Rycerskie obyczaje
Berenger, pan na włościach i jeden z ostatnich żyjących potomków Jeana d’Arvill, czołgał się przez paprocie modląc się do Panienki, by dane mu było ujść cało. Zmrok jaki powoli zapadał nad gęstwiną leśną zdawał się mu sprzyjać, lecz on wolał nie cieszyć się na wyrost.
Pod Twoją obronę uciekamy się,
święta Panienko,
naszymi prośbami racz nie gardzić
w potrzebach naszych,
ale od wszelakich złych przygód
racz nas zawsze wybawiać,
Panno chwalebna i błogosławiona.
O Pani nasza,
Orędowniczko nasza,
Pośredniczko nasza,
Pocieszycielko nasza.
Słowa modlitwy dudniły mu w głowie, lecz on wciąż rozpamiętywał zasadzkę w jaką wpadł ze swoimi ludźmi. Jak dał się podejść jak dziecko rzucając się na obóz du’Ponte i atakując jego „śpiących żołdaków”. Wciąż pamiętał bezmiar zdumienia Marcela, gdy bełt wystrzelony z zasadzki wbił mu się w pierś szkarłatem plamiąc szarą opończę. Pamiętał młodego, butnego osiłka, Gerlena, którego trzy bełty zmiotły z powierzchni tak, że nakrył się w biegu, w szarży, butami. Pamiętał też siebie, jak miast iść im w sukurs skrył się za wielkim pniem a zaraz później zsunął w bagno. Skrył się pośród tataraków i trzcin wybierając raczej topiel niźli śmierć z ręki du’Ponte. Bo, że zasadzka była dziełem Cedryka du’Ponte wiedział to od razu. Panienka jednak nad nim czuwała. Nie pozwoliła utonąć. Nie pozwoliła zginąć. Wyprowadziła go na suchy brzeg kilkadziesiąt kroków od zasadzki, gdzie wciąż trwała walka. Tu zaczął pełznąć wśród paproci modląc się do Niej o łaskę …. I nie zawiódł się…
- Kogo to oczy moje widzą! – słowa były wypowiedziane głośno a Berenger d’Arvill spojrzał w górę i ujrzał zimne oczy Alofsa, Łowczego du’Ponte. Mierząca mu pomiędzy oczy kusza zmuszała do posłuszeństwa. Stary rycerz w tej jednej chwili zrozumiał, że przegrał. Zrozumiał, że zawiódł swoich przodków dając kolejny przyczynek do chwały du’Ponte. I zrozumiał coś jeszcze. Że oto ostawił swe ziemie na pastwę losu. I na łaskę Panienki. Podobnie jak i niedojrzałego syna, ostatniego potomka rodu. Rodu, który wraz z nim mógł przestać istnieć… ================================
Oto i moja propozycja na wspólną,
dłuższą zabawę. Mamy zameczek, którym zarządzać będziecie Wy mili moi. Jako Rada i zaufani ludzie, ostatniego z rodu d’Arvill. D’Arvill w
Akwitanii. W
Bretonii. Gracze; nie więcej niż 4-5; wcielą się w rolę osób żyjących na zamku d’Arvill, których celem będzie odwrócić zły los od rodu. Oto kilka moich propozycji dotyczących możliwych wcieleń, choć niczego nie narzucam i z góry nie przesądzam:
- Dowódca zbrojnych
- Łowczy
- Champion
- Kanonik
- Pisarz
- Bakałarz
- Bard
- Wędrowny rycerz
- itd
Ogólnie Gracze stworzą osoby żyjące na zamku w d’Arvill, wyróżniające się z nielicznej w sumie w osadzie tłuszczy. Osoby które złączy jeden cel. Utrzymać osadę i ród, oraz odpłacić podłym du’Ponte za ich przeniewierstwa. Oddaję Wam w ręce d’Arville, którego los zależeć będzie niebawem od Was.
Jeśli chodzi o samą postać; jej
opis przesłany na PM/PW do mnie; to chciałbym by była umiarkowanie pełna. Zawierała
klasę, rasę, umiejętności, zdolności, cechy, schematy rozwinięć ekwipunek noszony przy sobie etc. Mam świadomość tego, że jako postacie żyjące w świecie gry, sól tej ziemi, macie tu swoją melinę a w niej tysiące drobiazgów, których nie sposób opisać w karcie ekwipunku a uzbierały się przez czas jaki tu przebywacie. Jednak co mamy "zwykle" przy sobie to mamy. Zważywszy, iż możecie zrobić standardowe
jedno rozwinięcie, oczywistym jest, że
gramy postaciami początkowymi, które wedle moich nadziei wraz z rozwojem i postępem sesji-kampanii się rozwiną.
Docelowo wylądujemy w Armoryce, ale do tego czasu jeszcze nieco wody w Reiku upłynie. Będzie można później porządzić a nie na łysola wyskoczyć z tym 1 rozwinięciem na Winnetou
Schemat karty widzę mniej więcej tak:
Imię:
Płeć:
Rasa:
Profesja:
Poprzednia profesja:
Znak Gwiezdny:
Pochodzenie:
Wiek:
Wzrost:
Waga:
Oczy:
Włosy:
Znaki szczególne:
Cechy WW US K Odp Zr Int SW Ogd
Cechy A Żyw S WT Sz Mag PO PP
Umiejętności:
Zdolności:
Ekwipunek:
Pancerz:
G:
K:
PR:
LR:
PN:
LN:
Sesja będzie rozgrywana w Bretonii w realiach
WFRP 2ed. Gracze chciałbym by stworzyli postacie dopasowane do klimatu WFRP, miejsca brutalnego i pełnego niebezpieczeństw. Oraz rozumiejącego "inność" Bretonii.
Warunkiem przyjęcia Gracza do sesji, będzie
dopasowanie się jego postaci do wizji świata gry. Jednym słowem im bardziej
spójna będzie
koncepcja wspólna, tym większa szansa zagrania. Kolejnym warunkiem będzie
jakość postaci i jej kompletność [zarys fabularny oraz mechanika]. A ostatnim
czas nadesłania.
Wszystko to w formie wiadomości PW przesłanej do mnie.
Nie narzucam ras czy klas bo Stary Świat to miejsce duże i pojemne, każdy się tu znaleźć może.
Jeśli chodzi o sposób prowadzenia i częstotliwości pisania, spieszę z wyjaśnieniem, że
prowadzę zabawę w formie opowieści, ale
testuję cechy BG na okoliczności zdarzeń sesyjnych, oraz tarć na linii Gracz – Gracz.
Częstotliwość postów wynosiła by mniej więcej
2 posty na tydzień i była by to częstotliwość również oczekiwana od Graczy.
Jednak warunek bezwzględny byłby taki, że Gracze ZAWSZE odpisują najdalej 24h po poście MG. Jeśli przyspieszymy wszyscy, postów będzie więcej, jeśli zwolnimy bo MNIE coś wypadnie lub ogarnie melancholia, to nie płaczcie, nie sumujcie się. Wrócę i ruszę z dawnym tempem i będę tego od Was oczekiwał. To zaleta bycia MG i mego tyranizującego podejścia do prowadzonych sesji.
Jestem tyranem, wiem. Trudno.
Liczba Graczy pożądana przeze mnie mieści się w przedziale minimum 3-6 osób. Jak się wysypie więcej, damy radę i zagospodarujemy, jak nie, to nie. Jako, że wyrażam się dosadnie a w swoich postach poruszam czasami kwestie wymagające odrobiny dojrzałości proszę by do sesji zgłaszały się osoby biorące na to poprawkę. Zatem nie płakać mi później, że cyt. „… Tata przeczytał i dał mi bana na forum”. Odesłać do mnie Tatę, chętnie podyskutuję, wskażę literaturę przez „L” duże, gdzie „kutasy” fruwają na lewo i prawo. Będziemy pisać bawiąc się słowem oraz cyzelując swój styl. Przyda się nam wszystkim. Brać na to poprawkę.
Rekrutację zakończę, jak zbiorę potrzebnych mi Graczy. Jednym słowem kto pierwszy ten lepszy.
To w sumie chyba tylko i aż tyle.
Czekam zatem.
P
B
.