Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2010, 21:51   #10
one_worm
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Sławek usłyszał odpowiedź i się uspokoił. "Dobrze, będziemy mogli się jakoś komunikować". Rozejrzał się. Nikt inny nie miał pytań. Albo byli naiwni, sądząc, że będą, mieli tyle szczęścia, iż nie wpadną w kłopoty... Albo będą mieli tyle szczęścia. Kania nie lubił takich zagrywek. Zawsze lepiej mieć plan i wyjawić go innym. Szczególnie tym, którzy mają uczestniczyć w akcji. Przeładował broń i po chwili wybiegli na ulicę. Pierwsza dwójka przebiegła. On był kolejny i wtedy nadjechał jeep. Jeep z ruskimi. Biegł, udało mu się dostać między dwa samochody, wjechał tam wślizgiem aniżeli wbiegł ale żył. Jeszcze. Kolejne kule dziurawiły wraki samochodów i tylko cud sprawiał, że jeszcze nie oberwał. Jedna śmignęła mu koło ucha. Jeszcze jedna... Kolejna. "Kurwa... zaraz zginę". Pierwsza myśl jaka przeszła mu przez głowę. Wtedy niemiec rozpoczął ostrzał ruskich. Kania nie miał czasu na myślenie i rozpamiętywanie, kiedy tylko w śród terkotu karabinów zobaczył Hansa od razu zerwał się z nadzieją, że go osłania, a przynajmniej odwróci uwagę ruskich od niego samego na tyle długo by przebiec. Gdy był w połowie drogi zaczął wrzeszczeć, mając nadzieję, że szkop go zrozumie:
- Hans, werfen die handgranade! (niem. Hans, rzuć granat)- może nie znał niemieckiego ale nie był aż takim analfabetą. Po kilku albo kilkunastu krokach dobiegł za budynek i dysząc ciężko powtarzał:
-Zaprawcie granatem tych skurwysynów
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.

Ostatnio edytowane przez one_worm : 12-11-2010 o 22:38.
one_worm jest offline