Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2010, 20:02   #9
vvojtas
 
Reputacja: 1 vvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodze
Mocno podbite basy i wprowadzane przez DJ'a udziwnienia, która potrafiły zniszczyć nawet najlepsze utwory sprawiały, że Jack po raz kolejny zastanawiał się co za idiota mógł porównać mixowanie do komponowania. Na szczęście tutaj muzyka i tak była bardziej znośna niż w większości podobnych klubów, a interwencja DJ'a były dość sporadyczne przeważnie ograniczając się do przejścia z jednej piosenki w drugą. Zresztą nie to było teraz najważniejsze. Panujący na parkiecie tłok nie pozostawiał zbyt wiele miejsce dla ich dwojga, co sprawiało że musieli tańczyć blisko siebie. Bardzo blisko. Jak w takich warunkach można narzekać na muzykę?

W pewnym momencie Jack zakomunikował, że musi zrzucić marynarkę. Ciało Iskry niemalże biło gorącem, po za tym marynarka krępowała ruchy. Wrócił szybko z półuśmieszkiem samozadowolenia na twarzy. Irma uniosła pytająco brew, jednak Jack jedynie powrócił do pląsania.

-A teraz, specjalnie tego wieczoru, Spark- zahuczało z głośników, gdy wybrzmiały pierwsze takty piosenki Amy MacDonald. Utwór najwyraźniej nie wpasowywał się w ostatnie trendy klubowe, ponieważ parkiet szybko się przerzedził.

-Skąd pomysł, że i ja nie zejdę?- zapytała Iskra ruchem głowy wskazując falę migrującą w kierunku baru.
-Och, po prostu cię nie puszczę.- Odparł Jack obracając ją zręcznie.

Przez następne trzy minuty wirowali wokół siebie niczym dwa liście na wietrze. Kuszące ruchy bioder Imry hipnotyzowały na podobieństwo kobry szykującej się do ataku. Niebezpiecznie piękna - tak można by w skrócie scharakteryzować kobiety w typie Jacka. A on obracał ją, splatając i rozplatając, tak by ani na chwilę nie przestawał się kręcić. Nie pozwalając by skołowana zdołała zaatakować.
A ręka schodziła znacznie niżej niż przewidziała sztuka.


*** Gdzieś. Kiedyś ***

-Gdzie te łapy?- zapytała L i boleśnie nadepnęła na stopę nastoletniego Jacka.
-Ale na klipie widziałem...- zaczął ale obcas wbijający się w drugą nogę przekonał go że nie jest to najlepsza linia obrony.
-Powiedziałam, że nauczę cię tańczyć jak należy. I żadne klipy nie będą wchodzić mi w paradę- zakomunikowała, a chłopak wiedział nie ma co protestować bo Ona zawsze dopinała swego.
-Wyprostuj się! To ma być rama?- krzywiła się poprawiając postawę partnera.
-No, już lepiej. Teraz pamiętaj - idziesz od pięty, potem w bok, na trzy unosisz się na palcach. I Raz, Dwa, Trzy, I Raz... Przecież mówiłam od pięty! Jeszcze raz. Jeszcze kiedyś będziesz mi za to wdzięczny...


I był wdzięczny. Za tę i wiele innych lekcji...

***


W końcu po ostatnim obrocie delikatnie ułożył ją na kolanie. Prawą ręką przytrzymując Iskrę, lewa zaś powędrowała ku odsłoniętym udzie unosząc odrobinę je odrobinę do góry. Pochylił się nad nią mocniej. Teraz czuł jej ciepły, przyśpieszony oddech na swojej twarzy. Trwali tak chwilę, aż ostatnie nuty utworu przebrzmiały powoli zastępowane przez ostry bit hitu tego lata, a na parkiet z powrotem wlał się się rozentuzjazmowany tłum.



W końcu wyindywidualizowali się w kierunku baru po drodze mijając Raya.
-Powodzenia- wyszeptał tamten. Jack w odpowiedzi wyszczerzył się i uniósł kciuk w górę.

Irma wskoczyła na stołek i oparła się o kontuar, eksponując to co miała najlepsze. Jack pozwolił sobie ponownie nacieszyć oko tym widokiem.
- Siadaj, Jackie – poklepała siedzenie krzesła obok. - Pogadamy.

Blondyn ledwo powstrzymał się przed skrzywieniem. Jeszcze nie przeprowadził przyjemnej rozmowy, którą rozpoczynało by "pogadamy". Ech, a zapowiadało się tak dobrze. Obrzucił Iskrę tym razem bardziej badawczym spojrzeniem.
Dziewczyna zachowywała się kokieteryjnie, mówiła też w podobnym tonie, ale miała coś... hm, stalowego w spojrzeniu. Albo tak mu się zdawało przez chwilę, bo odwróciła się do barmana i zamówiła whisky z lodem.

Teraz mógł tylko brnąć dalej. Zajął miejsce koło niej i zamówił Danielsa z Walkerem.
-Ech nie ma już świętości na tym świecie, zremiksowali twista- powiedział jakby nigdy nic, komentując to co leciało z głośników.
 

Ostatnio edytowane przez vvojtas : 28-08-2010 o 20:11.
vvojtas jest offline