Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2010, 02:38   #1
Nemo
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
[DnD 3.5] A żeby troll grzmotnął dyplomacje!

Miasto, które wyrosło niedaleko wejścia do Ruin, tętniło życiem. Było
to miejsce unikatowe; praktycznie każdy, kto pewnym krokiem przemierzał tutejsze ulice, posiadał nadzwyczajne zdolności, odróżniające go od szarych mas pracujących na wsi. Bohaterowie na codzień zajęci zwalczaniem potworów mogli spotkać się w karczmie prowadzonej przez rezolutnego krasnoludzkiego czarownika, pijąc trunki sprowadzane ze wszystkich stron świata, doprawiane najbardziej egzotycznymi, imperialnymi przyprawami. Na wyciągnięcie ręki znajdowały się stragany z podrzędnymi akcesoriami i miksturami magicznymi, spełniające potrzeby co biedniejszych herosów. Ci bogatsi zaś, mogli dumnie wejść do licznych sklepów z poważniejszymi, potężniejszymi przedmiotami, gdzie chciwi sprzedawcy radośnie liczyli zarobione monety w każdej wolnej chwili. Co bardziej obrotni poszukiwacze przygód krążyli niedaleko co bardziej obleganych placówek, takich jak chociażby punkty lecznicze, mając nadzieje na znalezienie kompanii do kolejnej wyprawy wgłąb Ruin. Bo razem nie tylko weselej, ale i bezpieczniej. Co z tego, że trzeba się dzielić, skoro wyniesie się więcej, a głowę zachowa się na karku! Poza tym, wielkie nacje chętniej najmowały grupy liczne niż nieliczne. A to właśnie oni byli pracodawcami najbardziej się tutaj liczącymi. Nieustanny wyścig w wykopywaniu kolejnych artefaktów, badaniu coraz to głębszych korytarzy, pozbywaniu się zamieszkałych tam potworów i rozbrajaniu śmiercionośnych pułapek sprawiał, iż tempo życia tutaj było ogromne. Każda sekunda stracona na sen równała się zmniejszeniu swoich zysków! I kto wie, może właśnie ktoś odkrywa przełomowego odkrycia, którego konsekwencje będą takie, iż dnia następnego nagle miasto zupełnie opustoszeje, bo nie będzie już czego tutaj szukać? Życie nad Ruinami toczyło się niecodziennie, zupełnie niecodziennie. Jednocześnie, ściągało ono do siebie przeróżne osobistości. Chociażby pannę Arię.

Panna Aria znajdowała się obecnie w stanie wielkiego spięcia i niepokoju. Nie pomagał nawet fakt, że jej włosami opiekowała się obecnie najulubieńsza z najulubieńszych służących. Wszystko przez to, że dzisiaj szykował się naprawdę wielki dzień, będący tylko prologiem do jeszcze większego dnia jutrzejszego.
Budynek, który hojnie opłacony mag postawił dla niej w przeciągu jednego dnia, był przytulny i bogato zdobiony. Gdy zobaczyła go po raz pierwszy, odniosła takie wrażenie, jakby konstrukcja ta znajdowała się tutaj od początku czasu. Naprawdę, wspaniałe były cudy czarnoksięstwa! Była niezmiernie zadowolona z tej inwestycji.
Co prawda kosztowało ją to wszystko sporo, ale perspektywa nadchodzących zysków rozjaśniała piękną twarzyczkę Arii szerokim uśmiechem. Postawiła sobie jasno określony cel i nie zamierzała opuścić Ruin, dopóki go nie zrealizuje. Z tego właśnie powodu, przygotowała sobie to temporalne miejsce zamieszkania jako małą twierdze, wyposażoną we wszelkie niezbędne do życia udogodnienia. Ach, jak chętnie skorzystałaby teraz ze swojego wielkiego łoża! Niestety, nie było na to czasu. Gdyby była tutaj sama, mogłaby robić co tylko przyszłoby jej do głowy. Ale sama być nie miała. Niedługo pojawić się mieli goście. I to jacy, a raczej-jakie! Wizyty Hildy, będącej znaną postacią pośród kordytów, się spodziewała i z lekkim zaciekawieniem zastanawiała się, jak ta słynna osobistość będzie się prezentowała w kontakcie twarzą w twarz. Prawdę mówiąc, liczyła na całkiem zabawne i żywiołowe eskapady w Ruinach, nie tylko z nią, ale również z najętą najemniczką, która dziś miała stawić się i przygotować do jutrzejszej wyprawy. Zaskoczeniem za to dla panny Arii była dopiero co zapowiedziana wizyta dostojnej damy z Imperium; właściwie, to wizja tych odwiedzin wywoływała w niej pewnego rodzaju niepokój, a nawet nieśmiałe przerażenie. Nie wypadało odmówić gościny tak ważnej osobie; Cesarstwo było bardzo drażliwe jeśli chodzi o okazywane im maniery. Z drugiej strony, sami nie zawsze byli lśniącymi przykładami sztuki kulturalnego postępowania, bo chociażby teraz! Biedna Aria została praktycznie postawiona przed faktem dokonanym. Co jeśli mistrz kucharski, na którego przybycie wciąż oczekiwała, nie zdąży w porę i nie będzie w stanie podać doskonałego dania, które zadowoli wyrafinowane podniebienie damy z cesarstwa? Pech, pech, prawdziwy pech.
Panna Aria westchnęła. Pozostawało jej jedynie czekać, az do drewnianych, zdobionych drzwi jej małej twierdzy zaczną pukać goście.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!
Nemo jest offline