Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2010, 00:39   #17
Cytryn
 
Cytryn's Avatar
 
Reputacja: 1 Cytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetny
Strugi ognia wystrzeliły ziemi spychając tworząc okrąg ognia dookoła obu mężczyzn, okrąg ten przesuwał się na zewnątrz pochłaniając wrogie płomienie, ale też i powietrze. Kohenowi zaczynało brakować tchu w płucach. A choć umysł miał silny, to ciało słabe. Tracił przytomność osuwając się na ziemię. Krąg ognia zgasł wraz z przytomnością Kohena, zrobił jednak dość dużo miejsca, wypalając drewno i wchłaniając w siebie płomienie. Ogień naruszył też konstrukcję dachu, która trzeszcząc zaczynała pękać.
Kazama wyszedł z tej sytuacji bez szwanku... prawie. Bowiem i on nałykał się dymu i on czuł się słabiej,
Nadal otaczały ich płomienie, ale ściana ognia była już wąska. Przebiegając przez nią szybko, nawet będać obciążonym, Sogetsu mógł się spodziewać jedynie lekkich poparzeń i osmalenia ciała. Niewielka cena za uniknięcia przygniecenia ciężarem spadającego dachu.
Wszystko wydarzyło się bardzo szybko, przez myśli Sogetsu przebiegło że mimo poparzeń mógłby próbowac gonić Hario przebijając się przez ogień. Jednak na całe szczęście Kohen zareagował szybciej obniżając ścianę płomieni, Dopiero teraz do Kazamy doszła cała wściekłość na Hario na to co zrobił, na zdradę i cios w plecy. Jeżeli chciał walczyć mógł go otwarcie wyzwać na pojedynek, powinien wiedzieć że nie odmawia on takim wyzwaniom. Teraz już tylko chęć zemsty napędzały Jounina, jednak natychmiastowy pościg za nim byłby głupotą a poddawanie się emocjom jest złym przewodnikiem. Rozejrzał się spokojnie za możliwą drogą wyjścia, schował jednym płynnym ruchem tachi do pochwy i wziął Kohena na ręce. Pozostawienie go tutaj byłoby oczywistą głupotą po pierwsze przyniosłoby na pewno nieszczęście, a po drugie pozbawiłoby go dobrego sprzymierzeńca przeciwko Hario. Zresztą był mu to winien za to że uniknął dzięki jego magii rozległych oparzeń. Jinbeia bawił ten widok, ogień i zniszczenie. Napawał się zdradą, do pełni szczęścia brakowało mu tylko czyjejś śmierci „A mówiłem ci głupi człowieku żebyś zaatakowało go od razu gdy wszedł do karczmy ? Ale miałeś rację teraz jest jeszcze lepiej, dużo więcej zabawy” rzucał rozbawione myśli demon. Sogetsu zgadzał się z oni że należało pozbyć się olbrzyma wcześniej jednak jego zniszczenia już nie bawiły. Dopiero zemsta będzie zabawą ale wpierw należało zadbać o bezpieczeństwo potencjalnego sojusznika. Z youjutsusha na rękach wyszukał najkrótsza drogę na zewnątrz, szybko przyśpieszył do sprintu i wyskoczył przez płomienie starając się w miarę ochronić głowę Takamiego. „Piękny to on nie jest ale nie ma co go szpecić jeszcze bardziej” przeszło mu przez głowe.
Gdy udało mu się wydostać z płonącego budynku stara się znaleźć miejsce gdzie zostawili Jinzo, jego też nie należałoby tu zostawiać. Jednego z nich będzie trzeba przebudzić, dwóch naraz nie dam rady dźwigać. Złożył Kohena obok kupca i sięgnął do swojego podręcznego bukłaka z wodą, by polać twarze towarzyszy.
Obecnie gonitwa za Hario mogłaby być błędem. Zwłaszcza, że ciałem jounina targał suchy kaszel. Zbyt wiele się dymu nawdychał, zbyt wiele sił kosztowało go wydostanie się z ognia. W obecnej chwili Hario miałby przewagę w pojedynku.
 
__________________
I wiedzie nas siedem demonów, co nami się karmią...

Ostatnio edytowane przez Cytryn : 10-11-2010 o 00:41.
Cytryn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem