Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2010, 17:37   #6
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Chociaż mniszek starał się zachować grzeczność i nienaganne zasady etykiety wobec wszystkich zgłaszających się osób, Loto nie mógł oprzeć się wrażeniu, że słuchawki tkwiące dumnie na jego głowie poddawane są nieco zbyt wnikliwej analizie. W końcu jednak chłopak ukryty za drewnianym stolikiem przywołał się do porządku i przemówił.
- Err… nie proszę pana, samo imię w zupełności wystarczy, nie wnikamy w szczegóły dotyczące stanu… uhm… stanu bycia naszych uczestników, nikt nie jest dyskryminowany! Wpisowe także nie jest konieczne, wszyscy posiadają równe szanse!
Mówił wyjątkowo szczerze i otwarcie, ale trudno w tym wszystkim było nie pokusić się na złośliwe porównanie do reklamy podrzędnej firmy ubezpieczeniowej, lub innej oferty bankowej. Chłopak raz-dwa zapisał Loto na listę osób biorących udział.

Cris był następny i choć nieszczególnie się śpieszył, to intensywna ekspresja malująca się na jego twarzy sprawiła, że nikt z pozostałych stłoczonych osobników nie ośmielił się kwestionować tego faktu. Cóż, nic w tym dziwnego - myśli zaprzątające jego umysł zdecydowanie nie były lekkie i beztroskie. Skryba powitał długowłosego przyjaznym uśmiechem, czujnie wsłuchując się w dane personalne.
- Nie proszę pana, to już wszystko. Teraz pozostaje jedynie czekać.
Ofiarowane informacje zostały bezbłędnie wprowadzone, choć nie zanosiło się na szybkie ujawnienie faktów dotyczących eliminacji. Cris jednak doskonale zdawał sobie sprawę, że kolejkę liczącą sporo ponad sto osób trzeba będzie jakoś przetrzebić…
- Następny… następna proszę! Tak, właśnie…
Spisujący imiona natychmiast się poprawił, widząc, że Ragget szturmuje jego stanowisko.


O ile mnich zachowywał uśmiech przez sporą część tego dziwnego oblężenia, to kiedy czarnowłosa dziewczynka wysypała ze swojego piterka niewielką lawinę złotych monet, oczy klasztornego młodzieńca stały się wielkie jak dwa talerze i nieznacznie się cofnął. Co najmniej tak jakby rozpościerająca się przed nim miniaturowa fortuna miała zaraz odgryźć mu rękę. Uniósł obie dłonie i energicznie pomachał nimi w zaprzeczeniu.
- Ależ nie, nie, nie! Nasz turniej nie ma żadnej formy wpisowego, panienko!
Mniszek zwrócił się do trzynastolatki grzecznościowo, mimo, że jeszcze chwilę temu wyraźnie się zapomniał i powiedział jej na „ty”, wypytując o wiek. Dopiero kiedy góra Zeni zniknęła z przed jego nosa, odzyskał pewność siebie i sięgnął po pióro i kałamarz.
- Panienka Ragget, tak? Już zapisujemy…
Atrament po raz kolejny zaczął tworzyć koślawe wygibasy na przydługim pergaminie.

Jednak dłoń zatrzymała się gwałtownie, kiedy obok niej łupnęła donośnie pięść, rozmiarów pokaźnego bochenka chleba. Drewniany mebel podskoczył do góry, a uzbrojony w pióro młodzian uniósł wzrok w niemym zdziwieniu.
- Przepraszam, ale o co właściwie cho…
- To ja się pytam o co chodzi! Jakim prawem ta mała smarkula wepchała się bez kolejki, co? My kwitniemy tu już dobre czterdzieści minut, co to właściwie ma być!?
- Ta, dobrze gada! Co tu się wyrabia, ha!?

Dwumetrowy mięśniak z krótko przystrzyżoną fryzurą najwyraźniej miał już serdecznie dość bycia traktowanym jak zawodnik drugiej kategorii. Górując nad mnichem strzelił kłykciami i nie zapowiadało się na pokojowe rozwiązanie problemu. Na domiar złego, czwórka równie niezadowolonych typków także wybiła się przed resztę kolejki, najwidoczniej zwiastując młodemu mnichowi publiczny lincz i konieczność wizyty u dentysty.


Akira i Daisuke mieli zapewne zamiar nieco rozładować tę jakże napiętą sytuację, ale ich zapytanie nie mogło chyba paść w gorszym momencie.
- Ja, to jest… ci panowie… mają jakiś problem i ja…
- Problem? Ja ci gówniarzu dopiero pokażę problem!
- Rozwalić tego lalusia, ale już!

Zanim mniszek zdążył wyjaśnić dwójce przyjaciół o co poszło, jakiś typek rzucił agresywne hasło i sprawy potoczyły się dość nieprzyjemnym torem. Wielgachny drągal zamachnął się gwałtownie i jego piącha przywaliła w srebrną czuprynę z siłą młota pneumatycznego. Rozległ się gruchot, któremu akompaniowały złośliwe chichoty i krzyki aprobaty. Z taką masą mięśniową makówka nieletniego zostałaby pewnie zdmuchnięta, ale ten wykonał (nieco nieudolny) unik. Chuda sylwetka natychmiast została ciśnięta do tyłu, jak źdźbło trawy na wietrze. Chłopak zarył sobą trochę ziemi i zatrzymał w pozycji siedzącej, trzymając kurczowo za nos z którego buchała krew. W zasadzie nie podlegało wątpliwości, że ten został złamany. Cały proces rejestracji szlag jasny trafił i nasi bohaterowie odnieśli nieodparte wrażenie, że zanosi się na otwartą bijatykę pozbawioną zasad…
 
Highlander jest offline