Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2010, 20:42   #6
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Również jestem jak najbardziej za wprowadzaniem wątków indywidualnych. Jak już napisał Asch - zakotwicza to postać w świecie, a historia przestaje być kawałkiem papieru a zaczyna żyć i [co ważniejsze] nadal wpływać na bohatera. Jednak nie przepadam za uzupełnianiem luk w historii, zwłaszcza poważniejszymi wydarzeniami. Wiadomo, że postać i jej historia ewoluują w czasie sesji i MG, forsując własne wersje wydarzeń, niechcący może zepsuć graczowi koncept postaci.

Osobiście stosuje inny system indywidualizacji sesji: mianowicie podmieniam głównych i pobocznych NPCów [mówię o tych ważniejszych dla scenariusza] postaciami z historii graczy. Jak to działa?

Weźmy np. łotrzyka. W 99% hp. nasz łotrzyk przynależał do jakiejś organizacji. Czy jest coś prostszego do zaaranżowania niż konflikt z ową org. czy bandą i wybór między starą a nową lojalnością? Lub wręcz przeciwnie - zmusić BG do współpracy ze znienawidzonymi byłymi kompanami?
Choć starczy zwykly zbójecki napad na trakcie by urozmaicić klimat.

Albo rycerz lub kapłan. Większość ma swoich mentorów lub dowódców. A że owa wielce szanowana osobistość, której bohater wiele zawdzięcza zaczyna się jawić w scenariuszu jako "główny zły" - czy może być dla postaci lepsza motywacja do zgłębiania intrygi?

Gros BG szuka zaginionych ojców/matek/braci czy kochanków... Nieograniczone perspektywy manipulowania BG, od porwać, mordów, ucieczek przez wrogie działania poszukiwanych rodzicieli - rzecz jasna wszystko wpisane w główny nurt scenariusza.

Itp., itd. Czasem starczy zwykłe spotkanie w karczmie sąsiadów, którzy poinformują co słychać w rodzinnych stronach [zwłaszcza jeśli BG zwiał z domu], czy starego wroga w nowej koalicji i już robi się miło na duszy. O konfliktach czy układach z bogami nie wspominając.

Oczywiście ryzyko podjęcia tego typu kroku jest olbrzymie - wystarczy, że osoba, której wątek jest "na fali" nagle przestanie pisać z życiowych powodów lub zrezygnuje z sesji i główny motor danego wątku pada. Z drugiej strony jeśli wątek wpisuje się w ogólny nurt fabuły jest szansa, że reszta drużyny pociągnie go w miarę bez strat.

Drugie ryzyko to rzecz jasna znudzenie reszty graczy, którzy przez kilka lub nawet kilkanaście tur są emocjonalnie nieco z boku [mimo, że informacyjnie ok]. Najlepiej poinformować graczy przy rozpoczęciu sesji, że na każdego przyjdzie pora, by uniknąć posądzeń o faworyzowanie konkretnej osoby.

PS. mam dziwne wrażenie deja vu swojej wypowiedzi, ale może to przez 38st. gorączki.
 
Sayane jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem