Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2010, 00:19   #9
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Marina pozwoliła golemowi pomóc jej wstać. Widziała ich w swoim życiu kilku, jeden pracował nawet jakiś czas w kuźni jej .. przyjaciela Eskrila. Odpowiednia traktowani mogli stać się oddanym sprzymierzeńcami.
- Dziękuję – uśmiechnęła się odruchowo (choć jak podejrzewała, było mu to obojętne) - i wstając dotknęła go w sposób, który podobno sprawiał im przyjemność. W ciągu swojego dwudziestoletniego życia nie miała tego nigdy wcześniej okazji sprawdzić.

- Marina - przedstawiła się - Poza czarną magią nie widziałam nic dziwnego... - odpowiedziała Ilgramowi.

Baalord pojawił się znikąd, zauważyła jego poruszenie. Oraz swoje, spowodowane jego obecnością.
- A teraz słuchajcie. Wyruszycie, by odnaleźć Durratgha.
Imię nie było jej obce, w domu maga rozmawiało się o smokach. Zdziwiła się raczej, że ten stwór jeszcze żyje. Słuchając dalej słów Baalorda coraz szerzej otwierała oczy. Zamierzał ich potraktować jak bandę najemnych pachołków! Nawet nie najemnych, nie wspomniał o zapłacie. Ach tak – przypomniała sobie nagle – nieśmiertelność… i natychmiast pojawił się pokusa, żeby sprawdzić…
- Tu są wasze rzeczy, plecaki na nie i torby z prowiantem oraz niezbędnymi rzeczami. Bierzcie co chcecie i idźcie.
Zabrała swój sztylet, woreczek ze złotem, ziołami i niebieskim kamieniem ciągle miała przytłoczony do pasa ściskającego tunikę. Wybrała jeden z plecaków, sprawdziła, czy w środku jest woda i przewiesiła go przez ramię.
Jednocześnie obserwował kątem oka swoich towarzyszy.

Słodka blondyneczka, panienka z dworu - przejechała wzrokiem po jej sukience – nie raz pomagała takim pozbywać się niechcianych pamiątek pozostawionych przez nieostrożnych kochanków.. przerażona, ewidentnie nie pojmująca całej sytuacji.
Półelf - ciekawe, czy kobieta wybrała elfa za ojca dziecka, czy została do tego przymuszona.. różne słuchy chodziły.
Ten drugi… trudniej było go rozpoznać na pierwszy rzut oka, ale miała doświadczenie. Wampir, bez dwóch zdań, choć tez oczywiście z domieszką innej krwi. To zawsze utrudniało sprawę, nie wiadomo, czego można się było spodziewać po mieszańcach.
No i golem. Z tymi przynajmniej wiadomo co i jak. A to pewnie jego Lizzy - pomyślała patrząc na wielki młot.

- Co za dziwna mieszanina – pomyślała; chwile potem magia porwała ich i przerzuciła w ciemny korytarz. Ruszyła w dół, kiedy panienka odezwała się
- Hmm... Jak myślicie, co jest w tych bocznych korytarzach? Co tam tak błyszczy?
- Złoto, oczywiście
– odpowiedziała Marina bez chwili zastanowienia, uśmiechając się do dziewczyny – złoto, szlachetne kamienie, naszyjniki.. wszystko, o czym mogłabyś tylko zamarzyć. Krasnoludzka robota, moim zdaniem – zwykle znajduje się je w takich miejscach. Czeka na Ciebie. Nic się nie stanie, jak odejdziesz na chwile i zabierzesz trochę dla siebie…
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 16-10-2010 o 00:33. Powód: zapomniałam się przedstawic ;)
kanna jest offline