Markus Goetz ~ Milczki jebane. Gówniarzeria cholerna. Siedzi taki szczyl jeden z drugim, miny stroją, a robić ni ma komu ~ pomyślał z niechęcią, obserwując towarzystwo. ~ Żeby przynajmniej co powiedzieli, a ci ani be, ani me. ~
Rozważania o stanie i wartości przygodnych towarzyszy przerwał bełt, który wybiwszy okno, przebił posługacza.
Markus błyskawicznie zanurkował pod stół, chwytając leżacy na ławie pas z falcjonem. Na czworakach wylazł spod mebla, roztrącając nogi tych, którzy jeszcze siedzieli.
Wypełzł z alkierza, kierując się w stronę filara, za którym schował się ten, który przedstawił się jako Konrad. - Widziałeś coś? - warknął, nie podnosząc się z klęczek. Zapiął za to na biodrach pas z bronią. - To ten chuj, co wyszedł? |