Mark vam Zee
Mark vam Zee, 29-letni spadkobierca nazwiska i majątku, znany birbant, hulaka, szaławiła, namiętnie przepuszczający (wzorem swych przodków) rodowy majątek. A raczej usiłujący przepuścić, bowiem bogactwa rodu vam Zee, z kopalniami szmaragdów związane, są legendarne. I niewyczerpane.
Jego kochanki liczono na dziesiątki, nie patrząc na to, że gdyby prawdą wszystkie te plotki były, to przez rok cały Mark z łoża nie mógłby wychodzić. Żaden też mąż czy kochanek zazdrosny nie zdołał go przyłapać na gorącym uczynku, co po równi przypisywano szczęściu szalonemu, jak i głupocie tych, którym rzekomo rogi przyprawił.
Za przepuszczone w jeden wieczór pieniądze niejedna rodzina zdołałaby przez rok się wyżywić. Choć przyznać trzeba było, że fortuna mu sprzyjała i znacznie częściej wygranym niż przegranym wieczór kończył.
Zawistni powiadali, że duszę Spowiednikowi zaprzedał, lub z demonem jakimś pakt zawarł, lecz czy to była prawda, tego nikt nie potrafił powiedzieć.
Mimo takiej reputacji stanowił jedną z najlepszych partii w Imperium, zatem polowano na niego zawzięcie, by go w sidła złapać i do małżeństwa zmusić. Choć zasadzki te łatwo omijał, to pewnie ich nadmiar sprawiał, że niekiedy od życia towarzyskiego uciekał, by na długie miesiące w swej posiadłości się zaszyć, gdzie nawet gości nie przyjmował.
Plotki głosiły, że wzorem Alvara pośledniejsze metale w złoto próbuje zamieniać, by bogactwa rodu jeszcze bardziej pomnożyć, albo też mikstury tworzy, które u kobiet powodzenie mu zapewniają.