Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2010, 15:05   #5
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Rozmowę przerwał im nagle głośny szelest i szmer ludzkich głosów. Przez gęstwinę nieopodal przedzierało się *dwóch wyrostków*.
- Zgupłeś już zupełnie. Chcesz żeby i nas wampir zeżarł tak jak Lisę? Widziałem przez dziurę w ścianie jak jej kołkiem serce przebili; okropność! Toć pięciu wiosen jeszcze nie miała!
- Cichaj baranie, bo cię usłyszą. Sam żeś mówił, że chcesz zobaczyć jak się dziewki rucha, a Igon nie tylko w gębie mocny. Pewnikiem już tą bardkę wyobracał, bo żeś się z wyjściem guzdrał. Ale jemu jeden raz mało, to się jeszcze będzie na co pogapić. Taaaakie piersi miała... I skórę białą.... Widać, że ona nie stąd - rozmarzył się.
- A ten.... no wiesz... TO ... będzie widać? - zająknął się pierwszy z napięciem w głosie, zapominając już o lęku przed wampirami i kołkiem.
- Żeby tylko! Księżyc dziś wysoko to się na TO napatrzasz ile wlezie. Chyba że ci Igon zasłoni - parsknął drugi; zaraz zresztą zaczęli się wzajemnie uciszać, kierując w stronę polanki gdzie Livet zostawiła nieszczęsnego adoratora.

*Wampirzyca *słysząc zbliżające się kroki znów poczuła jak jej się włosy jeżą i skóra napina. Słysząc jeszcze toczącą się rozmowę między nadchodzącymi, zorientowała się że to towarzysze z karczmy jej niedoszłego amanta. “Podobno boją się nawiedzonych ruin, a łażą tu w tą i spowrotem, niby wampirów się obawiają, a po nocy po lesie wędrówki w celach oglądania atrakcji sobie urządzają. Przydałaby im się nauczka, jednak nam ona może przynieść więcej szkody niż pożytku” Słysząc, w którą stronę kierują się kroki nowo przybyłych odwróciła się do swojego towarzysza:
- Mal... Mal! - syknęła - Tyś tą Lisę dziabnął? - patrzyła z napięciem na chłopaka.

*Mal *zastygł bez ruchu gdy usłyszał zbliżających się ludzi. Jednak w miarę czasu gdy przysłuchiwał się rozmowie, zaczął się rozluźniać a nawet nieco uśmiechać pod nosem. “No proszę jakie ciekawe rzeczy się dzieją w “nawiedzonym” domu.” Zdziwił się, że Livet tak gwałtownie zareagowała, jakby... “To ona jest tą bardką?” Pomyślał z zainteresowaniem spoglądając w stronę jej piersi.
- Lisa to nie moja sprawa, ale przyznaj się lepiej co zrobiłaś Igonowi. Odnajdą go? - Ważniejsza sprawa przywróciła go do porządku.
- Odnajdą, na tej polance co mówią. Trochę krwi mu upuściłam, nie zrobiłam jednak z niego wampira, śpi sobie biedak na polance, kumple pewnie pomyślą, że się... zmęczył? - dodała już mniej pewnie.
- Na pewno tak pomyślę, szczególnie gdy się obudzi i im powie co go tak do snu ukołysało - Mal pokręcił głową w zwątpieniu. - Nie wiem jak Ty, ale ja zmykam byle dalej stąd. - Po chwili ciężko westchnął. - Nie możemy ich tak zostawić. Zaalarmują wszystkich jak tylko odnajdą Igona i zaraz cała okolica będzie się roić od polujących na nas. - Spojrzał na wamipirzycę i dodał - To trzeba zrobić, chodź. Ogłuszymy ich i schowamy gdzieś, by nie rzucali się w oczy.
- Jak chcesz ich wszystkich ogłuszyć? I gdzie ukryjesz? Lepiej zmieńmy się w wilki i po prostu napędźmy im stracha... sami zwieją, a wilk w lesie to nic dziwnego... - odparła i spoglądała na chłopaka czekając
co on na to.
“Zamień się w wilka” - powiedziała to jak najoczywistszą rzecz, lecz *Mal *nie miał zielonego pojęcia jak mógłby coś takiego zrobić. Postanowił jednak, póki co przynajmniej, pominąć ten temat.
- Wilki? o tej porze roku tak blisko zabudowań? Nie zapominaj, że wszyscy tutaj polują na wampiry. Nie ma szans, żeby przeoczyli fakt pojawienia się dwóch wilków w okolicy. To musi wzbudzić podejrzenia. - Nie czekając już na Livet ruszył za dwoma chłopakami. Gdy ich dogonił znowu rozmawiali o najbardziej interesującym ich temacie. Wsłuchując się w ich słowa zaczął się podkradać w ich kierunku.

*Livet *z nie dowierzaniem pokręciła głową, jednak nic nie mówiąc podążyła po cichu za chłopakiem. Do jej uszu dolatywały słowa rozmowy, z zaciekawieniem zaczęła zwracać uwagę na jej treść. Na początku głównym tematem były kobiece wdzięki Livet i porównywanie jej z wiejskimi dziewczętami - było jasne, że *wyrostki *mają mało doświadczenia z kobietami i w obliczu nocnej schadzki liczą na bóg wie co. Im dłużej jednak szukali Igona, tym bardziej niespokojni się stawali.
- Eeej... a jak z ruin wyskoczy na nas jakiś upiór? - podjął niepewnie głos pierwszego.
- No co ty! Wierzysz w te bajki dla obcych? Przecie to po to, by włości Barona omijali wymyślone, a nie że prawda. Nie pamiętasz, że za jego
życia ani pół upiora tu nie było? Szczyl byłeś, ale chyba nie głuchy?
- Sam żeś był szczyl! Tylkoś rok starszy ode mnie. Że bujdy to wiem, ale... ale w końcu coś teraz ludzi zżera, nie?
- Kto tam wie... może Baron wrócił albo oszalał? W końcu nikt tego nie sprawdzał. Starzy traktują ruiny jak świętość czy grobowiec. Poza tym ten nowy kapłan durny jakiś, nic nie robi ino tyłkiem w kaplicy trzęsie i modły odprawia, wyjść się boi nawet za palisadę. A do rannych to już w ogóle - co on myśli, że kto skoczy na niego w środku wsi?
- Niby tak... Starzy ruszać nie dają, ale tera jak co i rusz ktoś ginie, to chyba zdanie zmienią, nie? Drzewiej tak nie bywało, a teraz nie tylko strach po zmroku nos za drzwi wyściubić, ale i w pochmurny dzień w las iść. Eeeej... wracajmy już. Igona nie ma tu, pewnie na siano poszedł; głupi nie jest....
- Jak na siano, tera wszystko zajęte. Do lasu, na pewno do lasu! Nastaw ucha, może go usłyszymy bo zawsze sapie jak miech kowalski jak już dziewce wsadzi - obaj umilkli, nasłuchując.

Livet nachyliła się w kierunku ucha Mala i szepnęła mu cichutko: - Sapnij im w ucho... może zwieją... - po czym odskoczyła cicho od niego. *Mal *słysząc trzask jaki wydała z siebie pękająca pod nogą odskakującej wampirzycy gałąź stracił chęć do jakichkolwiek żartów. - Ciii - machnął ręką i zamarł w bezruchu oczekując na reakcję chłopców.

Tamci najwyraźniej nie usłyszeli kroków wampirów; sami mistrzami w skradaniu także nie byli. Zapewne sapiący Igon nie usłyszałby ich podchodów... Igon jednak nie sapał, a dzieciaki były coraz bliżej miejsca jego nienaturalnego snu. Tylko kilkanaście kroków dzieliło ich od oświetlonej blaskiem księżyca polanki - a raczej od ujrzenia chłopaka, który leżąc pośrodku prezentował się bez mała jak śpiący elf. Nieco przybrudzony elf. Livet nie czekała już ani chwili, wiedziała, że jeszcze kilka kroków a ukaże się polanka, na której zostawiła “śpiącego” chłopaka. Przymknęła oczy i zamieniając się w nietoperza wzbiła się w powietrze kierując w stronę chłopców. Lecąc nisko musnęła jednego z nich w głowę skrzydłem i przeleciała jeszcze raz nad nimi czekając na ich reakcje.

- Aaaaaaa!!!!! - rozdarł się *młodszy, a echo jego krzyku poniosło się po lesie. - Coś mnie dotknęło, coś mnie dotknęło!!!!
- Nie drzyj się, durny! Pewnie zaczepiłeś o gałąź! - próbował mitygować go *starszy*, rozglądając się niepewnie.
Dziewczyna nie czekała aż ją zauważą , skorzystała z tego, ze się zatrzymali i szukając sprawcy zamieszania. Poleciała na polankę i przybierając swoją postać położyła się koło “śpiącego” chłopaka. Pośpiesznie zsunęła bluzkę z ramion, zadarła lekko spódnicę i ułożyła mu głowę na piersi. Tak jakby właśnie skończyli swe miłosne zmagania. Otoczyła jego ramieniem swoją kibić. “Mam nadzieję, że będą chcieli tylko po obserwować i Mal coś wymyśli, bo jak nie...”
 
Sayane jest offline