Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2010, 20:27   #7
Anatariusz
 
Anatariusz's Avatar
 
Reputacja: 1 Anatariusz nie jest za bardzo znany
Kiedy ork i Elf weszli do karczmy podobnie innych zwrócili również Anatariusza uwagę. Przez jakiś czas obserwował ich. Na ogół nikt nie sympatyzuje z orkami na odwrót, toteż dziwiło go to trochę, że zachowują się miedzy sobą jak przyjaciele. Nie znał jeszcze takiego przypadku, żeby ork zaprzyjaźnił sie z kimś i na odwrót. W jakiś czas później wyczuli, że jesteście obserwowani i zauważyli, kto ich obserwował. Jeszcze z minutę mierzyli sie wzrokiem poczym Anatariusz podszedł do nich.
Theodor spojrzał na człowieka, który najpierw długo im się przyglądał, a potem podszedł. Uwadze elfa nie umknęło, że jego twarz i rysy były inne niż reszty jego przedstawicieli, skóra także sugerowała, nietypową rasę. Prawdopodobnie był jakąś mieszanką krwi, ale teraz to był najmniejszy szczegół. Skinął przyjaźnie głową, choć w jego wykonania, ten gest mógł być równie dobrze uznany za wyrok śmierci.
- Czym możemy służyć? - Zapytał silnym pewnym głosem.
- Można do was się przysiąść? -Poczym nie czekając na zaproszenie usiadł przy stoliku.
- wyglądacie na dość nietypowych towarzyszy – rzekł.
Mężczyzna spojrzał na siedzącego przy stole orka i elfa.
-Jak wam na imię?
Elf spojrzał na niego badawczym wzrokiem natomiast spojrzenie orka bylo wręcz wrogie. Ork nic nie powiedział tylko warknął obnazając żółte porężne zębiska, natomiast Elf rzekł:
- Kpina, przychodzi nie czeka na zaproszenie, nie przedstawia się i do tego wymaga podawania imion.
W dobrym takcie jest się samemu przedstawić, zanim zapyta się o imię i poczekać na zaproszenie zanim się usiądzie - powiedział dość oschle. - Nazywam się Hess, Theodor Hess. Podróżnik i najemnik. A jak ciebie zwą i co jest w nas tak nietypowego, że ściągnęło twoją uwagę?
- Mnie na imię Anatariusz. Pytasz, co moją uwagę ściągnęło? Mianowicie to, że nie, co dzień spotyka sie spokojnie rozmawiających ze sobą orka i Elfa. I zdecydowanie twierdzę, iż za mało takich przypadków. Wędruje juz długie lata i nie jedno widziałem, ale nie żeby elf i ork w jednej kompani byli. No, ale różne rzeczy sie zdarzają. - To rzekłszy łyknął ze swojego kubka.
- Kpisz ze mnie? - Zlustrował gościa - długie lata wędrujesz? Nie rozśmieszaj mnie człowieku. Dłużej studiowałem u arcymaga Vesteru niż ty żyjesz na tym świecie. Ile masz lat? 30? Dla mojej rasy twoje dotychczasowe życie to ledwie mgnienie - Upił wina i kontynuował - Elf i Ork to nic dziwnego poza waszym ludzkim światem. Nie bądź taki zdziwiony. Nie tylko ludziom przystoi rasizm. Ale spokojnie nie jestem aż taki straszny. Mieliśmy przyjemność poznać się, kiedy to ten ork ocalał ludzkich kupców, nic za to nie mając, właściwie to chcieli go rannego zostawić na drodze. - Spojrzał w oczy gościa - twoja kolej na zwierzenia
- Nie miałem najmniejszego zamiaru kpić. I przepraszam, jeżeli tak to zabrzmiało. Jak najbardziej pochwalam postawę tego orka. A ci kupcy szczerze, jeżeli zostali uratowani przez niego i chcieli go pozostawić raczej zasługują na to, aby sczeznąć w polu... Co do mojego wieku nie mam 30 lat tylko 23 według elfiego czasu to owszem nie żyje długo jednak wyraziłem się jak na ludzki czas życia. Mylisz sie, co do jednego. Nie jestem do końca człowiekiem. Można powiedzieć, że nie nalezę do żadnej z ras. Mój ojciec był elfem Eitheltillinem a matka była Traicianinką. Oboje zginęli podczas ataku na nasza wioskę przez sługów Castora. Gdy ten atak nastąpił miałem 16 lat. Od tamtego czasu cały czas jestem w podróży.
Oczy przybrały trochę ciemniejszy odcień poczym wróciły do koloru jasno niebieskiego.
Zresztą nie sądzę żeby miał sens roztrząsać wydarzenia z przeszłości.
- Dokąd to zmierzacie, jeśli wolno spytać
Ork nadal milczy, przysłuchując się rozmowie. W sumie nie jest pewien, na kiego kija ten młodzik opowiada im całą historię życia, maja nad nim zapłakać, czy co? Jakoś nie wierzy w pochwałę wypowiedzianą przez młodzieńca... Dość powiedzieć, że palące spojrzenie nadal wbija się w niego, szukając oznak zagrożenia.
- Nie zmierzamy, on musi zregenerować siły, magia lecznicza jest toksyczna, a doby posiłek i wygodne łóżko, czynią cuda, po kilku dniach ja ruszam w stronę najbliższego dużego miasta, musze odwiedzić bibliotekę. - Theodor nie zapytał gdzie jedzie pół elf. Być może go to nie interesowało, a być może uznał, że czas na sprawdzenie, czy sam się otworzy i jak.
Anatariusz wypił do końca swoją brandy poczym wezwał kelnerkę. A wcześniej jeszcze zwrócił się do siedzących towarzyszy:
- Nie lubię pić samemu. Może napijemy się razem? Za zdrowie obecnego tu orka i twoje. Lubicie Elfie brandy? Czy wolicie coś innego?
Od orka otrzymuje w odpowiedzi dźwięczne milczenie. Ciszę, z rodzaju tych krępujących, przerywa jednak szybko Theodor.
Mag podniósł kielich z winem.
- Jak widzisz preferuję wino, choć nie ma tu najlepszego, ale jak na osadę tej wielkości i tak doskonałe. Najlepsze pochodzą z Agroland, a dokładniej z niewielkiej miejscowości Verplinar, z winnic rodu de'Vireas. Bardzo rzadkie wina, mi zostały w zapasach tylko dwie butelki. Będę musiał za niedługo odwiedzić ich winnice. Zresztą trochę słońca mi nie zaszkodzi, a nawet będzie korzystna.
Młodzieniec zwrócił się do kelnerki:
- jedno wino i dwie elfie brandy.
Po chwili na stole pojawiły się zamówione napoje.
- No to wasze zdrowie.
Garkthakk ujął w łapę przeznaczone dlań naczynie, po czym przyjrzał się podejrzliwie zawartości, powąchał, po czym poczekał, aż Anatariusz spróbuje trunku. Odczekawszy chwilę, sam ostrożnie spróbował, po czym szybko wypluł płyn na blat stołu. - Złe! Śmierdziele! - po czym odrzucił naczynie i demonstracyjnie pociągnął wody ze swojego bukłaka.
Theodor podniósł kielich z winem, które dostał na wysokość, oczu. W szklanym, bo nie podejrzewał tego lokalu o kryształowe kielichy, tak czy inaczej, w szkle zalśniły promienia światła, jakie rzucał ogień. Hess obejrzał kolor czerwonego wina i zerknął na oleistość, następnie powąchał i delikatnie skosztował, podnosząc wcześniej puchar w geście toastu.
Wypili toast po czym Anatariusz spytał:
- Słyszał ktoś może o bramie piekieł?
- O bramie piekieł? Tak, pewnie każdy z najemników przez nią przejdzie - zaśmiał się.
- Możesz się śmiać. Ale odnajdę tę bramę.
Była już późna pora toteż Anatariusz zawołał karczmarza i pożegnał sie z siedzącymi przy stole.
- Masz może wolne pokoje?
- Mam jeszcze kilka. Mogę ci wynająć jeden za 50
- 20 nie więcej.
- 30.
- 25 i koniec.
-Dobrze.
Dobili targu. Mężczyzna odliczył żądana kwotę i zapłacił jeszcze za zamówione wcześniej napoje, po czym z całym dobytkiem poszedł do pokoju.
- Jeszcze będę potrzebował siana dla konia.
- To cię będzie kosztować kolejne 20 plus miejsce w stajni za 30.
Anatariusz uiścił żądaną kwotę i poszedł jeszcze po konia, aby zaprowadzić go do stajni. Gdy upewnił się, że niczego koniowi nie zabraknie poszedł do pokoju spać.
 
__________________
Prawdziwy Pan Śmierci nie ucieka przed nią tylko idzie z nią ręka w rękę.

Zawsze kończ to co rozpocząłeś...

Ostatnio edytowane przez Anatariusz : 17-11-2010 o 23:25.
Anatariusz jest offline