Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2010, 20:54   #2
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Max oglądał statki przechodząc przez hangar, postanowił zameldować się u kwatermistrza, po przydział pokoju i jakieś tymczasowe rozkazy, ale kiedy takowego znalazł dostał informacje, że ma się stawiać u pułkownika Kowalskiego, ruszył więc we wskazanym kierunku. Na miejscu było było pełno ludzi, trochę wojskowych, ale głównie cywili, i nie trudno było zgadnąć, że w tej ekipie nie było nikogo mało ważnego. Jakość garniturów, lub białe laboratoryjne kitle i tablety trzymane w rękach wskazywały, że ostatnie prace trwały w gwałtownym tempie. Max uznał, że nie będzie się pchał, stanął naprzeciw pułkownika i czekał z skrzyżowanymi rękami. Kowalski dostrzegł go, bo i nie było to trudne, Max miał na ponad 190 cm wzrostu, więc wyrastał ponad zbiorowisko, miał na sobie czarną skórzaną kurtkę, pod nią czarny t-shirt, niebieskie dżinsy, i brązowe górskie buty. Właściwie to miał to co dostał w jednostce i co na niego pasowało. Najbardziej był zadowolony z butów, stare wygodnie rozchodzone, z dobrą membraną.

Kowalski spojrzał mu w oczy i gestem pokazał, że zaraz się nim zajmie. Faktycznie po mniej więcej trzech minutach podszedł do niego, Max zasalutował, ale pułkownik tylko szybko odpowiedział gestem ręki i powiedział.
- Spocznij. Chodźmy na bok. - pociągnął Maxa pod ścianę budynku, w którym kolejno znikali jego wcześniejsi rozmówcy. - Słuchaj mam dla ciebie kilka wiadomości. Po pierwsze twój oddział, będzie nadal potrzebny na Aurorze, toteż niniejszym dostajesz stopień kapitana, bla bla bla, na galę miejmy nadzieję będzie czas kiedy indziej. Laboratorium nadal chce korzystać z twoich usług w testowaniu nowych pancerzy i broni. Jak oni to powiedzieli, "tak odważnego żołnierza, gotowego do poświęceń nie widzieli nigdy". Czyli moja rada, zwolnij, bardziej przydasz się nam żywy. Zresztą wolałbym, żebyś przestał testować te niesprawdzone egzemplarze. Jesteś mi potrzebny. Ale rozkazu ci nie wydam. Tu masz swój przydział, kwaterunek i całą resztę, - powiedział wyjmując z cyfronotesu kartę pamięci i podając Maxowi - na statku jak tylko się zakwaterujesz, odwiedzisz laboratorium bo podobno mają coś ekstra. Zasadniczo, w razie problemów kontaktuj się ze mną, podlegasz normalnym stopniom wojskowym, chyba, że rozkazy idą ode mnie lub generała Perly, wtedy mają priorytet i możesz pieprzyć resztę. Jakieś pytania Kapitanie? - ostatnie słowo zaakcentował, i wypowiedział z uśmiechem.
Max miał chwilowo nadmiar dobrych informacji. Widać mała grupa uderzeniowa się sprawdziła, to jasne, że została zauważona skoro z trzynastu misji, tylko czterech ludzi nie wróciło, ale nie spodziewał się awansu, a tym bardziej, że taka grupa będzie potrzebna na Aurorze. Skinął jednak głową.
- Dziękuję sir, to zaszczyt służyć pod Pana komendą, przy okazji gratuluję awansu - odpowiedział z uśmiechem. - chyba na Pana czekają. - dodał wskazując na tłumek zebrany za drzwiami. Kowalski skinął głową i podał Maxowi rękę, gdy ten odwzajemnił uścisk, odszedł do tłumu.

Max ruszył do najbliższego oznaczonego punktu, gdzie powinien być kwatermistrza, aby odczytać przydział. Znalazł jednego, starszego siwiejącego faceta, który właśnie wskazywał komuś drogę.

- Możesz odczytać mój przydział z tego? - zapytał.
- Pierwszy dzień w wojsku chłopcze? Gdzie salut? -
- Może jestem cywile? -
Max nie ukrywał rozbawienia z tego co powiedział - Ale nie obrażając niczyjej inteligencji - kontynuował - pytałem o przydział, więc jestem wojskowym, to temu pytasz o salut, ale ja nie widzę komu mam salutować, nie masz żadnych pasków przy mundurze, ba nawet munduru nie masz. Dla mnie jesteś takim samym cywilem jak ja. - teraz zasalutował i jeszcze raz wyjął rękę z kartą - Sir czy byłby Pan łaskaw odczytać mój przydział, Sir? - Zapytał.
Z rozbawieniem kwatermistrz, wziął kartę, wsunął w terminal, i aż zagwizdał.
Wyprostował się i zasalutował -
- Proszę wybaczyć sir, nie wie... -
- Darujmy sobie, jestem kapitanem od trzech minut, poza tym wiem, że nie wyglądam, powiesz mi co mi przydzielili? -
- Tak sir, lokum 26c na pokładzie 37, Aurora2, dobra lokalizacja, na tym samym pokładzie lokale ma większość oficerów. Jest też informacja, że odznaczenia czekają w lokalu, i że grupa badawcza 47, oczekuje na jak najszybsze pana przybycie, Sir. -
- Dziękuję -
zasalutował i wyciągnął rękę po kartę.

Będąc na Aurorze2, ruszył w kierunku wskazanego pokładu i lokum. Nie miał zamiaru iść do laboratorium razem ze wszystkimi tobołami, które miał przy sobie, i które były teraz jedynymi rzeczami jakie posiadał i zabierał z ziemi.
Rozmyślał nad tym czy zabrał wszystko, czy też powinien był wziąć coś jeszcze, kiedy zatrzymała go kolejka, a na jej końcu jakiś żołnierz wyjaśnił.
- Na wyższy pokład nie wolno wznosić broni, muszę sprawdzić Pański bagaż i pozwolenie na wejście do tego sektora. -
Max podszedł do niego położył na stoliku duży wojskowy plecak i podał kość pamięci. Żołnierz po sprawdzeniu kości zasalutował i dodał.
- I tak muszę sprawdzić bagaż, Sir. -
Max oddał salut i skinął głową. Po chwili na stole leżał jego laptop, album ze zdjęciami, dwa aparaty, obiektywy, lampy błyskowe, oraz stary japoński miecz, oprócz tego trochę ubrań, innych dupereli.






- Na to jest pozwolenie od pułkownika Kovalsky. Reszta w porządku. - Przesunął plecak i zawartość w stronę Maxa. -Może pan iść dalej, Sir. -


Znalezienie lokum nie było trudne, każde było dobrze oznaczone, a ponadto na każdym korytarzu można było znaleźć terminal z mapą poziomu.
Max był mocno zaszokowany, kiedy wszedł do swojego nowego miejsca zamieszkania. Spodziewał się małej klitki 3x3m, zamiast tego zobaczył duży dwu pokojowe mieszkanie, z łazienką i salonem z aneksem kuchennym, urządzone w naprawdę dobrym guście i stylu.

Na lewo od drzwi był aneks kuchenny, a przed nim stół i krzesła na sześć osób, na prawo salon z kanapą, fotelami, i ściana z panelem obecnie wyświetlająca widok miasta wieczorem, z salonu prowadziły drzwi do sypialni i łazienki.

No cóż sypialnia była rewelacyjna, i do tego miała dużo wolnej przestrzeni, gdzie będzie mógł ćwiczyć. Na łóżku leżały jego kapitańskie belki i liścik od Kowalskiego, "Mam nadzieję, że apartament się podoba, mieliśmy nadmiar tych vipowski, a ja chcę mieć kogoś swojego na miejscu."
Był po dużym wrażeniem tego co przygotował dla niego Kowalski, cały apartament miał ponad 60m2, co według Maxa było przesadą, bo na tej powierzchni mogło by mieszkać co najmniej 5 osób, czyli można by zabrać jeszcze cztery. Ale to nie rozwiązało by problemu żywności i tlenu. To była cholernie trudna lekcja do zapamiętania, kiedy jakiś z naukowców tłumaczył mu dlaczego mogą zabrać tylko trzydzieści tysięcy. Statki początkowo miały być badawczo-eksploracyjne, więc standard mieszkania był wyższy, za to nie przejmowano się ilością miejsc, co teraz prowadziło do tego, że możliwości produkcyjne żywności i tlenu miała tylko minimalny zapas, co do liczby pasażerów.

Max rzucił plecak na łóżko, przemył twarz zimną wodą i zajrzał do lodówki, żarcie się nie wysypywało, ale było można powiedzieć pełna, głównie w napoje i przekąski, ale ktoś kto wiedział, że Max lubi gotować zadbał też o trochę składników. Sama kuchnia była dość mała, bo miała tylko lodówkę, dwie szafki na dole, dwie wiszące, niewielki zlew i na mini półwyspie, kawałek blatu, z szafką, dwu palnikową płytę elektryczną i kompaktowy piekarnik. Na dokładne zwiedzanie czas będzie później, teraz porad do laboratoriom. Podłączył otrzymaną kość do terminala i sprawdził gdzie jest laboratorium, do którego ma się udać. Okazało się, że dość blisko, bo tylko dwa poziomy niżej, i kawałek na przód statku. Doszedł też w tym momencie do wniosku, że koniecznie musi się nauczyć planu statku jak najlepiej na pamięć. Ruszył do laboratorium, kiedy w połowie drogi rozległy się syreny alarmowe. Max wiedział, że to może oznaczać tylko jedno. Puścił się biegiem do laboratoriom, po pierwsze dlatego, że alternatywą było by błądzenie bez celu i broni po statku, a po drugie dlatego, że tam na pewno będzie broń.

Dopadł odpowiedniego włazu, i odkrył z przyjemnością, że jak na razie laboratoria na tym pokładzie nie są atakowane.
- Przed chwilą rozmawialiśmy z pułkownikiem - powiedział jeden z nich - masz natychmiast ruszyć do maszynowni, został już tam posłany oddział, gdy tylko do niego dołączysz obejmiesz dowodzenie. Jeszcze jedno, załóż ten kombinezon, może ci się przydać. -
- Jakaś szybka instrukcja, czego mogę się po tym spodziewać? - Zapytał zakładając kombinezon. Okazał się niezwykle lekki, a w porównaniu, do pancerzy piechoty, wręcz nie zauważalny. Ciekawy był także fakt, że pokrywał go całego, od stóp do głowy, zakrywał cała twarz, w środku miał wizjer, a na ekranie, wyświetlało się mnóstwo informacji. po pierwsze po lewej na dole wizualizacja jego ciała, gdzie była monitorowana jego sprawności i obrażenia. Były także czujniki ruchu, i ciepła, to w miarę standardowe wyposażenie, ale z tego co cały czas tłumaczył mu naukowiec, miał też pasmo widzenia obcych, co prawda tylko ich obecność, bo nie udało im się jeszcze sprecyzować urządzenia, ale na dwadzieścia metrów nawet przez ściany pokazywał gdzie są. Do tego pancerz miał wydatnie podnosić, jego szybkość, refleks i siłę, a do tego nie tracić na wytrzymałości w stosunku do modelów przeznaczonych dla piechoty. Kiedy Max był zapakowany w kombinezon, przekonał się, że tym razem technicy nie przesadzali. Czuł się w tym pancerzu niezwykle lekko, a pierwsze kroki potwierdziły jego przypuszczenia, był szybszy, i to cholernie szybszy. Zabrał karabin laserowy i dwa magazynki, kilka granatów, okazało się, że kombinezon ma przygotowane miejsca na takie elementy wyposażenia, były to magnetyczne zagłębienia, które kiedy on przykładał do nich dłoń, to w zależności czy były puste czy pełne oddawały albo chwytały podawany przedmiot Zabrał także dwa szybkostrzelne pistolety, które przydawały się, do walki na bardzo bliskim dystansie z mniej opancerzonymi obcymi. Dostał także bonus, na plecach kombinezonu, znajdował się składany miecz, do walki na bliski dystans, co prawda, w takiej walce, aby się przebić przez pancerz obcych pozostawały tylko pchnięcia, ale to i tak lepsze niż walka na pięści. Miecz miał trzydziesto centymetrową rękojeść, a po aktywacji, rozkładało się osiemdziesięcio centymetrowe ostrze. Siła rozkładania miecza wystarczyła aby przebić Syliona ze zboją.

Max odkrył, że w hełmie może wyświetlić mapę statku, i nawet dostaje na bieżąco informacje o tym gdzie teraz są obcy. Przydał by się jeszcze podgląd z kamer, ale o tym powie jak wróci. Ruszył pełnym pędem, do miejsca spotkanie z oddziałem. Z informacji, jakie dostał bronili teraz przejścia z maszynowni do laboratoriów, i to tam do nich dołączy, a potem ma ruszyć oczyszczając korytarze do maszynowni. Silniki były teraz priorytetem. Pokonał cały korytarz z zadziwiającą prędkością, ale teraz po wybiegnięciu za róg, dostrzegł dwóch obcych, skradających się korytarzem. W biegu przełączył karabin na średnią moc, i pełnym pędzie skoczył do przodu, celując w szyję pierwszego. Strzał był idealny i teraz Max pomyślał, że kombinezon musiał stabilizować jego ramiona. Drugi Sylon już przygotowywał się do strzału. kiedy przeszyła go wiązka lasera, lecąca z lewej. Max poderwał się na nogi, spojrzał w prawo i zawołał.
- Dzięki, nie wiem ile ten pancerz przyjmie, jest dość eksperymentalny. - A widząc zdziwienie na twarzy żołnierzy, do których ewidentnie skradała się dwójka obcych, aby zajść ich od tyłu, dodał - Kapitan Maksymilian October, Przejmuję dowodzenie, z rozkazu pułkownika Kowalskiego. Mamy rozkaz oczyścić drogę i dotrzeć, a potem utrzymać maszynownię. Kto do tej pory dowodził? Potrzebuję informacji o dotychczasowej sytuacji. - Max celowo nie zapytał kto jest najstarszy stopnie, bo nie zawsze oznaczało to najlepszego żołnierza.
- Ja Sir. Starszy sierżant Fasett Sir. - Odpowiedział czarny wieki żołnierz około trzydziestki - Sylionów nie jest dużo, ale dobrze się kryją, z tej strony korytarza pilnuje około dwudziestu, ale mimo, że jest nas więcej, to musielibyśmy ich szturmować otwartym korytarzem. Może się przedrzemy jakimiś kanałami wentylacyjnymi. Sir. -
- Spróbujemy inaczej. Ustawcie łączność na kanał 5, pole 23. Na mój sygnał dacie mi zaporę ogniową, a ja sprawdzę czy wytrzymają granaty. Zobaczymy, którędy przyszli ci dwaj. -
Nie czekając na odpowiedz ruszył biegiem, w stronę, z której zobaczył skradających się obcych. Okazało się, że po mniej więcej 100 metrach w ścianie była nieduża wyrwa, a za nią czujniki z hełmu wskazywały obcych.
- Fasett, na trzy walcie w nich tak, żebym miał z pięć sekund bez ich ostrzału. -
- Przyjąłem Sir. -
- Raz, dwa, trzy -
na raz pościł karabin, który zawisł na pasku, sięgnął po dwa granaty. Na dwa odbezpieczył je, i puścił spusty. Na trzy kiedy tylko korytarz za wyrwą rozświetlił się strzałami, wychylił się, rozejrzał szybki i rzucił granaty w największe skupiska Sylionów. Po czym schował się za wyrwę, i sięgnął po karabin. - cztery - rozległy się dwa wybuchy. Max skoczył do środka i w ogólnym dymie i pyle dobił jeszcze dwóch obcych, który przeżyli.
- Fasett zostaw pięciu ludzi do pilnowania korytarza, reszta za mną. -
Gdy już biegli w stronę maszynowni, podzielił pozostały mu 38 ludzi na dwa odziały, jeden pod dowództwem Fasetta, drugi po komendą wskazanego przez Fasetta, sierżanta Braisa, przy czym ten drugi dowodził w przypadku, gdyby Max musiał się oddalić. Napotkali jeszcze dwa małe oddziały obcych, po 4 - 5 wrogów. Dopiero kiedy dotarli do magazynu, przekonali się, że to nie będzie takie proste. Około 100 obcych zajęło duży hangar przed maszynownia, jednak nie przeszli przez główną grodź do silników, a to znaczy, że w silniki są całe, a w środku bronią się ludzie. Bo ostrzeliwali się zawzięcie z obcymi. W maszynowi jest skład broni i amunicji, więc przynajmniej tego im nie braknie.
Max wydawał komendy obserwując obcych.
- Fasett, weźmiesz swój odział i zostaniecie tu, wyślij kilku ludzi na balkon powyżej, nie ma tam obcych, a będą mieli świetną pozycję do strzelania. Wy przygotujcie coś cięższego, granaty, najlepiej z granatników, aby trafić precyzyjniej. Ja wezmę mój oddział i przejdziemy do tych bocznych drzwi, tam powinien być magazyn dokumentów magazynowych, jak tylko zza tamtych okien zaczniemy strzelać wy po jakichś 5 sekundach zaczynacie ich ostrzeliwać z granatów i z balkonu. Powinni w tym czasie odwrócić się do nas, i odsłonić plecy. My strzelamy do najbliższych nam, w tak samo, powinniśmy się spotkać zabijając tych na środku. W razie czego, pamiętaj, że ocalanie silników to teraz najważniejsza misja. - Zrobił pauzę, po czym dodał już do wszystkich - Panowie, po wszystkim liczę spotkać się z wami w kantynie, więc niech nikt mi tu nie zginie. - Ruszył ze swoim oddziałem na pozycję, którą wybrał. Kiedy wszystko było gotowe, złożył się do strzału zza regału z aktami. Celował w głowę dowodzącego atakiem na maszynownię. Jego strzał miał być sygnałem dla jego ludzi w magazynie do rozpoczęcia ostrzału, więc musiał trafić.
- Spokojnie chłopcy, - powiedział do mikrofonu - za moment pokażemy tym zasrańcom, gdzie ich miejsce. - wziął uspokajający oddech i strzelił.
 
deMaus jest offline