Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2010, 01:36   #3
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Brandon uwielbiał Bad Boysów. Obie części były jednymi z jego ulubionych filmów, dlatego bardzo się ucieszył, gdy tylko okazało się, że znajdują się w jego, nie tak znowu skromnej, filmotece. Tak, kajuta była super. W życiu nie żył w tak komfortowych warunkach. Nawet sobie nie wyobrażał, że miejsce, w którym miał mieszkać należało do najprostszego typu na statku. Dla niego to był luksus i niczego więcej nie potrzebował. No, może jakieś towarzystwo by się przydało, ale tym zajmie się już sam. Na razie obejrzy sobie klasykę kina z Willem Smithem i Martinem Lawrencem.

Stuntman uwielbiał stare filmy. Inni woleli chodzić do kina na najnowsze produkcje, na których człowiek czuł się jakby był w samym środku akcji, ale nie on. Jemu wystarczył film rodem z XX wieku, względnie początku XXI i już był szczęśliwy. Uwielbiał ówczesnych aktorów, przy których dzisiejsi wypadali blado i to nawet bardzo.

W środku drugiej części Bad Boys, Jaffriesowi zachciało się wrzucić coś na ruszt. Zatrzymał więc film, sięgnął za to po swój odtwarzacz muzyczny. Schował za pas swoją klamkę i po chwili namysłu również najnowszy nabytek. W kieszeniach wciąż miał swoich wiernych towarzyszy kastet i nóż, także spokojnie mógł wyjść na obchód po okolicy. Gdy wyszedł z kajuty zatkał sobie uszy słuchawkami, a na odtwarzaczu wcisnął przycisk play. Natychmiast popłynęły słodkie dźwięki grupy Das EFX i Brandon pewnym krokiem ruszył przed siebie.

Murzyn szedł korytarzem, a w uszach pobrzmiewały mu teksty, tym razem Everlasta. Chłopak kochał stary rap i choć nie przepadał za białymi, musiał przyznać, że Erik Schrody jest na prawdę dobry. Nie to jednak teraz zaprzątało głowę Stuntmana. Oto z naprzeciwka nadchodziła zapierająca dech w piersiach piękność. Szczupła i kształtna sylwetka, długie nogi oraz twarz aktorki tworzyły wspólnie wspaniałe połączenie i Jaffries po prostu nie mógł przegapić takiej okazji.

- Hej, piękna - zagadał do dziewczyny, jednocześnie zmieniając kierunek marszu.

- Do mnie mówisz? - spytała. Była dość spięta, ale nic w tym dziwnego. Ubrana była w jakieś ciuchy rodem z biura finansowego, na pierwszy rzut oka można było się domyślić, że niezbyt często mogła się wyluzować, jeśli w ogóle kiedykolwiek.

- Do kogóż by innego? Twoja uroda zahipnotyzowała mnie w takim stopniu, że nikogo innego już nie dostrzegam.

- Spadaj palancie - Brandon jednak nie odpuszczał i zamęczał kobietę swoją osobą przez kilkaset metrów. Dopiero umięśniony żołnierz, na specjalną prośbę dziewczyny, go od tego odwiódł. Murzyn chcąc niechcąc, rzucił jeszcze krótkie "do zobaczenia", w odpowiedzi dostając wyprostowany środkowy palec, a następnie ruszył w stronę kantyny. Musiał wreszcie coś zjeść.

Jedzenie również było wspaniałe, jak wszystko na tym statku. Nowy standard życia. Przy okazji Stuntman zwrócił uwagę na fakt, że ubiera się zdecydowanie inaczej niż pozostali pasażerowie. Garniaki i krawaty z pewnością nie były jego stylem, dzięki czemu dość skutecznie wyróżniał się na tle innych ludzi. Musiał uważać, przynajmniej do czasu startu, jeszcze ktoś się do niego przyczepi i żegnaj życie w luksusie.

Właśnie zaczynał posiłek, gdy na całym statku zabrzmiały syreny alarmowe. Nie minęło pół sekundy, jak do kantyny wpadły jakieś ohydne istoty i zaczęły terroryzować wszystkich zebranych. Jaffries niewiele myśląc dał nura pod stół, cały komentarz ograniczając do krótkiego, czarnego i jakże amerykańskiego "Shit!". Cały się trzęsąc obserwował jak para szarych nóg wędruje w pobliżu jego kryjówki. Wcześniej, w trakcie całego zamieszania pozasuwał krzesła, więc mógł mieć nadzieję, że pozostanie niezauważony. Niestety, chwilę później został wywleczony za kołnierz, na sam środek sali.

Następnie kosmita rzucił go pod nogi ludzi zgromadzonych już pod ścianą. Chłopak powoli się podniósł. Zmusił się też by spojrzeć na przybyszów. Nogi mu dygotały, gdy spoglądał na te obrzydliwe gęby. Okropne istoty. Powoli zaczął się przepychać przez ludzi, by znaleźć się z tyłu całej grupy. Kto wie co oni robią z jeńcami? Wszystkie szare komórki mówiły jednak, że co by to nie było, będzie lepiej jeżeli zaczną to robić od innych. Im dłużej utrzymasz się przy życiu, tym większa szansa, że ktoś przybędzie z pomocą. Brandon wymacał jeszcze za pasem obie spluwy. Szerokie bluzy mają swoje zalety. O tak, chłopak nie da się po prostu zakatować.
 
Col Frost jest offline