Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2010, 05:42   #863
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
- Dzięki, choć ja dopiero się rozkręcam. - odpowiedział efce prezentując przy tym pełen zestaw kłów w zadziornym uśmiechu i tylko przez chwilę odprowadził ją wzrokiem. Widział dobrze, że to miało się stać to się stało i towarzystwo się rozchodzi w swoje strony.
Do końca może nie znał historii Legionu, ale pewnie to była dość poważna sprawa, skoro doszło do bitwy tej skali. Jednakże po prawdzie Diritha niewiele to interesowało, gdyż on dokonał czegoś o wiele ważniejszego w jego mniemaniu. Uwolnił się wreszcie od swojego stwórcy, drowa dzięki któremu po wielu latach bardzo mało lub jeszcze mniej przyjemnych eksperymentów był w stanie przybrać postać tygrysołaka.
Akurat za to był wdzięczny, tak jak za to, że razem z tą umiejętnością stał się bardzo impulsywny i wściekłość bardzo często w nim wrzała. Zdarzało się, że czasem zupełnie bez powodu, jednak napędzała go tylko czyniła silniejszym oraz jeszcze niebezpieczniejszym przeciwnikiem istot, które spotykał na drodze i miały na tyle mało szczęścia aby zaleźć mu za skóre.
Co prawda zbuntował się niemalże przypadkiem, jednak kiedy Dirith uznał kogoś za wroga, nie było już odwrotu dla tego osobnika. prędzej, czy później ów pechowiec kończył rozszarpany. Chyba, że miał więcej szczęścia niż rozumu i udało mu się uciec lub zniknąć z otoczenia likantropa.
Mimo, że doskonale radził sobie z zabijaniem, nadal widział pewne niedoskonałości, których nie udało się usunąć Riktelowi podczas procesu jego tworzenia. Albo może i według planu swego "ojca" był idealny, jednak Dirith widział w jakich dziedzinach mógłby się sprawować lepiej. Dlatego też postanowił, że spróbuje się udoskonalić, aby nie być tak bardzo ograniczonym pod względem czasu w jakim może przebywać pod postacią tygrysołaka, lub też w inny sposób udoskonalić swoje ciało.
Do tego potrzebował jednak informacji. I tu pojawił się lekki problem, który teraz stoi przed Dirithem. Jedyną osobą, która wiedziała jak był stworzony i jak ewentualnie udoskonalić tygrysołak był nie kto inny jak pewien mag. Oczywiście był to nie kto inny tylko Riktel, którego szczątki nie powiedzą już nikomu czegokolwiek. Nawet tego czym wcześniej były poza faktem, iż stworzeniem humanoidalnym ale i tego trzeba się domyślić. Na szczęście magowie mają w zwyczaju robić pełno notatek, a Dirith akurat w tej kwestii doskonale wiedział gdzie się znajdują.
Pozostawał się już tylko problem jak się dostać do jednej z dwóch pracowni Ritkela znajdujących się w piątm wymiarze oraz wymiarze chaosu, z którym to po raz pierwszy Dirith się zbuntował. Dzięki temu oraz klątwie, którą został obarczony niedługo po tym jak został wyrzucony z przyjaznego drowiego miasta na powierzchnię udało mu się nauczyć przybierać postać tygrysa, z której korzystał znacznie rzadziej. Co prawda nie pamiętał jeszcze tego, jak również szczegółu, że tuż po zdjęciu klątwy zginął i jakimś magicznym cudem został przeniesiony oraz ożywiony przez swojego stwórcę, jednak pamiętał dobrze, kiedy razem z nim przybywał do piątego wymiaru aby Riktel mógł prowadzić jakieś badania.
Dlatego też wkrótce po tym jak elfka ruszyła w swoją stronę, Dirith także ruszył aby nie marnować więcej czasu i pokonać w tej śnieżycy najwięcej jak się da póki jego przemiana jeszcze się nie skończyła. Dodatkowo zamierzał rozprawić się z każdym napotkanym demonem na drodze, jednak szense na spotkanie malały równie szybko, co malała ilość krzyków walczących, gdyż Ci co nie zginęli, to w dużej większości uciekli podczas nadejścia Legionu.
Jednak mimo, iż drow nie uczestniczył w walce na taką skalę jaką zamierzał gdy przybył na lodowiec i zobaczył armię, był w bardzo dobrym humorze.
Po krótkiej chwili dodatkowo ktoś zaproponował mu pomoc w dotarciu do wybranego celu. O dziwo nie był to Verion, tylko jakaś kobieta. Mimo to drow nie zastanawiał się długo, gdyż już praktycznie nie miał co liczyć na to, że jeszcze kogoś dorwie w tej śnieżycy.
- Hmm.. Skoro nalegasz.. Zatem z tego miejsca zamierzam udać się do siedziby domu Noquar w wymiarze chaosu, w której zostałem stworzony. Mam tam coś do znalezienia. - pomyślał zatrzymując się i uśmiechając szeroko, gdyż taki obrót sprawy bardzo mu pasował.
- Chyba, że nie moge opuścić jeszcze piątego wymiaru, to wtedy do kryjówki Riktela znajdującej się w tym wymiarze. Bo możliwe, że tu też będę musiał szukać.
Dirith nie wiedział, że znów znajduje sie w wymiarze, w którym można zginąć tylko raz, dlatego w ostateczności podał drugą lokację do której skierowałby swoje kroki, gdyby nie znalazł księgi z zapiskami swojego twórcy dotyczącymi badań nad likantropią oraz procesem tworzenia Diritha.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline