Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2010, 15:40   #6
Wredotta
 
Wredotta's Avatar
 
Reputacja: 1 Wredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znany
Siedząc, usiłowałam się skupić na swojej obecnej sytuacji. Nie zważałam nawet na krzątanie się wokół mnie, dwójki nieznajomych. To znaczy Kamila i Sary. Chyba tak mieli na imię, nie? Ponownie zamknęłam oczy, jakby miało to w czymś pomóc. I faktycznie powoli zaczynałam sobie przypominać co się wydarzyło zanim straciłam przytomność. Z bólem przypomniałam sobie też kim jest Konrad. Mój starszy brat. Czasami miałam go dość, bo był aż do bólu upierdliwy. Wkurwiało mnie też to, że za wszelką cenę starał się robić za mojego ojca, którego nigdy nie było, niż być po prostu moim starszym bratem. Jakbym chciała się dowiedzieć, co się z nim stało. Najgorsze było to, że wtedy, gdy staczaliśmy się samochodem w dół, nic nie słyszałam. Żadnych krzyków. Po prostu, aż dzwoniącą w uszach ciszę. Najstraszniejsze, a zarazem najciekawsze było to w jaki sposób się znalazłam na tej stacji kolejowej, cholera wie w jakim mieście. Jeśli to w ogóle jest jakieś miasto. Z moich rozmyślań wyrwał mnie tępy ból w czaszce. Otworzyłam oczy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że myślami byłam aż tak daleko stąd, że zapomniałam o towarzyszących mi ludziach. Uczynny chłopak najwidoczniej znalazł już jakąś chusteczkę i zawzięcie wycierał mi czoło. Już miałam mu podziękować za to, bądź co bądź mógł zabrać swoją siostrę czy dziewczynę, a mnie mieć głęboko w dupie, gdy moją uwagę przykuły dwa czerwone punkty w dali. A potem moich uszu dobiegł dźwięk, przesuwania czegoś metalowego o beton. Po paru chwilach zorientowałam się, że to łańcuch. Ale to co było do niego przymocowane, najzupełniej mi się nie spodobało. A był to wielki pies. Ale to nie był taki psiak, jak chociażby rottweiler czy doberman na widok, którego rzuciłabym mu się do łap i wszystko jedno czy by mnie pogryzł czy nie. To był wielki, wychudzony jak jasna cholera, brytan z czerwonymi ślepiami. Te czerwone oczy były tak nienaturalne, że aż miałam ochotę przetrzeć swoje oczy. Gdy już myślałam, że to coś na nas skoczy i będzie miało bardzo sutą kolację, pies zniknął na chwilę, wracając z zawiniątkiem w pysku. Rzucił to na podłogę i oderwał kawałek. Okazało się, że w środku zawinięta jest najprawdziwsza ludzka ręka. Widok surowego mięsa i śliny ściekającej z brudnego pyska, strasznie mnie obrzydził. To było takie niesmaczne. Odwróciłam głowę z grymasem na twarzy. Ale to co zauważyłam na drugim peronie, jeszcze bardziej mi się nie spodobało. Ku nam zmierzały dwa następne tak samo obrzydliwe psy.
-Ja pierdolę- krzyknęłam, pokazując palcem dwa następne psy.
Rozejrzałam się. Moi nowi znajomi chyba ich w ogóle nie zauważyli, albo byli tak spanikowani, że nie zauważyli co było całkiem możliwe. Sara całkiem się schowała za Kamila, a on sam wyglądał jakby zaraz miał zemdleć. Pięknie, pomyślałam, chyba dzisiaj skończę jako potrawka dla psa. Ale najśmieszniejsze było to, że te psy wyglądały jakby wcale nie chciały nas zeżreć. One tylko jakby próbowały przegonić nas z tego miejsca. Spoko, ja mogę iść stąd choćby zaraz. Już miałam brać nogi za pas, gdy moich uszu dobiegł słaby głos chłopaka:
- Dziewczyny, cofamy się... powoli... .
Spojrzałam na niego, wyglądał już nieco pewniej. Pewnie odezwał się w nim instynkt nakazujący mu bronić płci przeciwnej. U ilu facetów już to widziałam? Powoli próbowałam wstać, co nie okazało się takie łatwe. Jakoś udało mi się ustać na nogach. Razem z nimi wycofywałam się z peronu w ciemny las za nami.
-Chyba nie dadzą nam spokoju. Na trzy uciekamy w las. Zrozumiano?- ponownie usłyszałam głos Kamila.
Pokręciłam głową. Uciekać? Przecież to najgłupsze rozwiązanie jakie może być. Nigdy nie ucieka się przed psem. Strach i ucieczka tylko jeszcze bardziej je napędza. Ale instynkt podpowiadał mi, że to nie są zwykłe psy i najlepiej będzie jak się stąd najszybciej wyniesiemy. Tak czy siak Kamila i Sary już tu nie było. Patrząc z wahaniem w dal i na psy, pobiegłam truchtem w stronę lasu.
 
__________________
"Już, już, bo nie będzie gier wideo..."

Ostatnio edytowane przez Wredotta : 14-11-2010 o 15:43.
Wredotta jest offline