Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2010, 13:59   #10
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Postu wspólnego koniec.

Drzwi na korytarz zamykają się trochę zbyt gwałtownie, jednak już czas odciąć się od jęków i skowyczeń przesłuchiwanego mężczyzny. Jej zapach ponownie dotarł do nozdrzy Igana, tym razem jego reakcja była gwałtowniejsza; chwycił odchodzącą kobietę za rękę i przyciągnął do siebie. Dopiero kiedy ich oczy spotkały się uświadomił sobie niezręczność całej sytuacji, zwolnił uścisk. Rudowłosa jednak pchnęła go na ścianę i zatopiła swoje usta w jego, w namiętnym długim pocałunku. Igan wyszarpnął koszulę na zewnątrz, aby choć trochę zmniejszyć uścisk panujący w spodniach; jego męskość ponownie zareagowała gwałtowniej niż się spodziewał.
- Powinieneś się wykąpać - szepnęła mu do ucha wdmuchując w nie jednocześnie swój ciepły oddech. Jej ręka wślizgnęła się pod koszulę chłopaka i zatrzymała w okolicy sutka - Choć pokażę ci...
Szybko, biegiem praktycznie przebyli korytarz, schody i jeszcze jeden korytarz... Wpadli do pokoju i zanim drzwi się zamknęły znów znaleźli na ścianie w kolejnym pocałunku. Igan obsypał pocałunkami jej odkryty dekolt, podczas gdy kobieta stwierdziła, że rozpinanie jego koszuli nie ma sensu i zgrzyt rozdzieranego materiału przerwał ciszę pomieszczenia. Chłopak oderwał się od dekoltu Rudowłosej i nawet nie starał ukryć żądzy jaka paliła się w jego oczach i ciele. Odsunął się krok do tyłu, aby nasycić się jej pięknem i rozpiąć karwasze. Kobieta wykorzystała ten moment, odepchnęła go jeszcze trochę i wodząc ręką po podbródku powiedziała: - Sprawdzę jaka jest woda...
Igan zrzucił karwasze, resztki koszuli, rozpiął spodnie i zzuł buty. Odwrócił się i mieszanka zaskoczenia, żądzy oraz kilku innych rzeczy eksplodowała w jego umyśle.



Rudowłosa leżała na dużej ławie, na kilku ręcznikach, za nią na ścianie namalowano piękny widoczek jakichś nadmorskich skał. Duża balia, a w zasadzie basenik z wodą zagłębiony był w podłodze i schodziło się do niego po kilu stopniach zagłębiajacych się w wodę. Ciepła woda parowała nadając kobiecie jeszcze bardziej magiczny wygląd. To wszystko jednak dotarło do umysłu Igana później, po chwili... W pierwszym momencie uwaga samoistnie skoncentrowała się na pośladkach; pośladkach, które chciał pieścić, delikatnie ściskać wzbudzając coraz większą falę pożądania... Potem przejść wyżej do piersi, do sutków, sprawić by ich jędrność stwardniała, zatopić w nich swe usta, a potem wrócić na dół...

- Chodź... Woda jest cudownie ciepła.- Elisys podniosła się leniwie z ławy. Przechodzą koło chłopaka zatopiła palce w jego włosach, a następnie pieszczotliwie przejechała dłonią po policzku i brodzie, jakby dając do zrozumienia, żeby szedł dalej za nią.
Kołysząc biodrami zanurzała się nieśpiesznie, co jakiś czas rzucając mu spojrzenie.

"Zachowujesz się jak szczeniak. Opanuj się!" - myśl przemknęła jeszcze przez głowę, kiedy zbliżał się do basenu. Szedł po stopniach i szybko zanurzył w wodzie, bokserki bowiem nie maskowały wcale stanu jego przyrodzenia. Zanurzył się całkowicie w ciepłej wodzie chcąc ochłonąć i opłukać się. Gdy wynurzył się jej usta zaatakowały go ponownie i oddał się im bez reszty. Jego dłoń zaczęła zrazu delikatnie, jakby nieśmiało, krążyć wokół jej piersi, aby w końcu objąć ją całą - zaczął ją pieścić wyczuwając jak sutek stopniowo twardnieje. Jej ręce wprawnym ruchem ściągnęły bokserki. Palce lewej ręki wplotła w jego włosy to gładząc je to znów szarpiąc.
Woda zdążyła już odmoczyć z Igana zaschniętą krew i zabarwiła się na różowy kolor. Na chwilę stracili równowagę i oboje poszli pod wodę. Miłosna igraszka została przerwana tylko na moment...
Obok basenu w kamiennej misie znajdowało się mydło o konsystencji gęstego oleju, które szybko wykorzystali nie tylko do mycia, ale i pieszczot.
Wyrafinowanych pieszczot. Omijając te najbardziej oczywiste części ciała młodzieńca, Elisys, z wprawą prawdziwej mistrzyni, pokazała mu kilka punktów na jego ciele, o których nie koniecznie musiał wiedzieć, że nadają się do sprawiania ludziom przyjemności.
Kilka zduszonych westchnień pozwalały domyślać się, że pieszczoty, którymi w zamian obdarzył ją Igan sprawiają jej dużą przyjemność.
Obie dłonie tym czasem wczepiły się ponownie w jego włosy i przycisnęły mocnej jego twarz do biustu.

Drzwi gwałtownie i z hukiem otworzyły się. A potem słychać było tępe uderzenie czegoś drewnianego o podłogę i chlupot wylewanej wody. Elisys podniosła się nieznacznie by mieć lepszy podgląd na to co się stało. Jej ruch sprawił, że pieszczony przez mężczyznę sutek przesunął się po jego nosie, oku i czole. Twarz Igana znalazła się na wysokości pępka rudowłosej.
Gdy teraz chłopka podniósł się ujrzałby stojącą w drzwiach dziewczynę w swoim wieku, która nie wiedząc co począć ze sobą spoglądał na zabawiającą się parę. Ale głowy podnieś nie mógł, bo rudowłosa nadal mocno trzymała jego głowę.
- Darsys. - Naga kobieta w objęciach Igana z taką namiętnością w głosie wypowiedziała to imię, że aż przeszły mu ciarki. - Chodź, przyłącz się. - Elisys zwolniła na chwilę uścisk.
W odpowiedzi oboje usłyszeli trzask zamykanych drzwi.
- Szkoda. - Dodała z autentycznym zawodem w głosie, a jej dłonie ponownie powędrowały po jego ciele. Tym razem intensywność doznań była większa, tak jakby chciała dać do zrozumienia, że mają sporo do nadrobienia.
- Mhhm. - ni to potwierdzenie ni zaprzeczenie słowa “szkoda” wymknęło się z ust Igana. On zaś bardziej zachowywał się jak kot, który tańczy wokół człowieka; nadstawia łepek i grzbiet pieszczotom... Poddał się jej dłoniom, jej prowadzeniu czerpiąc z tego przyjemność i oddając tyle ile potrafił.

Czerwona jak burka służebna nie musiała nic mówić. Szefowa doskonale wiedziała co jest na rzeczy.
Chwilę postała pod łaźnią, ale w końcu dała sobie spokój. Narazie.


Woda powoli stawała się chłodna, a ich ciała zwiotczałe pomimo zastosowania balsamów, a może właśnie dzięki nim.
Aby się nie wyziębić do końca opatulili się grubymi ręcznikami i na chwilę zastygli w bezruchu jakby zastanawiając się czy powiedzieć już “koniec” czy raczej jeszcze przejść do kolejnych pieszczot...
Powoli, ze swoistym namaszczeniem, Elisys zaprowadziła chłopaka do pięknie i gustownie wyposażonego pokoju.




Zamiast łoża wybrali jednak podłogę przed kominkiem, w którym dogasał już ogień. Igan szybko dorzucił kilka drew i usiadł obok Rudowłosej wpatrując się w ogień. Ta chwila była piękna może nawet piękniejsza i bardziej wyrafinowana niż żar i namiętność jaką dzielili jeszcze chwilę temu. Dzika żądza pragnąca tylko spełnienia i zaspokojenia prymitywnych zachcianek ustąpiła miejsca refleksji... Nie, nie refleksji właściwie... żądzy zaspokojenia potrzeb wyższych, z których być może nie zdawał sobie nawet w pełni sprawy. Po kąpieli zapach jej ciała był zupełnie inny, pozbawiony wonnych olejków, ale w jakiś sposób jeszcze bardziej pociągający... Zbliżył swą twarz do jej wilgotnych jeszcze włosów, powoli, delikatnie - nie chcąc zburzyć tej chwili, nie chcąc sprawić by się poruszyła... Sam zapach był swoistą nagrodą... Obecność Elisys w tym miejscu była zaś czymś jeszcze bardziej cennym. Dawała poczucie spełnienia, bezpieczeństwa, własnego domostwa...
Ogień zaczął na nowo buzować w kominku. Tak jak ogień trawił drewno tak piasek przesypywał się przez klepsydrę czasu. Igan wiedział, że ta chwila nie będzie trwać wiecznie... Że nawet jeżeli nie zmienią swoich pozycji ciesząc się tym co zbudowali podczas kąpieli; to w końcu przyjdzie ranek, ogień w kominku dopali się i czar pryśnie... Oboje wrócą do swoich zajęć, do swojego świata - może niosąc ze sobą wspomnienie tej nocy
Długo niedane było mu się nad tym zastanawiać. W drzwiach komnaty stanęła Yllaatris.
- Kwestię opłaty to później omówimy. - Spojrzała na chłopaka, a potem na Elisys i znowu na chłopaka. - Gdy już skończycie zapraszam do siebie. Musimy porozmawiać o wiadomej sprawie. A teraz. - Uśmiechnęła się do obojga. - Bawcie się dalej. - I wyszła zamykając za sobą drzwi.
Czar prysł jak bańka mydlana. Nie było ważne dlaczego - po prostu prysł. Po raz ostatni jego palce prześlizgnęły się po jej policzku i bujnych włosach.
- Żegnaj. - powiedział miękko i cicho, wstając. Owinął się ręcznikiem i ruszył w kierunku drzwi.
- No co ty?? - Elisys podniosła się gwałtownie.
Nie odwracając się się za siebie wyszedł na korytarz i zamknął drzwi za sobą. Oparł się o zimną ścianę, posadzka również była lodowato zimna. Zimna jak... To było rozstanie na zawsze, bo już nigdy nie będzie tak samo... Kwestie opłaty... Cholera... nawet jeżeli gdzieś w tym wszystkim wkalkulowana była chęć zysku to oboje zrobili to bo tego chcieli, nie dlatego, że jedno musiało, a drugie wymagało. To był ich czas wolny i... Cholera...
Otworzyła za nim drzwi. I z wyrzutem spojrzała na chłopaka.
- Chyba nie zamierzasz uciekać teraz?? - W jej głosie też dał się słyszeć ten wyrzut.
- Uciekać? - nie odwrócił się do niej. - powiedzmy, że bbardziej wracam do pracy po miłej pprzerwie, niż uciekam... Zresztą nieważne...
- Przecież ona żartowała. A praca może jeszcze chwileczkę poczekać, prawda?? - To było wyraźne zaproszenie.
- Może... Zresztą tutaj jest zimno... - “Szlag by to wszystko trafił. Jednak żyje się raz. Inni w tej wspaniałej ekipie też mogą czymś się wykazać.” pomyślał kiedy znaleźli się z powrotem w pokoju. - “Do rana jeszcze jest trochę czasu, a najwyżej tym razem ja nie przyjdę na naradę, albo... nieważne.”
Tym razem było trochę inaczej, ale też miło. Wiadomo, podstawą jest zmiana intensywności i rodzajów doznań.
*****
Yllaatris poczekała jeszcze trochę na chłopaka, który się nie pojawił, co wcale jej nie zdziwiło. Będą musieli porozmawiać z rana. Z taką myślą padła na swoje miękkie łoże i zapadła w tak potrzebny jej sen.

*****

Poranne słońce przedzierało się przez zasłony w oknach, kiedy Igan ocknął się. W pierwszym odruchu chciał zerwać się z łóżka, jednak w końcu tylko leniwie rozciągnął w pościeli pomimo tego, że pewnie było koło ósmej... i ogólnie należałoby się zabrać za robotę. Tym razem już naprawdę należało. Jego rzeczy ktoś zostawił przy wyjściu z pokoju. Razem z torbą z sucharami, która pozostała na wozie, kiedy przenosili więźniów. Wyciągnął jednego z mniej połamanych sucharów i ubierając się zaczął go przegrywać w ramach “krótkie i szybkie śniadanie”. Czyszczenie skórzanej kamizelki też będzie musiało poczekać na lepsze czasy, skóra i tak była barwiona na ciemnobrązowy kolor, który doskonale ukrywał plamy z krwi. Resztkami koszuli wytarł co większe ćwieki i narzucił skórę na goły tors. Jak będzie chwila czasu to zahaczy o “Krogulca” po zamienną. Miał nadzieję, że wóz pożyczony ze świątyni Ilmatera dalej znajdował się w okolicy i można go będzie wykorzystać na przemieszczanie się po mieście.
Po raz ostatni spojrzał na pokój i wygasły kominek, nawet z niego uleciał cały żar. Wyszedł na korytarz i podążył w kierunku wyjścia. Było mu w zasadzie obojętne czy kogoś spotka czy nie.
Igan spotkał stajennego oporządzającego wierzchowce. Był to ten sam mężczyzna, który wczoraj pomagał przy wprowadzaniu wozu, więc nie było problemu z odebraniem “własności”. Chłopak mógł spokojnie opuścić przybytek kapłanki. Po drodze zatrzymał na chwilę przy “Krogulcu” wpadając po zapasową koszulę i zostawiając zakrwawioną kamizelkę. Oddał wóz kapłankom Ilmatera i jakby nigdy nic pojawił się w gospodzie Jana na tyle wcześnie, aby zjeść jeszcze śniadanie...
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline