Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2010, 14:52   #6
Nathias
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany

Biegli ile sił w nogach. Zatrzymali się dopiero po dobrych kilkuset metrach. Zdyszani popatrzyli za siebie. Pusto. Nikogo nie było. Co jak co, ale takiego komitetu powitalnego się nie spodziewali. Ale przynajmniej zdobyli to po co przybyli. Tomas szybko pogrzebał w swoich tobołkach i wyciągnął zwój, którzy miał ich przenieść do pracowni Althariasa. Pomimo, że Sinthel nie był zbyt wyczulony na działanie magii Splotu, tym razem wyraźnie poczuł zawirowania mocy. Zaklęcie poderwało cała grupę, powodując bardzo nieprzyjemne zwroty głowy i żołądka. Chwilę później wylądowali...

Elf potrzebował chwilkę, by dojść do siebie. Gdy jego zmysły odzyskały pełną sprawność dostrzegł ruch pomiędzy zaroślami. Bez namysłu sięgnął za plecy. Koniuszkami palców musnął lotkę strzały, chwycił ją i błyskawicznym ruchem założył na cięciwę. Naciągnąć już jej jednak nie zdążył. Z lasy wyłoniło się niewielkie komando elfów z wycelowanymi w nich łukami i podniesionymi ostrzami. Nie, lepiej było ich nie prowokować. Sinthel przeciągnął tylko dwoma palcami po lotkach strzały założonej na swym łuku, wyprostował się i zrzucił kaptur na plecy.

Widok musiał być dla komanda co najmniej ciekawy. Bowiem w grupie, którą przyłapali, stało dwóch identycznych mężczyzn. Elfów. Różnili się tylko wyposażeniem, oraz tym, że jeden z nich miał na oku bliznę. Poza tymi dwoma szczegółami nikt nie byłby w stanie ich odróżnić. Sinthel spojrzał ukradkiem na brata. Ten był gotowy do ataku.

Sinthel zdjął prawą dłoń ze strzały, przyłożył do piersi i delikatnie się skłonił
-Elen sila lumenn omentilmo*. Sami przed czartami ledwo uciekliśmy. - dopełnił wyjaśnienie ciemnowłosej elfki.

Gdy elf się wyprostował odrzucił płachtę płaszcza za plecy. Oczom wszystkich ukazał się pięknie zdobiony zielonym, liściastym motywem pancerz. Przy dłuższym wpatrywaniu się w niego, obserwator miał wrażenie, że jest on zrobiony z liści, co nie odbiegało to zbytnio od prawdy. Na ramionach miał skórzane ochraniacze. Na lewej ręce ochraniacz był gruby i solidny, chroniący przedramię przed pędzącą cięciwą łuku, natomiast prawy był większy, sięgający od łokcia do połowy zewnętrznej części nadgarstka. Resztę dopełniały skórzane wstawki pasa od kołczanu, w którym upakowany był olbrzymi pęk strzał, wysokie skórzane buty oraz szary płaszcz zdobiony bardzo subtelnym, ledwo widocznym haftem w kształcie liści. Przy pasie przymocowany luźno długi miecz, a w dłoni misternie rzeźbiony długi łuk. Kaptur przykryty burzą czarnych włosów, był niemal niewidoczny. Mimo tego jasna twarz mocno kontrastowała z ciemnymi włosami elfa, a twarz była pogodna, pomimo poważnej miny i sytuacji.

__________________________
*Niech gwiazdy oświetlają godzinę naszego spotkania (tłum. z elfickiego)
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline