Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2010, 19:37   #7
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Kiedy wybiła godzina wyznaczona przez komendanta Miles powiedział odwracając się w stronę Ta'nar i Ivara Bel'shira.
- Zakładam, że to wszyscy, o ile nikt nie rozmyślił się w ostatniej chwili, będziemy startować. - miała to być próba żartu i rozładowania napięcia, jednak nawet Miles zauważył, że wypowiedziana w taki sposób jak to zrobił nie spełni swojej funkcji, niestety dowiedział się tego dopiero, kiedy to powiedział. Odwrócił się do przodu aby nadać komunikat do kontroli lotów, kiedy Michael powiedział.
- Dobrze by było powiedzieć, że lecimy na lot treningowy, bo oficjalnego celu zdradzić nie powinniśmy. - Miles kiwnął głową, po czym połączył się z kontrolą, zdążył jednak tylko podać numery lądownika, kiedy usłyszał z drugiej strony.
- Macie pozwolenie na start, i 10 godzinny lot treningowy. Bez odbioru -
- Najwyraźniej mamy po dotarciu na Frate 3 odesłać lądownik na autopilocie. - Uruchomił odpowiednie połączenie i komunikując się ze statkiem zdalnie włączył silniki, zwiększył grawitację, aby nie było uczucia nagłego startu i poderwał statek. Dla reszty załogi mogło być szokiem, że Miles pilotuje statek nie dotykając konsoli, kiedy byli w przestrzeni, i przeszli do standardowej prędkości warp.

Ta’nar zauważyła, że Miles pilotuje statek bez dotykania przyrządów. Nie zaskoczyło to jej specjalnie, szkoleni Anearzy też to potrafili. Z tym, że oni posługiwali się siłą umysłu, Miles zaś… nie mogła się powstrzymać przed tym porównaniem .. działał na zasadzie zdalnego sterowania do urządzenia, które kiedyś widziała w muzeum techniki. Nie mogła sobie teraz przypomnieć nazwy. Naciskało się i urządzenie się włączało.

Miles odwrócił się, i czekał, zakładał, że reszta nawiąże jakąś rozmowę, na temat misji, albo akademii, albo nawet wymarzonych etatów, chciał być jej częścią. Kiedyś w końcu musiał opanować zasady towarzyskiej rozmowy, a kiedy lepiej się jej uczyć niż na zamkniętym statku, z załoga z którą spędzi co najmniej 8 dni.

-Ponieważ wszyscy jedziemy na tym samym wózku, może dowiemy się czegoś więcej o sobie? - zapytał po chwili ciszy Michael uśmiechając się. Mówił lekkim tonem, jakby naprawdę znajdowali się na locie treningowym, a nie na prawdziwej i do tego pół legalnej misji -Nie wiadomo, czy nie wpadniemy w jakieś kłopoty, przyda się wiedzieć, co kto umie, poza swoją specjalizacją, gdyby trzeba było wykorzystać te umiejętności -
Miles zastanawiał się czy Hernandez myśli o takich kłopotach o jakich i on myśli.
- Poza szkoleniem w taktyce, zarządzaniu personelem i szkoleniu ogólnym posiadam dość szeroką wiedzę lingwistyczną, oraz zdolności pilotażu i walki. - chciał coś jeszcze dodać, ale się powstrzymał, jednak po chwili jakby się przełamał i dodał - posiadam także umiejętność zdalnej komunikacji z systemami komputerowymi, jak choćbym z tym lądownikiem. NXT-1 Starlight na pewno będzie miał o wiele więcej systemów, więc nie opanuje ich wszystkich, ale powinienem sobie poradzić z dwoma, może trzema. -

Ta’nar słuchała wypowiedzi chłopaków, a jednocześnie jej myśli krążyły wokół rozmowy z Bel’shirem. Ivar - nieświadomie, czy może dlatego, ze ich historia była nieco podobna - trafił w sedno: Andorianka od zawsze, czyli od momentu opuszczenia Andorii miała poczucie bycia „nie na swoim miejscu”. Czy to w czasie zaliczania kolejnych testów, picia na imprezach z kolegami z roku, spotykania się z chłopakami, czy uczestniczenia w ćwiczeniach, dziwne poczucie obcości i nieadekwatności prawie zawsze jej towarzyszyło. Przyzwyczaiła się do niego, tak jak można się przyzwyczaić do za małego pokoju, czy niewygodnego łóżka. Czasem jednak niewygoda stawała się tak silna, że prawie ją przytłaczała, zabierając oddech. Odnaleźć się pomagały jej narty, lub wspinaczka w wysokich górach. Ze dwa razy, na początku Akademii, zdarzyło się jej wspinać w jednej grupie z Martinezem; potem zwykle unikała towarzystwa. Dodatkowo na luksus prawdziwych gór rzadko mogła sobie pozwolić, ale holodekowe góry Andorii też pozwalały zachować jej emocjonalną równowagę.
Kiedy Miles skończył, odezwała się, zadziwiająco pewnym głosem jak na uczucia, które nią targały.
- Specjalizuję się w doradztwie, dowodzeniu oraz kontaktach z innymi rasami. Mam zdolności empatyczne – choć pewnie nie tak silne jak Michael – uśmiechnęła się do niego. - Potrafię też , ale tylko w sprzyjających okolicznościach, czyli zwykle wtedy, kiedy są silnie nacechowane emocjonalnie, czytać myśli innych.
- Mój ojciec potrafi robić to co Miles - pilotować statki, posługując się jedynie kontaktem mentalnym. Ja nie mam jego zdolności, ale jeżeli układ jednostki oparty jest choć w części na komponentach biologicznych potrafię nawiązać kontakt.
- Na pilotażu konwencjonalnym i broni znam się na tyle, na ile było konieczne do zaliczenia. Potrafię jednak poradzić sobie w praktycznie każdych okolicznościach; po części wynika to z możliwości mojej rasy, a po części szkoleniu, jakiemu byłam poddana w dzieciństwie. Jak pewnie pamiętacie z treningów – radzę sobie też w walce wręcz.
- Nie wiem, czy ma to znaczenie, ale znam się też na tresurze zwierząt i potrafię przy pomocy terapii behawioralno - mentalnej zmieniać ich nieakceptowalne zachowania.

Przerwała, zaskoczona, że powiedziała im aż tyle. Zwykle nie była tak wylewna.

Romulanin słuchał uważnie słów pozostałych załogantów kiedy tylko zakończył rozmowę z Andorianką. Starał się nie zwracać uwagi na fakt, iż Miles pilotował pojazd nie używając rąk. Wiedział, że będzie ciężko przyzwyczaić się do obecności androida na pokładzie.

- Ukończyłem bezpiekę. - powiedział twardym, suchym głosem kiedy tylko Ta’nar skończyła - Jestem wyszkolony ponad przeciętną w teorii i praktyce posługiwania się bronią ręczną i pokładową oraz przetrwania w terenie. Setki godzin spędzone na symulatorach i strzelnicach, ukończone wszystkie kursy peryferyjne i uzupełniające. Ukończone pełnowymiarowe szkolenie z taktyki na specjalizacji “dowodzenie i organizacja oddziałów lądowych i operacji specjalnych.” Swego czasu ukończyłem też szkolenia na temat praw, zwyczajów i empatii ras współczesnych. Jestem tu by zapewnić bezpieczeństwo bezpośrednie na tej misji. Wy dowodzicie, doradzacie, kombinujecie i zajmujecie się statkiem. Ja zajmę się zbrojownią i smażeniem potencjalnych przeciwników.


Po zadokowaniu i opuszczeniu lądownika, który Miles zaprogramował, na automatyczny powrót, do Akademi Floty, na spotkanie wyszedł im młody człowiek, wyglądał na inżyniera. Przedstawił się poprowadził ich wgłąb doków, Cały czas przy tym mówił o statku, a Miles zastanawiał się, kto kłamie lub kłamał, bo statek opisywany przez tego człowieka nie mógł być statkiem opisywanym przez komendanta Edwardsa. Dopiero w windzie młody człowiek powiedział coś co pasowało do całej układanki. Jednak winda po chwili się otworzyła i Marty Scott, wrócił do oficjalnych informacji. Miles zaczął wypytywać go o rodzaj silników, prędkość maksymalną, uzbrojenie, tarcze, system komputerowy, chciał wywnioskować czy będzie się w stanie z nim połączyć, ile załogi dostaną. Informacje nie były wyczerpujące, zasadniczo statek miał najnowszy system komputerowy, szybszą wersję tego stosowanego na statkach klasy galaxy, więc nie powinno być problemu, jedyny jaki może wystąpić, to taki, że będzie miał jeszcze mniej systemów pod kontrolą. Przechodząc do pomieszczenia skąd mieli zostać teleportowani na statek, rzuciło u się w oczy, że mimo braku strażników, są obserwowani przez automatyczne działka poukrywane w ścianach i suficie.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline