Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2010, 09:12   #2
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny


Miles siedział w pokoju w akademii, zastanawiał się dlaczego jego koledzy tak przeżywają nadchodzące ogłoszenie wyników ostatnich egzaminów na akademii. Oczywiście od tego zależało, jak dobry przydział dostaną, ale egzaminy już minęły, i jakiekolwiek martwienie się nie miało sensu, bo już wyniku nie zmieni. Co prawda Miles był pewny, że znajdzie się w pierwszej dziesiątce, pozycja i tak nie była już istotna, o ile Miles dobrze zrozumiał, ci który znajdują się w czołówce, mogą liczyć na przydziały na dużych prestiżowych statkach, a to ciągnie za sobą szybkie awanse. To czy ktoś był najlepszy, czy też piąty nie miało już takiego znaczenia.

Rozległ się dźwięk dzwonka ustawiony na odgłos pukania.
- Proszę - Miles odwrócił się w fotelu w stronę drzwi, a kiedy zobaczył mundur kapitana wstał i zasalutował.
- Kadecie! Za kwadrans w sali D4 w budynku głównym. Wykonać! - Zupełnie nie czekając na potwierdzenie odwrócił się i wyszedł.
To było co najmniej dziwne zachowanie, i o ile Miles wiedział nietypowe dla akademii. Oczywiście mogła to być kolejna próba jego upokorzenia, kilka razy spotkał się w akademii z studentami, którzy nazywali go maszyną i robili głupie kawały, ale od dawna już coś takiego się nie zdarzało. Możliwe, że to miała być ostatnia próba, z drugiej strony w jego drzwiach stał kapitan, a studentom nie udało by się namówić kapitana do wzięcia udziału w żartach.

15 minut po wizycie kapitana stawił się w sali D4, było tam kilkunastu kadetów, i vice admirał Edwards dowódca akademii. Edwards przemówił do nich, a Miles wyłowił kilka informacji, które uznał za cenne. Naturalnie zapamiętał całą przemowę, słowo w słowo, ale istotne było kilka faktów. Po pierwsze klauzura tajności, po drugie to, że ich papiery zostały zatwierdzone, i nie są już kadetami, ale też żaden z nich nie dostał przydziału, po trzecie NXT-1 Starlight nie było w rejestrach, co znaczyło iż a)nie był testowany przez najlepszych inżynierów i konstruktorów, bo jeśli jest tak tajny i nielegalny to pracowali przy nim ludzie o których nie jest głośno. Prace najlepszych inżynierów były śledzone przez wielu studentów, i b)łamie to regulacje floty, po czwarte flota wymaga od nich złamania prawa federacji, sama admiralicja już to zrobiła, i teraz wymaga od nich tego samego, a przecież tuż przed egzaminami składali przysięgę aby strzec i bronić praw federacji.
Miles pomyślał, że to może być jeden z testów, czy faktycznie potrafią przestrzegać praw federacji. Z drugiej strony nigdy nie słyszał o takim sposobie egzaminowania, na pewno kandydatów, których dopuszczają do takiego testu informują o tym, że mają go nie zdradzać, ale przez lata akademii na pewno by część informacji wyciekła.

Edwards skończył i wyszedł z sali na koniec informując, że on od siebie daje im możliwość rezygnacji z misji. W jego przypadku doktor Avdiejev nic nie wymyśli, ale sam Edwards mógłby coś wymyślić. Miles ruszył za nim i dogonił go po chwili.
- Komendancie - zasalutował - czy mógłbym o coś zapytać? -
Komendant skinął głową zatrzymując się na pustym korytarzu i popatrzył na Milsa. Byli niemal równego wzrostu, choć Miles miał ciało atlety, a Edwards byłego zapaśnika, no i wygląd Milsa wskazywał, że ma około 30 lat, a Edwards wyglądał, na co najmniej 60 lat.
- Sir, mam wrażenie, że ta misja jest testem naszego charakteru, to co robi flota, według tego rozkazu, to zdrada federacji, i skoro złożyliśmy przysięgę, i ukończyliśmy akademię, naszym obowiązkiem powinno być powiadomienie federacji o tym statku... - Komendant wciął się mu w zdanie.
- Sam musisz to rozgryźć. Mi się to nie podoba, ale odkąd złożyłeś przysięgę jesteś członkiem Gwiezdnej Floty, jesteś żołnierzem, który dostał rozkaz. Czy to dobry rozkaz to już musisz rozgryźć sam. Czy kiedy żołnierz odmawia wykonania złego rozkazu, to sam nie jest buntownikiem? - odwrócił się i odszedł, a Miles stał na korytarzu i patrzył za odchodzącym komendantem.

Żołnierz, który nie wykonuje rozkazu jest buntownikiem, ale żołnierz odmawiający wykonania złego rozkazu, może w ten sposób wiele ocalić. Choć w tym przypadku, kiedy wyjdzie na jaw, że flota złamała postanowienia federacji, i porozumienia z klingonami, może dojść do nowej wojny. Może flota, chce ukryć statek, aby nie dopuścić do wojny. Być może prace nad nim zostaną wstrzymane.
Zdrada, kłamstwa, podstępy i inne tego typu były dla Milsa obce, nie pojmował dlaczego ludzie i inne rasy tak postępują. Podjął decyzję i ruszył do lądowiska 19, na miejscu zobaczył już kilku byłych kadetów, podszedł do terminalu umieszczonego na ścianie i łącząc się z swoim komputerem z pokoju akademii opisał swoje powody wyruszenia na tą misję. Nie podał jak, ani przez kogo dowiedział się o misji, na czym ma polegać, właściwie napisał tylko, że postanowił ruszyć, mając nadzieję, że dzięki czynom jego i reszty załogi, nie dojdzie do wybuchu nowej wojny z klingonami, zabezpieczył swoje dane, a następnie ruszył w stronę promu, kiedy był już w środku rozejrzał się, ale nie było tam nikogo, usiadł za sterami i sprawdził wszystkie systemy. Uznał, że jako pilot kadry reprezentacyjnej akademii, może ze spokojem uznać iż nadaje się do zostania tymczasowo pilotem, choć to nie ta funkcja była jego celem. Marzył o stanowisku pierwszego oficera, na okręcie klasy Galaxy, lub nawet Sovereign. Następnie kiedy dokładnie mijało pół godziny od zakończenia przemowy komendanta, wyszedł z kokpitu i stanął w wejściu do promu, licząc że pojawi się Edwards, aby wydać im ostatnie rozkazy. W przypadku jego braku, zamierzał po 5 minutach wydać rozkaz odlotu, i ruszyć, choćby w pojedynkę, gdyby reszta nie chciała wejść na pokład.
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 02-11-2010 o 10:24.
deMaus jest offline