Minotaur zmierzył przybysza dziwnym wzrokiem.
- Nazywam się Aluke Davek. Jestem handlarzem, a ty?
- Szczerze mówiąc to wszystkim. Ale moimi głównymi zajęciami jest transport i medycyna.
- Ja handluję wszystkim, co tanio można kupić, a gdzie indziej sprzedać drogo - po czym przechylił miskę polewki i wypił do końca.
W międzyczasie barman przyniósł dziczyznę i psotawił na stole. Ahmad podał jeden talerz minotaurowi i rzekł:
- Masz bardzo ciekawe zajęcie. Jakie są z tego zyski?
- O, dziękuję, nie trzeba było, ale nie pogardzę. Jakie zyski? Dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach. Powiedzmy że Minotaur, w świecie ludzi spokojnie wyżyje. Nie jesteś miejscowym - zauważył - Skąd pochodzisz szlachcicu?
- Pochodzę z pustyni. Posiadam tam trochę wpływów i parę małych firm.
Minotaur skinął z podziwem głową i rzekł:
- A więc człowiek interesu. Pozazdrościć biznesu. Mi, Minotaurowi z moją historią ciężko by było coś takiego osiągnąć.
- Kiedy osiągnę cel, do którego dążę przez cały świat to możemy zawiązać spółkę i stworzyć sieć handlową. U nas na pustyni można dość tanio kupić złoto i... Tu Cię zdziwię... Futra - odpowiedział z dziwną nutą w głosie arab.
- Ja handluję produktami rolnymi w Elabnie. Miejscu podłym i okrutnym, na ostatniej wyżynie, tam gdzie czorty mówią dobranoc.
- Elabna... Nigdy tam jeszcze nie byłem... A powiedz mi, przyjacielu. Czy słyszałeś kiedyś o artefakcie zwanym Łzy Razza?
- Hmm... - zastanowił się przez chwilę - Czy to jakiś Elfi artefakt?
- Nie wiem - Mag zamyślił się. - Ale na pewno jest to boski artefakt. Łzy samego Razza.
- Wybacz, na Bogach się nie znam. Jestem ateistą.
- Razz jest bogiem światła, sprawiedliwości i tym podobnych rzeczy. Dawno temu zapłakał nad losem stworzeń tego świata i jego łzy spadły na ziemię. Zostały zebrane przez kapłanów. Kapłani Ci jednak zniknęli od tamtego czasu. I nikt nie wie gdzie są. Poszukuję tych Łez. Są one w stanie uleczyć każdą chorobę.
- A więc życzę Ci powodzenia przyjacielu. Jeśli zmierzasz do Enordar, z przyjemnością zaoferuje Ci moje towarzystwo. Ale zanim wyruszę, wypiję jeszcze trochę piwa i przeczekam tą ulewę.
- Enordar? Mogę wyruszyć z Tobą. Zawsze milej podrużuje się we dwójkę, a ja może przy okazji znajdę jakieś inforamcje o Łzach. Co byś powiedział, gdybym wynajął Ci tutaj pokój?
- Nie kłopocz się, wystarczy żeś postawił mi jadło. Nie jestem tak ubogi, na jakiego wyglądam. Pozwól, że teraz ja postawię nam obu, piwo.
- Jestem za, a nawet przed.
- Co do samego Enordar... To duże miasto, na pewno w siedzibie uczonych mędrców znajdziesz coś interesującego o swoich łzach.
Tu Minotaur machnął na kelnerkę, która podeszła i standardowo i z grzecznością jakiej nie powstydził by się Ork, zawołała:
- Czego znowu?
- Dwa piwa proszę - powiedział Minotaur po czym wręczył dziewczynie trzy złote monety.
Aluke spojrzał na poparzenie pokrywające twarz szlachcica:
- Wypadek przy handlu?
- Brat. Dawno temu miałem brata. W wieku... dwudziestu chyba lat chciał rzucić się z klifu prosto do morza. A może to było jezioro... W każdym razie nie pozwalał mi się do siebie zbliżyć. A pech chciał, że był adeptem sztuk magii żywiołów.
- Wy, Ludzie jesteście naprawdę dziwną rasą.
- Przywyczaiłem się już. Ale widzę, że i Ty masz czym się poszczycić - spojrzał na twarz minotaura. - Łup wojenny?
- Tak, parszywe Mroczne Elfy. Słyszałeś może o wielkiej bitwie Minotaurów i Mrocznych Elfów? O Bitwie o Wybrzuszenie?
- Szczerze mówiąc to nie znam historii spoza pustynii. Nie byłem tego uczony, a i się jakoś nie interesowałem.
- Nie szkodzi. Ważne że wśród mojego ludu uchodzę za bohatera wojennego. Ale to było dawno, z jakieś 15 lat temu. Stare czasy.
- Wspomnienia są najgorszymi wrogami ludzi.
Arab odsłonił szatę z karku ukazując swoją bliznę.
- Spójrz jeszcze na to.
- Solidnie przysmażone.
- Ta blizna ciągnie się przez całe plecy. Od szyi do lewego uda. To również sprawka mojego ukochanego brata. W tym problem, że zrobiona kilka lat po konflikcie nad klifem.
- Moja też jest długa, lecz wybacz. Nie zdejmę zbroi, aby całą Ci ją pokazać.
Ahmad dalej opowiadał w zamyśleniu, nie zważając na słowa minotaura:
- Zawsze wpadał w złe towarzystwo... Stał się kultystą Czarnego Płomienia. Magowie Żywiołów służący Panu Zła. Konflikt wewnątrzrodzinny prowadzimy. Nie zgadzam się z nim, a on ze mną.
- A ludzie gadają, że to my, pod ludzie jesteśmy dziwni. Przypatrując się ludziom, zastanawiam jaki jest sens w tym stwierdzeniu.
- Fakt. Jednak moja rodzina od zawsze jest skłócona.
- No cóż, na zdrowie, za nasze sprawy, wspomnienia i przyszłość - wznosi kufel do toastu.
- A jakże!
Stuknął się kuflami z minotaurem i wypił spory łyk. |