Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2010, 23:35   #6
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Argena nie była zadowolona z tego co zastała w mieszkaniu Silo. Wszak trup na nic jej sie nie przyda. Gdyby wcześniej wiedziała co tu się dzieje, darowała by sobie postój w karczmie. Zdążyła by zapobiec śmierci tego człowieka, a on z wdzięczności na pewno powiedział by wszystko co tylko chciała by usłyszeć... ale tak poznała tylko wymamrotane tuż przed śmiercią strzępy informacji.
Może i nie dowiedziała się, kto i gdzie posiada poszukiwany przez nią magiczny talizman, ale szybko poukładała elementy w jedną całość...
Nie wiedziała kim mogli być "Sihoi", ale wywnioskowała, że musi to być nazwa jakiejś bandy lub organizacji, skoro mówiąc o nich użył liczby mnogiej. W ostateczności mogło być to określenie nawet narodowości czy rasy, ale takie wskazanie zabójcy było mało prawdopodobne.
Drugą kwestią, której się domyśliła, był powód zabicia mężczyzny. Wiadomo było, że Silo wiedział, gdzie mieszka czarodziej, którego ona szukała. "Wiedzą gdzie jest" - powiedział, więc mogło im chodzić o tą właśnie informację... wydusili ją z niego? A może znaleźli w papierach? Adresy listów, mogły zdradzić jakieś informacje... Oczywiście Silo mieszał się w różne rzeczy i sprawa jego zabójstwa nie musiała mieć nic wspólnego z jej sprawą, ale zawsze można było mieć nadzieję.

Uważając, aby nie stanąć w powiększającej się powoli kałuży krwi, Argena kucnęła nad ciałem i lepiej przyjżała się wykonaniu sztyletu. Pozostawienie go tu, mogło tłumaczyć tylko celowe działanie, albo pośpiech. Gdyby byli tu jacyś strażnicy, albo ktokolwiek inny, można by było przypuszczać niedbalstwo w pośpiechu, ale w tym przypadku nic takiego nie miało miejsca. Bursztynowa rękojeść nie należała do często spotykanych i musiała być podpisem zabójcy, lub zabójców. Zapamiętała ją dobrze.

Nie tracąc więcej czasu, kobieta przeszła do gabinetu i starając się nie ruszać zbyt wiele, przeszukała pozostawione na wieszchu papiery. Miała nadzieję, że znajdzie jakąś informację, że nie będzie jedynie tropić zabójców po ich nazwie, z nadzieją, że to oni doprowadzą ją do tego którego szukała.
Resztę domu przeszukała dość pobieżnie. Nie chciała tracić zbyt wiele czasu.


Po opuszczeniu domu, Argena rozejrzała się dookoła. Jej służba potulnie czekała przed domem i cała czwórka skłoniła się nisko na jej widok. Przez moment pomyślała, że mogła by ich tu zostawić, aby dokładnie przeszukały cały dom. Szybko jednak doszła do wniosku, że mogły by się wplątać w kłopoty, a podczas jej nieobecności nawet zapłacić życiem, czego z pewnością nie chciała.
Straży nigdzie nie było widać, co właściwie ułatwiało jej sprawę.
- Idziemy - oznajmiła i ruszyła do centrum miasta. Dźwigająca tobołki służba podążała za nią i biegnąc truchcikiem starali się nadążyć za swoją panią, co bardzo dobrze im wychodziło.
Na głównym placu miasta, Argena wreszcie znalazła straż, która dla odmiany mogła się do czegoś przydać. Zostawiła chochliki w bezpiecznym miejscu i podbiegła do żołnierzy. Postanowiła w miarę możliwości zaszkodzić tym Sihoi, kimkolwiek by nie byli, zaś bezpośrednie podejrzenie rzucić na pierwszą osobę, która przyszła jej do głowy.
- Panowie! Zabito człowieka. Widziałam jak z domu mojego znajomego Silo, wybiega człowiek w czarnym stroju i wsiadając na czarnego konia krzyknął, ze to samo spotka wszystkich wrogów Sihoi. A on tam leżał zabity, martwy - powiedziała jednym tchem i udając silne poruszenie całą sprawą. Przyłożyła dłoń do twarzy, zakrywając usta, jakby chciała się powstrzymać od płaczliwych jęków. Czasem widywała takie zachowanie, u skromnych panienek, którym Argena groziła albo sprawiała kłopoty i miała nadzieję, że udawanie takiej dobrze jej wyszło.
 
Mekow jest offline