Słysząc słowa Caroline, najwyższy rangą z "oddziału" specjalnie przerwał swoją kłótnie z proboszczem- i już po chwili dziewka żałowała swej decyzji. Był to człowiek rosły, barczysty, a starość jego nie czyniła go zabawnym dziadkiem, lecz groźnym starcem- siwe, długie włosy spadały na jego ramiona, a między nimi, na klatce piersiowej wisiał ogromny, złoty krzyż. Winien nosić nakrycie głowy, lecz najwyraźniej wolał podróżować z gołą głową, co dodawało mu wiele powagi. - Wybacz, moje dziecko, ale to nie sprawy dla twego kobiecego umysłu i jakże urokliwej główki- powiedział stary inkwizytor, który mimo litościwego uśmiechu na twarzy, ciągle wyglądał strasznie- Miast wtykać swój mały nosek w sprawy kościelne, lepiej klęknij przed krzyżem i zmódl kilka modlitw za swego przyjaciela- to może być mu bardzo potrzebne...- skończył mężczyzna, poczym odwrócił się w kierunku proboszcza i zaczął mówić jakieś niezrozumiałe dla lekkoducha (jakim była artystka) słowa o "odpowiedzialności za grzechy przeciw inkwizycji!"
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |