Gdy tylko służka opuściła jego komnatę, oparł swój młot o ścianę i to samo zrobił z kuszą, zdjął z siebie całą zbroję i rzucił obok łóżka. Mógł tego nie robić, bo metalowa zbroja upadając na podłogę zrobiła duży hałas. Położył się na łóżku i po chwili zasnął. Obudził się dosyć późno. Otrzymał wiadomość o spotkaniu w sali obrad, które odbędzie się o czternastej. Nie miał zamiaru ruszać się z komnaty do czternastej, więc po posiłku, zaczął modlić się do Khybera. Kiedy nastała pora spotkania, zakończył modlitwę i ruszył do sali obrad. Wychodząc z pokoju, powiedział sam do siebie.
-Mam nadzieję, że ci z którymi mam wykonać zadanie, nie będą jakimiś żółtodziobami. Dobrze chociaż, że jednym z nich jest ten łowca Hans van Gretting.-
Po chwili dotarł do miejsca spotkania. Przyjrzał się zebranym i westchnął cicho. Podszedł do okna i stanął przy nim, czekając na resztę. |