Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2010, 16:18   #3
Whiter
 
Whiter's Avatar
 
Reputacja: 1 Whiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnie
-Gdzie to miało być - wycedził lekko rozjuszony woźnica stając co jakiś i rozglądając się - gdzie to jest ?! Dwa razy w prawo, potem koło kamienia w lewo, a potem miałem już to widzieć!

Dzień nie sprzyjał jego emocjom. Najpierw to, potem jeszcze lekkie braki w jego zapasach które szczelnie przechowywał na wozie. Nie, nie fajnie się dzieje. Przysiadł ciężko wzdychając. Przełożył lejce do lewej ręki, a prawą sięgnął po napoczęty już dzban z winem. Kiedy droga się dłuży, trza ją sobie osłodzić, co nie? Pociągnął sowity łyk, i tak dalej aż w końcu na drodze jego lekko przepity wzrok napotkał coś, co wyglądało jak cel jego podroży. Z daleka nie wyglądało to jak coś pośredniczącego miedzy strażnicą, a fortem. Dopiero z bliska okazało się być, bo ja wiem, zameczkiem?

-Flaffy, prowadzisz ! - nakazał koniu po prawej po czym siadł zasmucony. Wino się skończyło...

Kilka chwil później, nim on sam doszedł do tego czy butelka jest pusta, czy też pełna powietrza, kiedy podniósł wzrok przed jego oczami rozpościerał się mur.

-Wczuwam się w te klimaty - pijacko akcentując zsiadł z wozu. Nogi ugięły się pod nim jak z waty, więc chwile postał zanim one, jak i głowa nadążyły za wydarzeniami.

Teraz już baczniejszym wzrokiem ocenił mury, kamienie, wrota, możliwe warty na murach. Miał już swoje przygody kilka lat wstecz, i tym razem wolał wiedzieć sporo. Przynajmniej im więcej, tym lepiej. Czasami może to uratować nam zadek.
Poprawił sobie skórzana kurtkę, otrzepał skórzane spodnie z pyłów drogi, porem szmatą z wozy wyglancował sobie buty ostatniego krzyku mody. Tak, ta moda ostatnio bardzo krzyczała. Jego ubiór raczej nie wyglądał na kucharza, lecz bardziej na płatnego zabójce. Stylowa skórznia, buty wysoko postawione, kamizelka wykonana z jakiegoś tam materiału, ale dobrze się prezentującego, oj dobrze, no i dwa pierścienie po jednym na dłoń. W tych czasach nawet kucharz miał szalone przeżycia za modu. Kiedy wszystko zostało już chyba spełnione postąpił krok, potem następny, aż w końcu dotarł do drzwi w które zapukał.

-Przybył Alchard Ribendor, kucharz i mistrz tasaka ! -przedstawił się odźwiernemu po czym wraz z wozem wjechał na plac.
Zaczesał włosy w trochę mniejszy nieład, poprawił kurtkę raz jeszcze i podszedł do pani która już czekała nieopodal.
Długowłosy brunet, lat około trzydzieści o zielonych włosach szybkim krokiem podszedł do damy. Jego twarz może i niebyła urodziwa, wręcz przeciętna, ale wiedział co jak się ma i jak trzeba się zachowywać w odpowiednich chwilach i sytuacjach. Teraz tylko trzeba wybadać właścicielkę tego przybytku.



-Alchard Ribendor, kucharz i mistrz wszystkiego co ostre - skłonił się w pół - Postanowiłem odpowiedzieć na twe wezwanie, i zawitać do twego jakże majestatycznego dworu. Przywiozłem trochę orientalnego sera, jak i wino zza granic twej, a z mojej ojczyzny. Jako że jestem człowiekiem wszechstronnym, pałającym się różnymi dziedzinami życia - wskazał skromnie na miecz przy boku - mogę służyć radą, dłonią, i czym sobie pani zażyczy - uśmiechną się dwuznacznie.

Zawsze trzeba pamiętać, że nie ma się drugiej okazji by zrobić to pierwsze wrażenie.
 
__________________
"Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki"
Sztuka Wojny

Ostatnio edytowane przez Whiter : 03-11-2010 o 18:21.
Whiter jest offline