Ravarath położyła delikatnie dłoń na ramieniu Salarina. Mithrilowa koszulka kolcza, chroniąca elfkę, zamigotała lekko.
- Jestem pewna, że zaraz dojdziemy do porozumienia. - powiedziała uspokajająco.
Kamień spadł jej z serca, gdy spostrzegła, że przbysze opuścili broń. Mogło zatem obejść się bez rozlewu krwi. Wystarczająco irytowało ją zachowanie tych z ich grupy, którzy najbardziej palili się do bitki. Skinęła lekko głową Avarionowi i powiodła za jego wzrokiem, gdy spojrzał na miecz, który znaleźli w ruinach. Ale skoro on nie miał nic do powiedzenia to i ona nie miała. Jasnym było, że wielu poszukiwaczy przybywało w te okolice w poszukiwaniu przeróżnych przedmiotów. Ona także czegoś szukała, ale miecz był jedynie częścią zadania.
- Szukamy tego, czego szukają wszyscy przybywający tutaj. - odpowiedziała uprzejmie.
Zapewne stojąca przed nimi grupa także miała zamiar zdobyć coś wartościowego w ruinach. Niemniej coś tu nie grało.
~ Patrole? ~ zapytała samą siebie ~ Co tu niby robią jakieś patrole?
~ Coś tu nie gra... ~ usłyszała potwierdzający jej przypuszczenia komentarz.
Z zaskoczeniem zdała sobie sprawę, że nie czuje jego obecności tak intensywnie jak zwykle. Głos także był jakiś osłabiony, jakby bardzo daleki. Potrząsnęła lekko głową.
- Mythal? - wyrwało jej się, nim zdążyła się powstrzymać - Przecież Mythal nie istnieje już od... dawna. - patrole patrolami, ale to dopiero było szokujące!
~ Tu naprawdę jest coś nie tak. Skąd oni się urwali? ~ usłyszała w głowie drwinę.
- Wasze miasto? Jakie miasto? Myth Drannor? Przecież to... - urwała - Nie, nie. To niemożliwe...
Ravarath miała już swoją teorię. Byli w ruinach. Trafili na czarty. Ucieczka. Zwój. Magia. Przeniesienie w przestrzeni. Nie od dziś wiadomo było, że zaklęcia oddziałujące na przestrzeń i czas mogły dziwnie działać. Ale czyżby...?
~ Zwariowałaś? Nigdy o czymś takim nie słyszałem. To niemożliwe...
A może jednak było możliwe.
- Ja przybywam z Evereski. To na zachód od Anauroch... - odezwała się słabym głosem, uważnie obserwując reakcje elfów i krasnoluda.
Otto niespokojnie przedreptał z jednego ramienia księżycowej - przez kark - na drugie. |