Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2010, 13:56   #18
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Noc była piękna i spokojna pomijając incydenty z oni i z tajemniczym roninem.
Kirisu i Leiko przemierzali uliczki kierując się do karczmy, którą oddano im na użytek.
Podczas tego spacerku, Płomień stawał na wyżyny swej elokwencji, by rozbudzić w kobiecie płomień pożądania, który jego już trawił. Obsypywał ją przy tym komplementami i mniej lub bardziej dwuznacznymi żarcikami i sugestiami. Było to nawet zabawne i miłe zakończenie wieczoru.
I mogło być początkiem ciekawej nocy.

Szczęśliwa Brzoskwinka... karczma nie nazywała się tak bez powodu. Z tyłu przybytku bowiem znajdował się malowniczy ogródek kwiatowy. Zaś w jego centrum rosła przepiękne kwitnące obecnie, drzewo brzoskwiniowe.


Otaczała go żwirowa ścieżka, którą natomiast otaczał, krąg różnych roślin kwiatowych, oraz przy której postawiono drewniane ławeczki .
O ile kwiaty pewnie posadzono niedawno, o tyle drzewko rosło już tu kilka lat.
A ślady sadzy n a korze świadczyły, że nie wszystkie te lata były szczęśliwe.
Mimo to było to piękne miejsce, Kirisu dobrał dobrze plac boju, a i oręż jaki ze sobą zabrał. Buteleczkę pełną ciepłej sake oraz gliniane czarki... Uzbrojony w alkohol i słodkie słówka przystępował do podboju, którego celem była alkowa Leiko. Ale przeciw sobie miał przeciwniczkę o wiele bieglejszą w rodzaju walki, do której się szykował.

Miłosne gierki, przerwało jednak głośny dźwięk dzwonu z wieży strażniczej. Na tel nocnego nieba widoczna była ciemna smuga dymu.


Zarówno Kirisu jak i Leiko, wiedzieli co to oznacza. W Nagoi wybuchł pożar!
Smuga dymu była daleko od Szczęśliwej Brzoskwinki, w opuszczonej części dzielnicy bogatych kupców.

Ogień przyciągnął uwagę, wielu osób w okolicy. Pożar był bowiem czymś, czego lękano się w każdym mieście. Pustoszące pożary pamiętano z czasów niedawnej wojny. Więc gdy tylko rozbrzmiał dźwięk alarmowego dzwonu, mieszkańcy Nagoi pobiegli do płonącej posiadłości, z wszelkimi naczyniami jakie udało się ich chwycić po drodze. Należało ugasić pożogę, zanim przeniesie się na zamieszkałe domostwa. Strach przed oni, ustąpił starszemu i bardziej swojskiemu lękowi przed ogniem.

Woda orzeźwiła Kohena przywracając mu przytomność. Ale nie siły. Potrzebował kilku godzin odpoczynku, by móc stanąć do boju. A i Kazama, choć z niechęcią, też musiał przyznać, że w tej chwili mógłby mieć problemy w walce z Hario. Obaj stanowili teraz łatwy łup, więc... czemu nie atakował?

Nie mogli wiedzieć, że Genba Hario wpadł we własne sidła. Nie docenił kruchości domu i tego jak szybko się rozprzestrzeni pożar. Gdy wychodził, cześć dachu runęła na niego.
Ale ten wypadek nie był w stanie go zabić, czy poważnie jego sił. Naznaczył jednak twarz olbrzyma. Jedni by rzekli, że to ironia losu, inni dodaliby krócej.- Karma.
Tak czy siak...z poparzoną od ognia twarzą, obolały Hario stracił ochotę, na ewentualne starcie. I wydostawszy się spod zawalonego fragmentu dachu oddalił od płonącego domostwa się wierząc, że jutro wyjmie tachi z pogorzeliska tej posiadłości.

Nie mogli tego wiedzieć, więc pierwsze kroki jakie usłyszeli, były niepokojące. Ale okazały się krokami łuczników klanu Hachisuka. Kolejne zaś należały do mieszkańców Nagoi...
Szybko się zorganizowali i zajęli gaszeniem pożaru, zużywając wodę z zatęchłego stawu na tyłach posiadłości, oraz ze studni przy pomieszczeniach gospodarczych.
Pomogli też w cuceniu Jinzo. A gdy kupiec odzyskał przytomność, rozejrzał się dookoła wyraźnie zdezorientowany i spytał łowców obu łowców oni.- Co się stało? Ostatnie co pamiętam to cmentarz i... oni próbujące mnie zabić.


Nastał ranek...Nagoja budziła się do życia, zapominając o dramatycznych wydarzeniach z nocy. O oni, o pożarze i innych mniej znanych wydarzeniach.
Strachy kryjące się w mroku nocy, ustępowały przed światłem dnia. Nastał nowy dzień i czas działania. Wczorajszej nocy zginęły cztery oni, z czego trójka z rąk Kirisu i Leiko, co Płomień często podkreślał przypominając czarownikowi ognia, o ich zakładzie.
Wspaniałomyślnie, co zresztą też często podkreślał, uznał że zakład powinien być rozstrzygnięty dopiero gdy wybite zostaną wszystkie demony kryjące się w Nagoi.
Nastał nowy dzień, czas odpoczynku. Ale i czas działań. Hario przepadł, ale Kazama wiedział, że jego wróg przyczaił się czekając na kolejną okazję do ataku.
Kohen wiedział, zaś że oni nie czają się na cmentarzu, ale kryją gdzieś w mieście. Wojna Onin sprawiły, że w odradzającej się Nagoi było jeszcze wiele opustoszałych budynków. Wiele potencjalnych kryjówek, dla tych nieumarłych.
A Leiko? Jak każda tajemnicza kobieta, miała swoje sekrety i swoje plany. No i wypadałoby spytać wdowę Chen, czy jest dość biegła w szyciu, ne?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem