Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2010, 12:49   #8
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Podczas krótkiego spaceru po imponującej twierdzy, mogła zauważyć wiele rzeczy. Kunsztownie wykonane ozdoby naścienne, obrazy i inne obiekty sztuki były w stanie poruszyć niemal każdego, bowiem reprezentowały naprawdę szeroką paletę stylów i technik. Może Hilda nie była wychowanką Kolegium Bardów, ale nawet ona mogła zauważyć, iż dzieła te pochodzą z najróżniejszych zakątków świata. Drewniana robota zawistnych elfów z Lasu Grotów, obraz namalowany przez jej przełożonego, a także figurka przedstawiającą piękną kobietę z dalekiego wschodu. Z detalami na tyle dopracowanymi, że co bardziej niewinne jednostki mogłyby spłonąć żywcem z zażenowania. Jednak Hilda od zawsze była bardziej zainteresowana innego rodzaju sztuką - sztuką bicia osób po głowie tak długo, aż z owej głowy wypadną wszelkie złe pomysły i intencje. Stąd jej wzrok bardziej przyciągał kroczący przed nią lokaj. Z pewnego powodu, przywoływał pannie Drachensang na myśl obraz świątynnego gwardzisty, który nigdy nie rzucał się specjalnie w oczy. Był ignorowany niemal przez wszystkich… a gdy druid-zamachowiec próbował wysadzić siebie i Kapłana Generała, element dekoracji ściął mu łeb nim tamten zdołał powiedzieć “jagody”.

Powiązanie między stąpającym przed nią lokajem i owym morderczym obrazem zdawało się być dosyć silne. Ostatecznie, po zdobyciu schodów wizualnie przypominających fantazyjny wodospad, pani Drachensang dotarła do swojego celu. Cel ten był obecnie zajęty przyjmowaniem nowej siły tnącej, na którą składały się dwie inne niewiasty, oraz kucharz. Prawica Korda pokręciła głową i fuknęła pod nosem jak rozdrażniony ryś. Luki w ochronie panny Arii były naprawdę rażące. Nawet najpotężniejsza na świecie magia nie mogła w pełni zastąpić odrobiny logicznego myślenia i zdrowej dawki paranoi. Czy ktoś wylegitymował tych ludzi przed wejściem? Czy ktoś raczył chociażby sprawdzić ich tożsamość i upewnić się, że faktycznie są osobami za które się podają? Równie dobrze mogła właśnie…

Stojąc przy reszcie nowoprzybyłych podróżników, Hilda ostro pociągnęła nosem, zupełnie jakby właśnie wyczuła jakiś ohydny fetor. Jej oczy, niczym dwie złote piki, natychmiast skierowały się w stronę Qiūfēng zhī gē. Niepozorna, porcelanowa dziewuszka z Cesarstwa skrzyła się namacalną aurą zła. Jakby władcze, przepełnione butą monologowanie nie było wystarczającą podpowiedzią co do jej nastawienia względem reszty świata. W normalnych warunkach sytuacja zostałaby rozwiązana szybko, przez zwyczajną aplikację siły i usunięcie osoby nieporządnej z budowli. Jednak obecne okoliczności zmusiły krwawą pannę do wzięcia pod uwagę potencjalnych konsekwencji. Wejście w fizyczną konfrontację bez wcześniejszej prowokacji mogło skończyć się katastrofą dyplomatyczną. Trzeba było więc poczekać aż napatoczy się jakaś dobra wymówka.

- Hilda Drachensang, Prawica Korda. Przybywam na polecenie Rady Rządzącej Inkwizytorów. Stolica rozpatrzyła pani prośbę pozytywnie, pani Ario. Wobec czego, podczas mojego pobytu, dołożę wszelkich starań aby chronić pani zdrowie i życie.
Formalnie i rzeczowo przedstawiła się zarówno gospodyni, jak i wszystkim wokoło. W przeciwieństwie do nich, ona nie miała niczego do ukrycia. Nie zdążyła niestety powiedzieć już nic więcej, bo oto kucharz zdecydował się na podanie posiłku. Gulasz. Dość mało wyrafinowana potrawa jak na tak bogate domostwo… a skoro już o tym mowa, w owym kuchciku także było coś dziwnego. Co prawda nie emanował oślepiającą aurą zła, ale jego ruchy i manieryzmy sugerowały osobnika mogącego stanowić potencjalne zagrożenie. Kogoś kto zarabia na życie wbijaniem noża między czyjeś łopatki, a nie używaniem go do krojenia cebuli. Hilda szybko zrozumiała, że będzie musiała mieć na niego oko.

Jadła dość skromnie, dokładnie smakując każdy kęs pożywienia. Bezbłędnie posługiwała się łyżką i widelcem, nie ciamkała. Nawet nie siorbała, gdy zdecydowała się sięgnąć po kieliszek z winem. Zupełnie jakby chciała zagrać na nosie stereotypowi nieokrzesanego, dzikiego barbarzyńcy. W tym wszystkim popełniła jednak pojedynczą, kolosalnych wręcz rozmiarów gafę. Najwyraźniej z premedytacją. Jej lewa dłoń, przez całą długość trwania posiłku, pozostawała zaciśnięta na rękojeści miecza. Nie tylko dawała do zrozumienia pozostałym jedzącym, że nie darzy ich zaufaniem, ale również uświadamiała gospodynię, że następnym razem powinna lepiej przemyśleć to, kogo właściwie wpuszcza do swego domostwa. Krępująca sytuacja została chyba najmocniej odczuta przez Qiūfēng zhī gē, ponieważ gest dziewoi o krwawych włosach stanowił bezczelną parodię zwyczaju pochodzącego z jej stron.
- Pani Ario, po posiłku chciałabym zamienić kilka słów na osobności.
Beztroskie słowa Hildy przeleciały nad stołem niczym kula armatnia.
 
Highlander jest offline