Wątek: Cena Życia II
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2010, 22:34   #26
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Liberty nie pamiętała kiedy weszła w najbliższy korytarze między wysokimi regałami, ciągnąc za sobą potulnego Misia. Byle zniknąć z oczu żołnierzowi. Byle tylko nie doszedł do wniosku żeby sprawdzić ich niepozornego towarzysza. Niepotrzebny kolejny trup i za dużo hałasu. Nie sądziła że pójdzie im tak gładko. Nie warto było wystawiać na cierpliwość towarzyszącego im szczęścia. Musiała oczywiście z wszystkich działów ogromnej hali magazynowej trafić dokładnie na dział chemiczny. Chwyciła najbliższy pusty wózek transportowy i pospiesznie przebiegła wzrokiem listę Marie. Ładowała to co miała w zasięgu wzroku, bardziej trudno dostępne miejsca zostawiając Jemu. Nawet nie wiedziała jak miał na imię. Teraz i tak nie miałaby sił by zapytać. Mieszanka zapachów nie odurzyła jej od razu, dopiero po chwili poczuła jak gardło zaciska jej się mocno nie pozwalając powietrzu przedostać się do płuc, a z oczu popłynęły łzy.
Wstrzymując oddech jak najszybciej przecisnęła się w kierunku rampy i wolnej od alergenów przestrzeni.
Zaczerpnęła ożywczy haust powietrza.
- Dokończ z chemią – wcisnęła kartkę w dłoń sunącego niczym cień misia. Popatrzył na nią z dziwnym wyrazem twarzy i cofnął rękę jakby go sparzyła. Poszedł jednak z powrotem.
Liberty ochłonęła na tyle by przytomnie rozejrzeć się po wnętrzu. Potrzebowali jeszcze naczyń i sprzętów. Po to mogła udać się bez obaw. Nie miały zapachów.
Wyszli tylną rampą tak jak weszli. Nikt nie zapytał o niezapłacone rachunki. Co znaczyło kilkaset dolarów w porównaniu z życiem? Komu niedługo przydadzą się papierowe pieniądze i konta w banku? Jeśli wirus postępować będzie dalej w takim samym tempie jedynie handel wymienny będzie miał jakiś sens. Jeśli w ogóle będzie z kim handlować...
Pomyślała o dwójce ludzi, którzy padli niczym ścięci gdy tylko zawartość strzykawki trafiła do krwiobiegu. Nie pamiętała by oni padli po szczepionce Marie...
Łatwe usprawiedliwienie...
Czyste sumienie...
Zaśmiałaby się ironicznie gdyby nie mięśnie twarzy, które jakoś dziwnie stężały w grymasie nijakości. Maska na twarz. Taka odwrotność pieprzonej Krainy uśmiechu:
„... Uśmiech na ustach na dobre i złe, nikt nie odgadnie, że prawdy są dwie - inna dla siebie i dla świata... lecz obojętna twarz nie zdradzi, o nie...”
Dupa tam zdradzi czy nie! Nie była w stanie się uśmiechać. Spokój. Spokój. Tylko on może nas uratować. Oddychaj głęboko. Wciągaj powietrze by przeżyć. Przecież wirus w eterze już Cię nie dosięgnie. Masz pieprzoną odporność na gada z powietrza! Zabijaj więc i kradnij, bierz co w łapy ci wpadnie, bo prawda jest jedna: Człowiek to zwierzę które zrobi wszystko by przeżyć jeszcze jeden zasmarkany dzień w zafajdanym świecie. Wrzuciła towar do samochodu i usiadła z powrotem za kierownicą. Chciała wrócić do Dorothy. Tylko siostra i dzieci dawały jej poczucie normalności i sensu. Bez nich nie miała by celu, nie miałaby po co żyć. Dla nich mogła wszystko. Już zabiła i ukradła, wolała nie myśleć na zapas co może być dalej.

Nie weszła do apteki. Tym razem Thompson załatwił sprawę. Nie chciała wiedzieć czy kobieta była jeszcze żywa, gdy Daniel wychodził ostatni wsuwając coś pospiesznie do kieszeni.
Potem ominęła łukiem trupy na jezdni. Zatrzymywanie się i sprawdzanie czy żyją mogłoby się okazać zbyt niebezpieczne. A może już byli nie-martwi?
Dopiero potem pomyślała o paliwie...
Cholera. Na ile jeszcze starczy im ropy? Sprawdziła poziom w Land Roverze. Połowa baku...
Tankowanie w Darrington i tak byłoby zbyt niebezpieczne. Był jeszcze zapas w kanistrach. Może trzeba było porzucić Hummera? Może lepiej czarną terenówkę? Pomyślą o tym na miejscu. Wóz Umbrelli był kuloodporny, a to była duża zaleta. Hummer był tylko wspomnieniem po innym lepszym życiu. Nie warto było trzymać się wspomnień od tego jeszcze szybciej można było zwariować... oczywiście jeśli nadal była przy zdrowych zmysłach, co coraz częściej poddawała w wątpliwość.

Tylko przelotnie popatrzyła na stojących przed domem lekarza ludzi. Wiadomość w wojskowym radiu zelektryzowała wszystkich. Byli zwierzyną łowną, a łowy właśnie się zaczęły. Pobiegła na piętro gdzie według słów byłego naukowca Umbrelli znajdowała się jej rodzina. Gdy ich zobaczyła poczuła jak serce znowu wraca do normy. Nawet nie czuła że od rana biło jak szalone. Jeśli to prawda że każde uderzenie skraca nam kolejne chwile życia, że mamy ich tylko jakiś określony limit... to od wczoraj przeleciało jej pewnie dobrych kilka lat życia. Czy jednak w świecie, w którym przeżycie kolejnego dnia było cudem, zastanawianie się nad stratą lat miało jakiś sens?
- Ten murzyn dał się zaszczepić wojsku – Nathan od razu przekazał przyjaciółce to co uznał za najważniejsze.
- Afroamerykanin – wtrąciła Dorothy nie odrywając się od zawijania kanapek z szynka w kawałki foli i układania ich w zgrabne stosiki.
- Daj spokój Dotti. Świat się wali a ty bawisz się w polityczną poprawność? - Liberty wzięła kanapkę i wgryzła się w nią zachłannie. Nie miała pojęcia że jest taka głodna.
- Jeśli zapomnimy że jesteśmy ludźmi staniemy się zwierzętami.
Kęs, który przełykała utknął jej w gardle. Libby rozkasłala się próbując usunąć go z krtani. Przez oczy przeleciały jej niczym migawki z niemego filmu wydarzenia dzisiejszego ranka. Uderzenie w plecy pomogło jej drugi raz w ciągu godziny odzyskać oddech.
- Musimy się zbierać – powiedziała opanowanym już głosem – pościg za Marie jest na naszym tropie.
Nie chciała widzieć paniki w oczach siostry. Wyszła pośpiesznie by porozmawiać z biologiczką. Miała kilka bardzo istotnych pytań...

... a więc wyników badań nie dostaniemy przed wyjazdem? Może powinniśmy go zabrać, ale związanego i zakneblowanego?
- To nie będzie konieczne
– kobieta pokręciła głową - Jeśli ktoś nie ukrywa objawów to wszystko zaczyna się gorączką i poceniem. Jeśli ukrywa, to po kilku godzinach można zauważyć drżenie, które zaczyna się nasilać. Na godzinę przed przemianą już naprawdę trudno nie dostrzec objawów zakażenia. Oczywiście pod warunkiem, że obiekt jest cały czas obserwowany.

Liberty skinęła głową i wyszła na zewnątrz. Zmierzyła wzrokiem siedzący przy stoliku „obiekt”.
Potem podeszła do Thompsona i powtórzyła mu to czego się dowiedziała. Na końcu dodała:
- Pojadę z Nathanem swoim Hummerem i zabiorę większość towaru będzie stanowił bufor przed strzałami od tyłu. Pozostałe są kuloodporne... Dorothy, dzieci i Whita zmieścimy się w terenówce Umbrelli. Niech może Marie go prowadzi. Mam nadzieję że tym razem pójdzie jej lepiej – skrzywiła się na wspomnienie ostatniego spotkania z samochodem prowadzonym przez panią Boven. Nachyliła się bliżej detektywa i powiedziała na tyle cicho by zainteresowany jej nie usłyszał - Ten zaszczepiony... jeśli mamy go zabrać i nie wiązać... jakiś mężczyzna z bronią powinien go mieć cały czas na oku.
 
__________________
The lady in red is dancing in me.

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 13-10-2010 o 00:07.
Eleanor jest offline