówki dane przez Harila pozwoliły go zaoszczędzić i iść od razu do składu z bronią.

Po wejściu do sklepu stwierdził, że jest… pusty. Jednak tropiciela to nie dziwiło – najpewniej wszystkie towary były na zapleczu.
Kiedy po chwili udało mu się zwrócić uwagę sprzedawcy, zdjął łuk z pleców.
- Chciałbym to sprzedać. – powiedział. – I jednocześnie kupić wersję refleksyjną, z potrójną cięciwą, oraz dodatkowy kołczan strzał.
- Hmm… - odparł sprzedawca ważąc łuk Kaldora w ręce. – Dam ci za niego trzydzieści sztuk złota. Za długi łuk refleksyjny z potrójną cięciwą zaś należy się trzysta sztuk i dodatkowa sztuka za kołczan dwudziestu strzał.

Po chwili liczenia na palcach, podsumował:
- Razem dwieście siedemdziesiąt jeden sztuk złota.
- Cóż za precyzja… - skwintował Kaldor wysypując pieniące na ladę. Następnie wziął łuk i dodatkowe strzały, po czym wyszedł ze sklepu.

Kiedy znalazł się na ulicy, poczuł że jest mu… ciężko. Obawiał się, że na polu bitwy odbije się to na jego efektywności, toteż wyrzucił kilka zbędnych pochodni do rynsztoku.
 
Gettor jest offline