Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2010, 14:34   #13
Minty
 
Minty's Avatar
 
Reputacja: 1 Minty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumny
Podróż na grzbiecie niegdyś rycerskiego rumaka obfitowała w nieprzyjemności takie jak niewygoda,brzydki zapach i uczucie upokorzenia. A Masha była przecież księżniczką! I to nie byle jaką. Los bywa złośliwy... Nie, raczej lepiej brzmi powiedzenie, że los bywa przychylny. Czasami.
Koń wlókł się przez zaśnieżone bezdroża, pola i zagajniki. Rudowłosa panienka w milczeniu siedziała na jego grzbiecie, księżniczka zwróciła uwagę na jej niespotykanie piękne włosy. Gęste, lśniące pasma koloru płomieni zupełnie nie pasowały do wieśniaczki... Zbawienny wpływ deszczówki na cerę i włosy? Być może.
Dziewczyna nagle zaczęła nucić jakąś smutną piosenkę,cichutko, powoli... Dźwięki były jak dym kadzidła,albo tylko mu towarzyszyły... To takie interesujące, trzeba nad tym pomyśleć, zatopić się w wiedzy płynącej z melodii...



- Hipnoza to tylko stan umysłu! - krzyknął doktor Jaykins.
Przyćmione zielonym kloszem światło lampy zadrżało i poddało się hipnozie (w spersonifikowanej formie).
W pomieszczeniu zakotłowało się. Wszyscy ze sobą walczyli, arbitrował dym kadzidła.
- Coś było nie tak z tym dymem... - stwierdziła Masha i nagle zdała sobie sprawę z tego, że śniła.



Z niepewnej ciemności młodego lasu wyłoniła się postać. Wysoka pokraka z nożem w ręku.
Masha podskoczyła. Serce księżniczki zabiło szybciej, na czoło wystąpił zimny pot.
Mglista postać zniknęła.
Była już noc, księżniczka z trudem powstrzymywała się przed ponownym zaśnięciem. Płatki śniegu leniwie opadały na twarze dwóch kobiet, wiatr jakby zasnął, tylko księżyc nadal świecił z takim samym zapałem, jak na początku.
Za wzgórzem ukazał się dom. Była to przytulna, wiejska chata z wyłożonym słomą dachem i zabitymi deskami oknami.


Księżniczka już po chwili znajdowała się w stodole za wspomnianym domem, gdzie przywiązana do słupa podtrzymującego dach mogła położyć się na stogu i zasnąć.
Z pobliskiej belki, na cieniutkiej pajęczynie zwisał pająk. Mały,czarny stworek z siedmioma nogami (wyglądał przez to co najmniej niesymetrycznie) łypnął na Mashę swoimi licznymi oczami i przemówił:
- W podłodze jest zapadnia, wejdź tam to znajdziesz korytarz prowadzący do pobliskiej jaskini, gdzie znajdziesz pomoc.
Wbrew pozorom i powszechnej opinii pająki to bardzo przyjazne stworzenia.




Mijały dni i kilometry przebytej drogi zdawały się popadać już w setki, a królika z „Dzielni” nie było widać.
A może to coś w ogóle nie istniało? Kto wie?
Eugeniusz szedł i szedł, przyglądając się temu, jak zmieniał się świat wokół niego. Zieleń ustępowała bieli, kwiaty śnieżnym zaspom, a strumienie i jeziora lodowiskom.
Nigdzie nie było już widać śpiewających ptaków z piórami w kolorach tęczy, ani srebrnouchych zająców.
Ale zima także była piękna. To nie podlegało wątpliwości.
Eugeniusz często zastanawiał się nad tym, dlaczego w przeciągu niecałego tygodnia udało mu się przebyć drogę z ciepłych ziem południa do wiecznie zimnych terenów północy?
Właśnie w takim momencie rozmyślań mężczyźnie drogę zastąpił mnich. Wysoka postać w karminowym habicie w ręku dzierżyła nóż.
- Powitać, wędrowcze. Jestem brat Morderca, podróżuję na północ, mogę się do Ciebie przyłączyć? - zabrzmiał niski głos mnicha,który twarz skrywał pod głębokim kapturem.

 

Ostatnio edytowane przez Minty : 05-09-2010 o 14:48.
Minty jest offline