Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2010, 17:11   #7
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Kerende:

Jock przekręcił się na drugi bok i spojrzał przez małe okienko. Zaraz... Małe okienko. Coś tu nie pasowało. Wyciągnął rękę i złapał brzeg wanny. Podniósł się lekko i spojrzał na otoczenie, w którym się znajdował. Dostrzegł sedes. Szybko wywnioskował, że jest w kuchni i opadł ciężko z powrotem do wanny. Trybiki powolnie wysłały sygnał, że coś jest nie tak. Ponownie wychylił się i przeanalizował pomieszczenie.
-"Nie... To będzie chyba łazienka. Tak. Na pewno łazienka."- po krótkiej rozgrzewce logiczną wytoczył się ze swojego "łoża" i spuścił wodę w kiblu, aby pozbyć się niemiłego zapachu wymiocin.
-Jeden. Dlaczego wylądowałem w wannie? Dwa. Dlaczego klozet jest zarzygany... Trzy... A. Nieważne... Pewnie znowu przegiąłem... Muszę skończyć z drugami...- stwierdził po krótkim monologu. Otworzył okna w całym mieszkaniu. Znalazł fajki i zapalił. Tego mu było trzeba. Nikotyna dotarła do każdej komórki jego ciała i umysł trochę się przebudził.
-Polak...- niemiłe fakty dnia dzisiejszego powróciły. Poszedł się ogolić i po chwili był gotowy. Nie chciało mu się szukać kluczyków w burdelu jaki miał w domu, więc wsiadł w autobus i ruszył na cmentarz.

Przybył dużo za wcześnie. Usiadł pod pobliskim drzewem niedaleko grobu obserwując żałobników. Niektóre twarze znał. Ucieszyło go to. Nie sądził, że ktokolwiek prócz niego z Fortyfikacji się pojawi. Matt, Nikki, Fiodor, Profesorek, Tony. Wszystkich pamiętał. Zapalił kolejnego papierosa. Cała uroczystość obserwował spod drzewa. Nie podszedł. Nie chciał widzieć twarzy Polaka. Już tutaj łza kręciła mu się pod okiem, ale nie pozwolił, aby się wydostała. Stłumił uczucia i jak zwykle z kamienną twarzą analizował wszystko dookoła niego. Kiedy tylko ksiądz zakończył on powoli zszedł do pozostałych paląc kolejnego papierosa. Razem ruszyli do domu zmarłego.

Po wejściu ruszył lekko anemicznym krokiem ku najbliższemu krzesłu. Usiadł na nim i wyciągnął papierosa. Nie pozwalał swojemu umysłowi na przywołanie jakichkolwiek wspomnień. Chciał po prostu przejść do teraźniejszości. Ominąć ten etap. Starał się, aby śmierć Polaka zniknęło z jego głowy i został tylko fakt, że jego już nie ma. Jak, gdzie i kiedy musiało zniknąć. Po prostu go nie ma...
-Po prostu go nie ma...- powiedział w pewnej chwili powracając do żywych kiedy wszyscy zamilkli.- Nie możemy nazywać się Fortyfikacją. Może to przyciągnąć nie potrzebną uwagę i starych wrogów. Wołanie wszem i wobec o Vendettcie również jest alogiczne. Musimy działać ostrożnie jak nigdy. Proponuję zaczęcie jako normalny, nowy gang. Zwerbować jakichś ludzi, powoli się wybić. Wtedy, jak zdobędziemy cokolwiek z czym będziemy mogli czuć się bezpiecznie, możemy wyruszyć w miasto. Jednak. Nie możemy również zostawić tego samemu sobie. Proponuje działanie bierne. Obserwowanie wydarzeń, ale nie włączanie się w nie od razu. Tylko zdobywanie informacji. Polak nie chciałby, abyśmy skończyli tak jak on...
 
Col Frost jest offline