Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2010, 14:39   #3
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mężczyzna, który zasiadł przy stole, w zasadzie nie wyróżniał się spośród tłumu kłębiącego się w gospodzie. Szczupły i niezbyt wysoki, przyodziany w modny, zdobiony srebrnymi lamówkami płaszcz, wyglądał na jednego z setek mieszkańców miasta. To, że na nogach miał buty wyraźnie elfickiej roboty, zaś uzbrojony był w rapier, również nie było niczym niezwykłym. Nie sposób było określić, czy jest złodziejaszkiem, bardem, czy zwykłym
Gdy Romualdo wychwalał uroki wybranki swego serca przez opaloną twarz Kenninga przewinął się lekki uśmiech. Trudno było określić - pobłażania, czy aprobaty.
Nic jednak nie powiedział, tylko przysłuchiwał się rozmowie.


Na wspomnienie przez łuskowatego młodzika o niewidzialności Gaccio machnął tylko ręką mówiąc:
- Każda brama miejska ma w sobie permanentną ścianę rozproszenia magii, czy coś w tym rodzaju...grunt, że każde zaklęcie które przez nią przechodzi, jest rozpraszane.
Była to pewne utrudnienie. Ale, zdaniem Kenninga, niezbyt wielkie.

- Uwiecznienie w utworze tak znamienitego twórcy - Kenning nawiązał do wcześniejszej wypowiedzi Gaccia - zaiste będzie dla nas nagrodą i zaszczytem, chociaż prawdę mówiąc wolałbym pozostać osobą nieznaną z nazwiska całemu światu.
Wolałby, by gniew osoby, której wykradziono ową panienkę, nie spadł bezpośrednio na niego. Poza tym nie dla sławy podejmował się różnych wyzwań. Coś takiego pozostawiał głupcom i idealistom.

- Skoro mamy się dowiedzieć o celu naszej wyprawy później, podczas jej trwania, to - jak rozumiem - jeden z was będzie nam towarzyszyć. Prawda, Gaspaccio? - pytający uniósł do ust kubek, napełniony - jak się okazało - winem dość podłej jakości. Co wcale nie wywołało wybuchu szczęścia, jako że Kenning wolał lepsze trunki niż byle sikacz, chrzczony na dodatek wodą. Może piwo było lepsze, zgodnie z tym, co głosił szyld? - Kening. Kenning Laverna - przedstawił się nieco po niewczasie.
- Jaki jeden, obaj! - Gaccio wyszczerzył zęby w uśmiechu, obejmując przyjacielsko półelfa.
Ten prosty, szorstki nieco gest dziwne sprawił wrażenie skierowany ku otoczonemu wonnościami i jedwabiami poety. Ale został doceniony. Poeta powiem uśmiechnął się najpierw do wojownika, a później do całego, otaczającego go, świata
- Prawdziwy bohater powinien osobiście ratować miłość swego życia – powiedział z przekonaniem, a jego oczy pełne były błyszczącej, ckliwej, lekko wilgotnej miłości, która – jeszcze moment – a spłynęłaby srebrzystymi strumieniami po jego gładkich policzkach.

Poeta na wyprawie? Czy ten nieco zniewieściały osobnik nie będzie tylko i wyłącznie dodatkowym kłopotem? Za to wiadomo od razu, skąd wzięło się pytanie o możliwość ominięcia owych straży, które nie mają przepuścić pana poety. To jednak nie powinno sprawiać zbyt wielkich trudności.
- Niewidzialność nie jest konieczna - powiedział cicho, uwzględniając fakt, że wokół było obcych uszu pod dostatkiem. - Nie ma miasta, z którego nie można by się wydostać inną drogą, niż przez bramę. Wystarczy odrobinę znajomości, szczególnie gdy chodzi o przeszmuglowanie jednej tylko osobę. Wszak ciebie, Gaspaccio, nie dotyczy ten areszt domowy, czy raczej miejski, zatem możesz minąć strażników bez problemów.
- Jeśli to nie wchodzi w grę
- mówił dalej Kenning - zawsze istnieje możliwość przebrania się. Z pewnością nikt nie zatrzyma brodatego najemnika albo zgrabnej i urodziwej niewiasty.
 
Kerm jest offline