Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2010, 23:06   #1
pteroslaw
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
[Mafia, Storytelling] Cosa Nostra. Wszystko pozostaje w rodzinie.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=wSnQ0bdHW0s[/MEDIA]

„Nigdy nie dopuszczaj kobiety do swoich machinacji. Nigdy niczego nie mów jej na temat Cosa Nostry. To nie brak szacunku wobec matki twoich dzieci, ale najwyższa o nią troska”
Tomasso Buscetta, proces w roku 1993, w Palermo.

Cosa Nostra, rodzina. Niemal wszystko co liczyło się dla „mafioso”, oprócz tego była jeszcze jedna zasada. Omerta, honor i odwaga, to oznaczało to słowo w dialekcie sycylijskim. W rodzinie oznacza to ni mniej ni więcej, niż nakaz milczenia. Tylko rodzina może wiedzieć jakie „interesy” robią inne rodziny. Gdyby Sycylijczyk poszedł z tą sprawą na policję straciłby swoje życie.

Nowy Jork, 1939

Dokładnie dziesięć lat po masakrze w dniu świętego Walentego. Gdyby cofnąć się dziesięć lat w przeszłość i znaleźć się w Chicago, w pewnym opuszczonym magazynie na skraju drogi, człowiek stanąłby albo pod ścianą, albo trzymając pistolety maszynowy „tommy gun”. Tego dnia ludzie Ala Capone rozstrzelali członków innej rodziny. Mafia z Chicago to brutale bez żadnej finezji. Dlatego też będzie to opowieść o zupełnie innej rodzinie, rodzinie którą kierowały sprawy wyższe niż tylko pieniądze. Przede wszystkim kierował nimi honor. Rodziną tą kierował Don Antonio Bernardino, miał on pięciu synów i córkę. Jego rodzina miała wiele wpływów w policji, wśród polityków, bankierów, pomagała tym którzy tej pomocy potrzebowali, w zamian oczekiwała tylko jednego, lojalności, ponownie „omerta”, to nie tylko, honor, odwaga, zasada ciszy, to także lojalność względem rodziny, jej głowy, Dona, zwanego przez niektórych ojciec chrzestnym. Był to jeden z bardziej upalnych dni, tego dnia odbywał się pogrzeb jednego z Caporegime rodziny Bernadino, niejakiego Sergio Adamo. Przez wiele lat wiernie służył on rodzinie, w zamian jego żona, dzieci i wnuki miały otrzymywać do końca swego życia pewną sumę pieniędzy, wystarczającą na godne życie i wysłanie dzieci do colleg’u. Sergio dożył sędziwego wieku, zapadł wtedy na gruźlicę i zmarł w ciągu tygodnia. Jego ciało było już wtedy wątłe i słabe, jego umysł był jednak niezwykle sprawny. Wyczuł on zbliżający się koniec i naznaczył swego zastępcę. Tego dnia jednak nie było to ważne, tego dnia był pogrzeb Sergio, a Don Antonio razem z trójką ze swoich synów, o imionach: Pablo, Lulgencio, oraz Santino, niósł trumnę z jego ciałem. Don Antonio miał wtedy lat pięćdziesiąt, na cmentarzu byli rozlokowani jego ludzie, jednak nikt nie odważył się złamać żałoby, więc nie było żadnego zamachu na życie Ojca chrzestnego, miał on jednak wielu wrogów.

Nowy Jork, 1947.

Don Antonio Bernardino stał przed oknem, w swoim domu w jednej z bogatszych dzielnic, nie pokazywał jednak swojego wielkiego bogactwa, Don patrzył teraz jak w jego ogrodzie zrywane są winogrona, zrywały je jego żona i córka, miały z nich zrobić jedno z najlepszych win jakie były kiedykolwiek pite przez Antonio. Za plecami Dona klęczał człowiek którego przytrzymał inny. Ten który klęczał zawodził:
-Ojcze chrzestny, błagam oszczędź mnie, to nigdy więcej się nie powtórzy. Przysięgam na wszystkie świętości, błagam Ojcze chrzestny.- Don Antonio odwrócił się spokojnie, pochwycił mężczyznę za rękę i pomógł mu wstać, ucałował go w usta po czy powiedział:
-Wszystko ma pozostać w rodzinie, to omerta, którą poprzysiągłeś. Złamałeś przysięgę, a za to jest tylko jedna kara.- Powiedział Don, odwrócił się i znowu spojrzał na ogród. Rozległ się dźwięk strzału, następny dźwięk wydały upadające zwłoki Caporegime Vito Di Carlo, protegowanego samego Sergio Adamo. Widać Sergio tego dnia którego naznaczał swego następcę trochę się pomylił, ale i tego Don nie był pewien, nie zawsze da się przewidzieć całą naturę człowieka. Ojciec chrzestnego był pewien jednej rzeczy, słowa zdrajcy sprowadzą na całą rodzinę kłopoty, trzeba było rozpocząć działania które naprawią wszystko co uczynił Vito Di Carlo, on już nie mógł zadośćuczynić rodzinie, teraz trzeba było zająć się wieloma sprawami, od nowego Caporegime, po kłopoty których narobił poprzedni.
-Trzeba teraz wszystko posprzątać.- Powiedział Don ni to o zwłokach, ni to o problemach.

***

Od dłuższego czasu po głowie krąży pomysł na sesję w realiach mafii. Pomysł mam, mam nadzieję i gracz znajdę. Przede wszystkim, nie można grać człowiekiem który zdradził jedną rodzinę i zaczął pracować dla innej (niektórzy gracze czerpią dziką radość z gry takimi ludźmi), uzasadnienie jest proste, omerta, kto złamał tę zasadę tracił co najmniej język, także mało prawdopodobne żeby rodzina trzymała u siebie człowieka który raz ich już zdradził. Żaby dostać się do mafii człowiek musiał być w 100% Sycylijczykiem lub Włochem, Cosa Nostra potrafiła prześwietlić cały ród żeby to określić, co prawda było kilka przypadków gdy do włoskich rodzin trafiał Żyd, albo Irlandczyk, lub człowiek zupełnie innej narodowości, były to jednak przypadki jednostkowe, do gry inną narodowością niż Włoch albo Sycylijczyk trzeba naprawdę dobrego uzasadnienia. Gracze wcielą się w tych których Don oddeleguje do naprawienia tego co zepsuł Vito Di Carlo. Co nabroił? Tego dowiecie się dopiero po starcie sesji. Musicie też wiedzieć że każdy członek mafii składał przysięgę wierności rodzinie, u Ala Capone przysięgali na biblię, niektóre rodziny nacinały skórę na dłoni nowego członka rodziny, skapywały krew na święty obrazek (zwykle Matki Boskiej) po czym go podpalali. Tego też będziemy się trzymać.
W karcie proszę o:

Imię, nazwisko, pseudonim (wybierzcie sobie)
Wygląd
Charakter: Co postać lubi itd.
Dwie umiejętności dobre i trzy słabsze.
Historia: Jak postać dostała się do rodziny, gdzie się wychowała itd. (Nie narzucam żadnej długości)

Rekrutacja powinna potrwać dwa tygodnie chyba, że otrzymam odpowiednią ilość kart przedtem. Poszukuję od 4-6 graczy.

Jeśli chodzi o klimat to będę starał się dojść do czegoś w rodzaju „Ojca Chrzestnego” Mario Puzo, doskonale wiem, że nie dorastam mu do pięt, ale spróbować można.
 
pteroslaw jest offline