| Takie... ludzkie.
Pozwalać życiu przepływać, być jak liść unoszony strumieniem czasu; brać się z życiem za bary, walczyć, pracować z mozołem, by zyskać... dobrobyt - bezpieczeństwo - sławę - szczęście - nic.
Które jest drogą człowieka?
Myśleć, męczyć się, rozgryzać zagadki istnienia jak uparte, twarde orzechy, roztrząsać, szukać, do upadłego, bez wytchnienia, z rozpaczą i nadzieją naraz - takie ludzkie.
Nie myśleć, pozostawać w kręgu znanych spraw, utrwalonych poglądów, nie szukać, nie wychylać się, trwać - takie powszechne. Takie ludzkie.
A może nieludzkie właśnie?
Bo niepiękne. A ludzie powinni być piękni.
Patrzę na spacerowiczów, spokojnych, bo otumanionych. Ja też płynę na miękkiej mgle leków. Wszystko jest spokojem, a pielęgniarki - białe anioły stróże - patrzą na swoje dzieło, stateczność naszego spaceru i są zadowolone.
A bogowie? Jacy oni powinni być?
I czy może nadal być Bogiem - Bóg bezsilny?
Męczą mnie te pytania, uparte komary, brzęczą i brzęczą. Sny mam gęstsze niż rzeczywistość, lecz nie pamiętam z nich nic. Czas jakby stał w miejscu, a jednak jestem tu już kolejny tydzień; drugi? trzeci?.. Mylą mi się rzeczywistości przez te zapomniane sny...
Tylko te topole nad stawem są pewne i stałe. To miejsce przechodzi na wskroś przez wszystkie czasy i światy, o których śnię.
Szczęście. Co to jest szczęście?
Szczęście - to tworzyć.
Nie, nie tak.
"Spojrzeć na dzieło swoje i wiedzieć, że jest ono dobre."
Tak właśnie.
Czyż nie jest jednym z nieszczęść ludzkości ich namiętność do podziałów, do profesjonalizmu... Ten nieszczęsny odruch, by każdemu, kto ma talent, przyznać papier, a tych, których nie usprawiedliwia ani "talent" - pasja i widoczne już osiągnięcia - ani papier, odesłać do innych zajęć.
Oddają "sztukę" w ręce profesjonalistów; wyrzekają się czegoś, co powinno być częścią ich duszy.
- Tworzenie jest ludzkie! Każdy człowiek jest twórcą!! - krzyczę, echo obija się o wnętrze mojej czaszki.
Od oddechu tego mojego szeptu poruszyły się lekko liście między moją twarzą a stawem. Tylko tyle.
Przecież nie o to szło, by ktoś usłyszał. Tylko bym nie ogłuchła od swoich myśli. Topole i tak mnie słyszą. Czy tylko taniec, muzyka, pisanie, tworzenie przedmiotów pięknych i niekoniecznych jest sztuką? Jestem pewna, że nie. Ale w takim razie, gdzie są granice sztuki? Czym ona jest, co nią nie jest?
Topole nie wiedzą.
...Człowieczeję, z dnia na dzień człowieczeję. Mam coraz mniej czasu, by zrozumieć, co to znaczy - czy bronić się powinnam, czy cieszyć? Czy te sprzeczności i hipokryzje to pomyłka, natura człowieka, wyzwanie? Są godne pogardy czy współczucia?
Jeden z pozostałych pacjentów też lubi siedzieć nad wodą, wtulając plecy w pnie drzew. Siedzimy tak już kolejne popołudnie, oddaleni o dwa drzewa; nie przeszkadzamy sobie. Widzę go. Ma łagodne oczy; czasem wygląda, jakby się zgubił, a czasem tak, jakby zgubili się wszyscy inni.
Już nie tylko podczas spaceru go obserwuję. Wszystko, co robi, robi z powagą i namysłem. Jakby każdy, najdrobniejszy element życia był wyzwaniem, ceremonią. Ale nie ma w nim goryczy, ani krzty.
Tak jakby cały czas kreślił swoje życie, godzina po godzinie, pędzelkiem na papierze, z absolutnym skupieniem. W oczach ma to spokojne zadowolenie, przypisane Bogu pierwszymi słowami Pisma - wiedzę, że rzecz została wykonana właściwie, odpowiednio.
Jestem prawie pewna, że on jest szczęśliwy.
__________________ jestem tym, czym jestem: tylko i aż człowiekiem.
nikt nie wybrał za mnie niczego i nawet klątwy rzuciłam na siebie sama. |