Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2010, 12:23   #22
Cytryn
 
Cytryn's Avatar
 
Reputacja: 1 Cytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetny
Chociaż sen nie był jego sojusznikiem to zdawał sobie sprawę że wypytywanie Jinzo zanim nie wypocznie jest po prostu głupotą. Kupiec był jeszcze w szoku po nocy i nie było nawet cienia szansy że jego zdania będą spójne i sensowne. Gdy mieli się rozejść rzucił do Jinzo - Jak wypoczniesz przyjdź do karczmy, będziemy czekać. - po czym sam udał się na krótki spoczynek. Jednak nie dane mu było dobrze wypocząć, świadomość że nie może nawet na chwilę przestać być czujny póki nie rozliczy się z Hario sprawiała że każdy szmer w karczmie go rozbudzał i niepokoił.
Kiedy znaleźli się w karczmie, Takami skierował się do swojego pokoju. Przez chwilę zastanawiał się, czy iść spać, jednak wiedział, że tej nocy nie powinien zasypiać. Zbyt wiele mogłoby się zdarzyć. Wiedział, że musi porozmawiać z Sogetsu, jak i przygotować się na pytania pozostałych. Szczególnie musiał w tej kwestii uważać na kobietę. Jej umysł był przebiegły niczym wąż, a słowa wbijały się głęboko na podobieństwo sztyletu. Takami miał wiele do rozmyślania....
Usiadł w pozycji półlotosu, mając jedną nogę zgiętą do wewnątrz, drugą zaś postawioną pionowo , jak gdyby kucał. Zamknął oczy i rozluźnił się. Wyobraził sobie wielkie połacie nieskończonej Nirvany, leżące na olbrzymim kwiecie lotosu. Dookoła panowała niezrównana charmonia i cisza. W głębi umysłu Kohena zaczęły rozbrzmiewać ciche gongi i monotonny głos mnichów. W takim stanie Takami również przyłączył się do wyimaginowanego chóry, a z jego ust popłynął jednostajny, cichy i zrównoważony ciąg sylab, składających się na jedno zdanie.
- Myou rengen kyou... Myou rengen kyou... Myou rengen kyou....
Mantra ta, zwana Daimoku była mantrą jego sekty. Najprostsza z możliwych, w której według nich tkwiła droga do Oświecenia i osiągnięcia Nirvany. Kohen wtopił się w nią, niemal całkowicie izolując umysł od spraw ziemskiego świata.
***
Kiedy wreszcie mag zakończył medytację i otworzył oczy, okazało się, że księżyc na niebie nie przesunął się zbyt wiele. To była zaleta medytacji. Minimalny czas w skupieniu skutkował niczym kilkugodzinna drzemka. Youjutsusha wypoczęty, postanowił złożyć wizytę u Sogetsu.
Wstał i wyszedł od siebie, kierując się w stronę pokoju Kazamy. Gdy znalazł się przed shouji zapukał.
- Sogetsu-san, to ja, Kohen Takami. Masz chwilę, by porozmawiać?
Jounin przebudził się na sam dźwięk maga podchodzącego do drzwi, gdy usłyszał pukanie i znajomy głos uspokoił się i rzekł.
- Zapraszam Takami-san, w czym mogę ci pomóc ? Przykro mi że zostałeś wciągniety w nie swoje porachunki i bardzo cię za to przepraszam. I jak już jesteśmy sami to co za historie sprzedałeś biednemu Jinzo ? - usiadł i pokazał Kohenowi ruchem ręki wolne miejsce. - Nie musisz się mieszać w tą historię, jak widzisz nie dotyczy ona ciebie to tylko można powiedzieć że stare porachunki. - uśmiechnął się lekko kładąc rękę na tachi, które zawsze miał w zasięgu dłoni.
Takami skinął głową w podziękowaniu i zajął miejsce wskazane mu przez Kazamę. Nie umknęło jego uwadze zachowanie ostrożności Sogetsu, na co uśmiechnął się w myślach. On również nie zamierzał przyjść tu bez ubezpieczenia. Nim wszedł do pokoju, rzucił lekkie zaklęcie na swoją postać, to samo, jakiego użył w nocy, po zabiciu oni. Tak jak wtedy, tak i teraz temperatura wokół youjutsusha była nieco wyższa niż otoczenia.
- Bajka ta, jak sam zauważyłeś, miała za zadanie odciągnąć Jinzo od twojej i mojej osoby - powiedział Kohen - Domyślałem się, że nie na rękę będzie wiadomość, że Genba Hario poluje na ciebie... - tu wymownie spojrzał jednak na miecz Kazamy - czy może na to ostrze. Nie moja to jednak sprawa, czemu komuś na nim zależy.
Wzruszył lekko ramionami, jakby na potwierdzenie swoich słów.
- Jednak to, że ten łajdak Hario próbował zabić mnie, jak byle jakiego śmiecia.... - Takami zwęził oczy, a temperatura wokół niego znów się lekko podniosła, jak gdyby wyrażała złość czy raczej gniew maga - Tego nie mogę wybaczyć. Mimo, iż Budda każe przebaczać, w tym wypadku jego postępek był nie do wyobrażenia.
Zamknął na sekundę oczy, uspokajając się. Zrobiło się odrobinę chłodniej.
- Co do reszty naszej “drużyny” - wymówił te słowa z wyczuwalną ironią - To nie potrzeba mi martwych postronnych. Tym bardziej, że ich droga wiedzie w dobrym kierunku, nieważne, jakimi motywami się kierują. Dlatego też - spojrzał na Kazamę twardym wzrokiem - będę ścigał Hario i zabiję go, jeśli tylko będę miał okazję. Lub pomogę w zabiciu go tobie. Przynajmniej dopóki, dopóty pozostaje on w Nagoi.
- Nie mogę ci zabronić twojej vendetty, jednak wiedz że jeżeli odstąpisz Hario nie będzie cie niepokoił, a ja zrozumiem taką decyzję. Ryzykowanie życia nie za swoją sprawę gdzie nie spodziewasz się żadnej nagrody, może okazać się zwykłą głupotą i brawurą. Nie ma to żadnego związku z Nagoią. - Sogetsu spojrzał w okno na chwile się zamyślając jakby wspominał dawne dzieje. Demon wyjątkowo zachowywał się tej nocy ospale, może miał dość emocji na jakiś czas. -
- Jeżeli jednak zdecydujesz się mi pomóc, to uważam że zasługujesz na kilka słów wyjaśnienia -Po tych słowach jednak Jinbei się obudził znów się ocknął, wyczuwając swoją szansę oswobodzenia “Powiedz mu, powiedz mu wszystko, skuś go mocą” szeptał uciążliwie. Kazama tylko lekko westchnął i kontynuował
- W przeszłości spotkałem sporo nieżyczliwych i po prostu głupich ludzi którzy zaślepieni swą władzą i pychą nie umieli zrozumieć prostej odmowy. Jak już mówiłem wcześniej na szlaku nim spotkaliśmy Hario na naszej drodze, przez własny uczynek z przeszłości zostałem strażnikiem. - Nagle wysunął miecz z pochwy i położył go przed swoimi nogami, prezentując go w całej okazałości Kohenowi - Strażnikiem miecza i odpowiedzialności jaka na mnie od tamtego czasu spoczywa. Mówiłeś że możesz wyczuć ode mnie aurę oni i nie myliłeś się, w moim tachi nazwanym “Niebieski Smok” nie bez powodu. Zaklęty w nim jest potężny demon Jinbei - Aura oni na sam dźwięk swojego imienia stała się nagle bardzo mocno wyczuwalna, demon wiedział że jego moc może pokusić nie jednego do sięgnięcia po miecz. Jednak było czuć ją mordem i zniszczeniem, podobnie jak na cmentarzu podczas walki - Demon podczas wali z którym mój klan zawiódł, nie mogliśmy go zabić ledwo udało się go uwięzić - Nienawiść wyczuwalna od aury Jinbeia jeszcze bardziej się zintensyfikowała na dźwięk słowa uwięzić - Moim obowiązkiem i klątwą jest strzec go przed powrotem, a w rękach niewłaściwych ludzi byłby on natychmiastowy - Sogetsu położył wyraźny nacisk na słowo natychmiastowy. Po czym schował tachi do pochwy i położył z powrotem obok siebie. - Teraz już wiesz w jaką sprawę chcesz się wmieszać, stając po mojej stronie będziesz uważany za mojego stronnika, a plotki mają to do siebie że rozchodzą się dużo szybciej niż fakty, że mściłeś się tylko na Hario za zadaną ci krzywdę. Plakietka ta może przylgnąć do ciebie na dłużej niżbyś tego chciał. -Kazama spoważniał nagle i zmrużył lekko oczy - Jeżeli jednak pożądasz mocy demona, wyzwij mnie na uczciwy pojedynek, nie próbuj kraść miecza.
Kohen słuchał z zaciekawieniem historii Sogetsu. To było dziwne... jednak czy to nie raz słyszało się o ludziach, w których zaklęte były demony? A teraz miał przed sobą jednego z nich. To dawało spore szansę na to, co od dawna dręczyło Takamiego.
- Twoja opowieść... Jest niezwykła, Kazama-san - powiedział w końcu, gdy jounin zamilkł - I skłania mnie do pewnych rozmyślań. Ten demon, Jinbei. Czy jego moc, jego esencja nadal tkwią tam, wewnątrz ciebie? Czy to dzięki temu potrafisz zabijać inne oni z taką łatwością? Czy to tylko twoje umiejętności, a moc demona została stłumiona?
- Trochę źle mnie zrozumiałeś Takami-san, demon nie jest zaklęty we mnie tylko w moim mieczu. Wiem że gdyby mógł, demon opętałby i mnie ale nie wiadomo czemu nie może tego zrobić. Nie korzystam i nie korzystałem nigdy z jego mocy, czuję że byłoby to zgubne nie tylko dla mnie. Żyjemy razem w pewnej symbiozie, on stara się zabić mnie a ja ciągle się zastanawiam jak zabić jego. Możliwe że przejąłem trochę jego mocy przez sam fakt przebywania z nim. Jest to jednak bardziej przekleństwo niż pomoc. Czy zaspokoiłem twoją ciekawość ? Zdecydowałeś czy warto mieszać się w tą sprawę ?
- W tym samym czasie, Jinbei kpił wewnątrz głowy Kazamy “Jeżeliś taki mocny że ci nie pomagam, to wypuść mnie i walcz ze mną jak za starych lat” jednak były to marne prowokacje na które szermierz już dawno się uodpornił.
Kohen nieco oklapł, słysząc o tym, że demon zaklęty jest w orężu, a nie w ciele Sogetsu. Mogłem przewidzieć, że nie będzie łatwo...
Spojrzał na Kazamę, gdy ten zapytał o jego udział.
- Póki mogę, pomogę ci w złapaniu Hario - odparł - Muszę mu wyjaśnić na czym polega prawdziwa moc ognia.
Wypowiadając te słowa, Takami uśmiechnął się złowieszczo, prezentując garnitur krzywych i popsutych zębów.
- A teraz... Tą samą historię musimy opowiedzieć naszym towarzyszom. Będzie łatwiej, jeśli będą mieli się na baczności i pomogą nam wytropić naszego przyjaciela.
- Co do samej historii to wolałbym nie mówić o mieczu i demonie, plotki się szybko rozchodzą, nie po to utrzymywałem to w tajemnicy żeby teraz opowiadać o tym na prawo i lewo. Trzymajmy się wersji która opowiedziałeś Jinzo o Hario podpalaczu. Nim wyjdziemy musisz mi przysiąc że ta historia nie opuści tego pokoju. Tajemnica musi zostać zachowana Kohen-san -mówiąc wstał i zaczął spokojnie montować swoje tachi do pasa jakby szykował się do wyjścia - Mam nadzieję że to tylko formalność, a nie jakiś większy kłopot.
Takami pokiwał wolno głową.
- Im mniej wiesz, tym lepiej sypiasz, powiedział ktoś mądry - oznajmił po chwili - Oszczędzimy reszcie brzemiennej wiedzy, która doprowadzić by mogła do ich zguby.
Sam również wstał, poprawiając coś, co sam nazywał odzieżą i skierował w stronę drzwi.
- Czas na śniadanie.
 
__________________
I wiedzie nas siedem demonów, co nami się karmią...

Ostatnio edytowane przez Cytryn : 19-11-2010 o 12:33.
Cytryn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem