Szkoła Ateńska, dzień po
To był horror. Wszyscy jęczeli, płakali, zasłaniali dłońmi oczy. To był lament. Płacz i zgrzytanie zębów.
-
Yyyrch…
-
Nie… proszę…
-
Zgaś światło…
-
Zamknąć ryje...!
Nieliczni – najodporniejsi, najodważniejsi, stali na nogach. Jednak zataczali się ciężko… w poszukiwaniu wody. Chaotyczne ich ruchy sprawiały, że wpadali na siebie, wywołując hałas, który z kolei wywoływał dodatkowe jęki bólu i rozpaczy.
-
Nigdy więcej…
-
Tak trzeba…
-
A dziś wieczorem… to samo…
Ktoś rzygnął. Na szczęście za okno. Ktoś inny głośno chrapał…
Chaos. Bezład. Płacz i zgrzytanie zębów…
Szkoła Ateńska, w trakcie
Wino. Gdzie nie spojrzeć, wszędzie lało się wino. I wódka. Gdzie nie spojrzeć, lała się też i wódka.
Właściwie to walczyły ze sobą – o dominację. Z tego powodu też na podłodze pełno było potłuczonych kieliszków do wódki i kielichów do wina.
Przez dłuższy czas nie wiadomo było, która ze stron zwycięża, a biesiadnicy, by nie urazić żadnej z nich, w jednej ręce trzymali kieliszek z wódką, a w drugiej kielich z winem.
Arystoteles roześmiał się na głos.
- Oj *hick* taaaaak, powiadam ja wam, panowie. – wychylił kieliszek wódki. Skrzywił się niezmiernie. – To, co my tu bez przy*hick*musu robim, inni ze stra*hick*chu przed prawem czynią.
- Oj taaaaak. – przyznał mu rację Sokrates, jednak pokiwał kielichem z winem, zamiast głową. – Wiem, że… żee… - wypił wino. – żeee to wino jest dobre!
Takie i inne dysputy towarzyszyły biesiadnikom przez całą noc, dopóki nie zabrakło wina i wódki – a skończyły się dokładnie w tym samym czasie. No, poza jednym małym kieliszkiem i jednym niedużym kielichem, które postanowiły przespacerować się i zwiedzić okolicę.
Gdy tylko wyszły na zewnątrz, zobaczyły wielki szyld nad wejściem do budynku. Napis na nim głosił:
Szkoła Ateńska – lekcje filozofii każdej nocy!
Obrazek