Caroline spojrzała na mężczyzne i prztarła oczy chusteczką. Podała mu rękę gestem, by mógł ją pocałować i rzekła cicho z zewnętrznej duszy, która jako taka jeszcze była dostępna dla innych ludzi. - Bardzo Pan miły. Mam na imię Caroline Schatte i jestem pisarką, głównie piszę wiersze. Nie zdziwię się jeśli waszmość o mnie nie słyszał. To nic. Żadna gafa. - mówiła zapłakana, lecz starała się powstrzymywać łzy. Niestety na każde zamyślenie o Leonardzie od razu zbierało jej się na płacz. - Proszę niech Pan usiądzie obok mnie. Nie chcę teraz siedzieć tak samotnie. potrzebuję towarzystwa. - zaprosiła młodzieńca gestem ręki, by spoczął na ławce zrobionej z drzewa dębowego. Wzięła swoją małą torebeczkę i po chwili szperania wyjęła z niej małe lustereczko. Patrzyła długo na siebie i stwierdziła - Wyglądam koszmarnie! Wybacz Leonardo, mój drogi, że na twojej uroczystości wyglądam tak okropnie! - rzekła chowając lusterko do czarnej, skórzanej torebki, którą trzymała na kolanach. Nie wie dlaczego, ale przypomniało jej się jak ganiając Afflux'a po podwórku, bo ten ukradł jej szprotkę z blatu, rozdeptała małą żabkę...Jednak otrząsnęła się z tych dziwnych wspomnień jakie niegdyś miały miejsce i ostatni raz powiedziała - Aaa...jak pan się dziś czuję? Gorąco troche, prawda? -próbowała życzliwie się uśmiechnąć lecz nie zbyt wychodziło jej coś na siłę. I znów mała łezka spłynęła po jej policzku jeszcze nie wsiąkając w chustęczkę gdyż Caroline miała dosyć wycierania się i tak przesiąkniętą łzami chustką...
__________________ Discord podany w profilu |