Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2010, 22:30   #4
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Wojciech dokręcał ostatnią śrubkę do obudowy, gdy zawył alarm. Po całym laboratorium ludzie w fartuchach biegali i panikowali. "Specjaliści od broni, a boją się pobrudzić" inżynier pomyślał z lekką pogardą i chwycił karabin. Pstryknął przycisk z prawej strony i rozległ się charakterystyczny dźwięk rozgrzewającego się generatora. Bateria zasilająca laser starczała na jakieś pięćdziesiąt strzałów, potem należało ją wymienić. Puszka o wymiarach mniej więcej magazynka do "emki" znajdowała się z prawej strony. Cały moduł baterii i włacznika można było łatwo przemontować na lewą stronę, by dostosować go do potrzeb żołnierza.

Na lufie znajdowała się szyna typu RIS z regulacją szerokości 18-26mm. Innowacją był natomiast celownik jaki znajdował się na szynie. Wyglądem przypominał toporny kolimator używany przez wojska NATO, lecz niewiele miał z nim wspólnego. W kolimator wmontowany był minikomputer, który wyszczególniał sylwetki istot żywych. Baza danych nie rozróżniała wprawdzie większości zwierząt, ale umiała ordróżnić człowieka od obcego. Połączony z kolimatorem system naprowadzania uniemożliwiał prowadzenie tak zwanego "Friendly Fire".

Sam strzał odbywał się bez jakiegokolwiek odrzutu, z dźwiękiem przypominającym lekkie buczenie baterii. Wojciech chwycił swoją zabawkę i podszedł do drzwi. Zaczepił go jakiś oficer, który wyglądał na takiego który myśli, że wie wszystko.
- Chyba nie masz zamiaru używać tego czegoś teraz!
Ciężko było nazwać to pytaniem, brzmiało to raczej jak żądanie i groźba jednocześnie.
- Z nas dwóch na broni znam się trochę lepiej niż ty - szybko odpowiedział Wojciech - Teraz odsuń się, pokaże ci co to maleństwo potrafi.

Inżynier wyszedł na wąski korytarz. Ochrona zabarykadowała go przed obcymi jakimś stołem, który nie wyglądał solidnie. Wojciech spojrzał w kolimator. Uśmiechnął się do siebie, gdyż widział wokół znajdującego sięna drugim końcu Syliona czerwoną obwódkę. Szybko naprowadził kropkę celownika w pole sylwetki obcego i delikatnie nacisnął spust. Wąski strumień czerwonego światła dosięgnął agresora, powodując jedynie lekkie oparzenie. Inżynier zwolnił spust i pstryknął przełącznikiem na kolejny tryb. Karabin obsługiwał trzy różne tryby. Oprócz zablokowanego mógł strzelać lekką wiązką, taką jak ta, wiązką o średniej sile, oraz korzystając z całej mocy. Teraz Wojciech przełączył na tryb pośredni. Ponownie nacisnął spust i usłyszał ryk bólu. Promień, tym razem pokaźniejszy wypalił w kosmicie sporą dziurę, choć nie przeszedł na wylot.

Wojciech przyległ do ściany i schował się za futryną przed wrogimi pociskami. Usłyszał jak te obijają się o ściany statku, oraz jak pod jego palcem pstryka przełącznik. Wychylił się zza ściany i namierzył dwóch obcych wchodzących w korytarz, by wyciągnąć rannego. Tym razem już nie delikatnie nacisnął spust i potężny strumień światła przeszedł przez ich ciała jak przez masło, rozcinając jedno na pół, drugiego pozbawiając niefortunnie głowy i górnych kończyn, gdyż schylał się po towarzysza.

Oficer, który wcześniej wątpił w jakąkolwiek przydatność bojową karabinu laserowego teraz oniemiał. można by rzec, iż nie mógł od tego sprzętu oderwać oczu. Tymczasem zza rogu wyszli kolejni obcy. Spust ustąpił pod naciskiem i strumień światła przeciął kosmitów na kilka mniejszych części. Pod przełącznikiem zaświeciła się czerwona lampka. Najwyraźniej strzały z pełnej mocy zabierały też ogromną ilość energii.

Wojciech wbiegł do laboratorium, a powietrze rozrywały huki wystrzałów standardowej broni prochowej, jaka była na wyposażeniu ochrony. Zadowolony z wyników pracy inżynier szukał drugiej baterii. Była to wielka wada karabinu, jednak mimo wszystko był niezwykle skuteczny. Jednak przy jego konstrukcji genialny inżynier nie myślał raczej o karabinie, a działku korzystającym z generatora pokładowego. Karabin był raczej półproduktem. Pomysł na broń dla załogi był zupełnie inny, chodził mu po głowie jeszcze nim rozpoczęła się inwazja.

JEST! Znalazł w końcu baterię. Pstryknął przełącznik na tryb zmiany baterii, podłączył nową i ponownie zmienił tryb, tym razem na średnią wiązkę. Start baterii trwał jakieś trzydzieści sekund. miły dla ucha dźwięk włączającej się baterii poprzedził zapalenie się zielonej lampki na karabinie. Broń ponownie była gotowa do użycia. Nadszedł czas sprawdzić, czy naprawdę można oddać z niej sto strzałów w tym trybie. Po tym co zobaczył inżynier, lekko w to wątpił.

Wojciech stanął obok obrońców ostrzeliwujących się z kosmitami. Co jakiś czas wychylał się zza osłony i oddawał kilka precyzyjnych strzałów w zaznaczone na czerwono sylwetki agresorów. Prace nad kolimatorem opłaciły się. Gdyby wdrożyć plan ich użycia przy standardowej broni można by zyskać ogromny zysk w postaci celniejszych strzałów. Można by wykorzystać ten system także przy myśliwcach i działach pokładowych. Jednak nie teraz czas myśleć o tym, na wszystko przyjdzie pora.

Po oddaniu około pięćdziesięciu strzałów, przy karabinie zaświeciła się ponownie czerwona lampka. Broń stałą się bezużyteczna. Inżynier posiadał tylko dwie baterie, a ładowanie trwa kilka godzin. W związku z tym Wojciech szybko puścił się biegiem w stronę swojego biurka. Lekko drżącymi z emocji rękoma odnalazł urządzenie do ładowania i podłączył baterie. Nim światełko na ładowarce zmieni kolor z czerwonego na zielony, wszyscy mogą być już martwi, lecz nie było sensu teraz o tym myśleć. Wojciech usiadł przy biurku, oczekując na dalszy rozwój wydarzeń.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline